Premier League: niebieska bestia ryknęła. Popis Hazarda, Chelsea w pogoni za Liverpoolem

Trwa imponująca seria Chelsea. W piątej kolejce Premier League pokonała Cardiff City 4:1 i ma na koncie komplet punktów. A zaczęło się od trzęsienia ziemi na Stamford Bridge.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Eden Hazard Getty Images / Catherine Ivill / Na zdjęciu: Eden Hazard
Efektowny start sezonu, komplet 12 punktów, niemal pełna obsada gwiazdorskiego składu i w perspektywie mecz z beniaminkiem, który nie wygrał ani razu w czterech meczach. Z jakiejkolwiek strony by analizować, za każdym razem faworytem byłaby Chelsea. W Premier League takie spotkania niekoniecznie toczą się jednak według zakładanego scenariusza.

To był wymarzony początek Cardiff. Nie dali się stłamsić, wysoko wyszli do The Blues i nie wpuszczali ich w pole karne. Swoich szans szukali w stałych fragmentach gry. Wysłali ostrzeżenie po rzucie rożnym, a po chwili zaskoczyli rozegraniem rzutu wolnego. Miękkie dośrodkowanie, zgranie głową, Sol Bamba wyskoczył zza linii obrony i wepchnął piłkę do siatki. Stamford Bridge ucichło.

Jak na ironię, nieszczęście Cardiff zaczęło się od strzelonego gola. Podrażnili bestię, która właściwie nie schodziła z ich połowy. Neil Etheridge nie narzekał na brak zajęć - Pedro Rodriguez ostrzeliwał jego bramkę, Mateo Kovacić przegrał z nim pojedynek sam na sam, Eden Hazard i Olivier Giroud co chwilę siali popłoch przed polem karnym. Gole wisiały w powietrzu, Chelsea przygniotła beniaminka. W końcu Giroud uruchomił podaniem Hazarda, a Belg nie dał szans uderzeniem w długi róg.

Pożar został całkowicie ugaszony przed przerwą. Ponownie w roli głównej wystąpił Giroud. Francuz wykonał czarną robotę, skupił na sobie uwagę obrońców i zgrał do Hazarda, który nie spudłował z bliska.

Londyńczycy nie musieli forsować tempa, operowali piłką głównie w środku pola, próbował głównie niezmordowany Pedro. Hiszpan zszedł w 68. minucie bez zdobyczy, choć przy odrobinie szczęścia mógł mieć na koncie hat-tricka. Jeszcze bliżej szczęścia był Bobby Reid. Cardiff tak naprawdę stworzyło sobie jedną okazję po przerwie, za to jaką. Napastnik beniaminka zgubił krycie Davida Luiza i uderzył centymetry obok słupka.

Maurizio Sarri nie zamierzał bezczynnie patrzeć z ławki na męczarnie i posłał na plac Williana. Brazylijczyk rozkręcił kolegów, a w 80. minucie przeprowadził akcję, zakończoną faulem Bamby w polu karnym. Nie mogło być inaczej, piłkę wziął Hazard i skompletował hat-tricka. A Willian po chwili przypieczętował zwycięstwo kapitalnym strzałem zza szesnastki.

Niebieski walec jedzie dalej, po 5. kolejkach prowadzi w tabeli ea aequo z Liverpoolem.

Chelsea FC - Cardiff City 4:1 (2:1)
0:1 - Sol Bamba 16'
1:1 - Eden Hazard 37'
2:1 - Eden Hazard 43'
3:1 - Eden Hazard 80' (k.)
4:1 - Willian 83'

Chelsea: Kepa Arrizabalaga - Cesar Azpilicueta, David Luiz, Antonio Rüdiger, Marcos Alonso, N'Golo Kante, Jorginho, Mateo Kovacić (50' Ross Barkley), Pedro Rodriguez (68' Willian), Olivier Giroud, Eden Hazard (84' Davide Zappacosta).

Cardiff City FC:
 Neil Etheridge - Bruno Ecuele Manga, Sean Morrison, Sol Bamba, Joe Bennett, Victor Camarasa, Harry Arter (47' Jazz Richards), Joe Ralls, Junior Hoilett, Bobby Reid (70' Callum Paterson), Danny Ward (77' Gary Madine).

ZOBACZ WIDEO: WP Express: Tenis dla najmłodszych
Czy Chelsea zostanie mistrzem Anglii?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×