Egipski napastnik w ubiegłym sezonie zrobił furorę w Liverpoolu. W 52 oficjalnych meczach w barwach The Reds strzelił w sumie 44 bramki, z czego 32 gole padły w 36 spotkaniach Premier League, a 10 trafień zanotował w 13 starciach Ligi Mistrzów.
Świetna dyspozycja Mohameda Salaha zaowocowała licznymi nagrodami dla Egipcjanina. Otrzymał m.in. tytuł najlepszego piłkarza Premier League, takie samo wyróżnienie przyznało mu też Stowarzyszenie Dziennikarzy Piłkarskich, a jego gablota powiększyła się ponadto o trofeum za "EA SPORTS zawodnika sezonu" w lidze angielskiej.
W tym sezonie Salah już tak nie błyszczy. W sześciu meczach (pięć w lidze, jeden w Lidze Mistrzów) strzelił w sumie dwie bramki i zanotował dwie asysty. Kibice Liverpoolu w większy zachwyt wprawia Sadio Mane, który na swoim koncie ma już cztery trafienia.
Wielu angielskich ekspertów nie wierzy, że Salaha stać na powtórzenie formy z ubiegłego sezonu. Pada nawet słowo "kryzys". Z takich opinii drwi Juergen Klopp. - Wszyscy oczekują od Salaha tego, co robił w ubiegłym sezonie. My podchodzimy do tego inaczej. Ile goli strzelił w sześciu pierwszych meczach minionego sezonu? Trzy. A teraz ma na swoim koncie dwie bramki. Wow, to jest kryzys! - mówi ironicznie trener The Reds.
- Salah jest gotowy do pracy dla zespołu. To normalna sytuacja, że nie zawsze strzela się bramki. W dwóch ostatnich meczach świetnie spisywał się w defensywie. Jest w świetnej formie, a nie w każdym spotkaniu uda się wykończyć akcję bramką. Z Mo wszystko jest w porządku - dodaje Klopp.
Niepokonany w tym sezonie Liverpool w sobotę podejmie Southampton.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Kownacki z pierwszym golem. Sampdoria rozgromiła rywala [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]