4 gole i 9 asyst. Wynik nie taki najgorszy jak na pierwszy sezon 20-latka w tak wielkim klubie jak FC Barcelona. Jednak na Ousmane'a Dembele wylewały się wiosną wiadra pomyj. Oczekiwania wobec francuskiego skrzydłowego były zdecydowanie wyższe. Zwłaszcza, jeśli zapłacono za niego 105 milionów euro.
Dembele przechodził na Camp Nou w bardzo specyficznym momencie. Latem ubiegłego roku klub otrzymał bardzo mocny cios w postaci odejścia Neymara do Paris Saint-Germain. Brazylijczyk, który był jednym z najważniejszych graczy zespołu, postanowił spróbować swoich sił we Francji.
Fani Blaugrany nie wyobrażali sobie, by nikogo nie sprowadzono w jego miejsce. Dembele zastępował zawodnika, który w swoim ostatnim sezonie w Barcelonie strzelił 20 bramek, a i tak był to jego najgorszy wynik od trzech lat. Oczekiwania były więc wysokie.
Pierwszy sezon był jednak pasmem rozczarowań. Po niezłym początku Dembele doznał we wrześniu poważnej kontuzji, która wykluczyła go z gry na cztery długie miesiące. Po powrocie do gry zawodził na całej linii i coraz rzadziej otrzymywał szansę od Ernesto Valverde. Było tak źle, że wiosną wielu kibiców domagało się jego odejścia.
ZOBACZ WIDEO Primera Division: Real stracił pierwsze punkty. Golkiper Athletic bronił jak natchniony [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Ponadto "Marca" donosiła o jego zachowaniu w szatni, które nie podobało się innym. "Nie dbał o dietę, nie dbał o klubowy harmonogram, a wszystkich zaczynało irytować jego notoryczne spóźnianie się na treningu" - pisała gazeta wiosną. Dembele zaczął zmierzać w stronę największego transferowego błędu klubu w historii, a dodajmy, że w niedalekiej przeszłości nie brakowało wielkich wtop na tym polu.
Pogłoski o jego odejściu zdementował jednak w czerwcu prezydent Josep Bartomeu. - Dembele jest młodym i utalentowanym piłkarzem, po którym oczekujemy czegoś wielkiego. Przyszły sezon będzie inny. Pierwszy rok w Barcelonie nie jest łatwy, ponieważ tutejszy model gry różni się od tego, który praktykuje się w innych klubach - oświadczył.
I wszystko wskazuje na to, że miał rację. Bo chociaż liderem drużyny pozostaje Leo Messi, to największy wpływ na wyniki zespołu ma właśnie Dembele. 21-latek strzelał gole w trzech ostatnich spotkaniach Dumy Katalonii - z Realem Valladolid, Huescą i Realem Sociedad. W pierwszym i ostatnim meczu jego trafienia były na wagę kompletu punktów. Żaden inny piłkarz w La Liga nie może się tym poszczycić.
I to jest dla Barcelony szczególnie istotne. Dembele nie nabija sobie statystyk, strzelając gole, gdy drużyna i tak wysoko prowadzi. Francuz strzela wtedy, gdy jest to najbardziej potrzebne. Przy okazji skrzydłowy odciąża Messiego, na którego zazwyczaj spada odpowiedzialność za wyniki zespołu. Tym bardziej, że słabszy początek rozgrywek notuje Luis Suarez.
- To ten sam piłkarz, co rok temu. Po prostu potrzebował czasu - przekonuje szkoleniowiec Blaugrany. - Ma wielkie umiejętności techniczne i szybkościowe, potrafi też znaleźć się w polu karnym. Przede wszystkim bardzo ciężko pracuje na treningach i to przynosi efekty. Wymagamy od niego też regularności. W najważniejszych meczach sezonu będziemy na niego liczyć - dodaje Ernesto Valverde.
Licząc ostatnie spotkania poprzedniego sezonu, w 16 występach Dembele miał udział aż przy 13 bramkach - osiem strzelił sam, a przy pięciu asystował. Wreszcie statystyki odpowiednie, jak na najdroższego piłkarza w historii mistrza Hiszpanii.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)