"Uważam też, że dobrze się stało, że na ławce rezerwowych wylądowali tacy piłkarze, jak Arkadiusz Milik i Wojciech Szczęsny. To dla obu dobra i bardzo potrzebna lekcja pokory. To także buduje autorytet trenera, chociaż w tym przypadku jestem przekonany, że celem takich posunięć nie było to, żeby komuś dać pstryczka w nos, tylko kwestia pomysłu na grę w tym spotkaniu. Pewnie niełatwo było obu zawodnikom przełknąć taką decyzję, ale to też dowód, że nie będzie w reprezentacji tak zwanych świętych krów" - pisze w swoim felietonie dla "Przeglądu Sportowego" Dariusz Dziekanowski, były reprezentant Polski.
Jerzy Brzęczek, selekcjoner reprezentacji Polski, już zapowiedział, że we wtorkowym meczu z Irlandią we Wrocławiu zdecyduje się na zmianę między słupkami. Szansę dostanie Wojciech Szczęsny, a wyboru numeru 1 wśród bramkarzy dokona tak naprawdę dopiero wiosną przyszłego roku.
Dziekanowski zaznacza, że od Brzęczka "bije przede wszystkim szczerość i otwartość". Dodaje, że nowy selekcjoner jest pewny siebie, ale nie jest przy tym zarozumiały. Pozytywnie wypowiedział się o tym, jak Brzęczek żył przy ławce rezerwowych w meczu z Włochami. Wówczas bardzo dużo podpowiadał swoim piłkarzom i Dziekanowski jest przekonany, że to nie było aktorstwo z jego strony.
ZOBACZ WIDEO Po 4 latach przerwy wrócił do reprezentacji. "Każdy oczekiwał ode mnie, nie wiadomo czego"