Ktoś dostał w nos, to popłakał się ktoś, coś działo się - relacja z meczu Ruch Chorzów - ŁKS Łódź

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po bramkach zdobywanych przez Wojciecha Grzyba i Tomasza Brzyskiego Ruch Chorzów pokonał na własnym stadionie ŁKS Łódź i spokojnie może myśleć o kolejnym sezonie. Łodzianie kończyli pojedynek w dziewiątkę. Z boiska wylecieli Marcin Smoliński oraz Tomasz Hajto.

W tym artykule dowiesz się o:

Ruch i ŁKS przed 29. kolejką nie były pewne ligowego bytu. Znacznie bliżej celu byli goście, którym do pełni szczęścia wystarczało zdobycie punktu. Przez większą część gry podopieczni Grzegorza Wesołowskiego konsekwentnie realizowali założony cel. Co więcej, ŁKS mógł nawet prowadzić, ale w 6 minucie Jakub Biskup w sytuacji sam na sam nie potrafił pokonać Krzysztofa Pilarza.

W pierwszej odsłonie pojedynek był wyrównany, żadna z drużyn nie potrafiła uzyskać wyraźniejszej przewagi w polu. Łodzianie starali się wyprowadzać groźne kontry, szczególnie aktywny był Vahan Gevorgyan, który kilka razy uciekł zawodnikom Niebieskich. Tuż przed przerwą do siatki gospodarzy trafił Biskup, ale sędzia bramki nie uznał odgwizdując faul na bramkarzu. Pomocnik gości wykorzystał nieporozumienie obrony z Pilarzem i sprytnie przejął piłkę. Jacek Walczyński nie miał żadnych wątpliwości nie uznając gola.

W drugiej połowie licznie zgromadzeni kibice, którzy jednak "ginęli" wśród tysięcy pustych krzesełek, obejrzeli znacznie ciekawszy mecz. Wreszcie była walka i... "ktoś dostał w nos, to popłakał się ktoś, coś działo się". Ruch zaczął w końcu grać tak jak tego od niego oczekują kibice. Na prawym skrzydle zaczął "żyć" kapitan Wojciech Grzyb, który w 47 trafił w boczną siatkę. ŁKS, podobnie jak przed przerwą, nastawiony był na grę z kontry i po jednej z nich Marcin Smoliński uderzeniem z szesnastu metrów minimalnie chybił celu.

Decydujący moment pojedynku miał miejsce po godzinie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego sędzia dopatrzył się faulu jednego z łodzian na piłkarzu Ruchu i podyktował rzut karny. Gdy chorzowianie w listopadzie zaczynali grę na Stadionie Śląskim, w pojedynku z Legią z tego samego miejsca uderzał Grzyb. Strzał kapitana Niebieskich sparował wtedy Jan Mucha. - Sytuacja z niewykorzystanym karnym miała miejsce kilka miesięcy temu. Przyznał, że miałem chwile zwątpienia. Pytałem nawet kolegów czy ktoś chce strzelać, ale wszyscy mi zaufali. No i strzeliłem - opisywał na gorąco sytuację z 61 minuty Grzyb, który podobnie jak przed sześcioma miesiącami uderzył w swój prawy róg. Bogusław Wyparło, mimo że wyczuł intencje strzelca, nie zdołał sięgnąć lecącej w okienko piłki.

Po stracie gola ŁKS rzucił się do ataku. Tomasz Hajto już nie wracał pod własną bramkę tylko wspomagał kolegów z napadu. Łodzianie jednak, poza kilkoma groźnymi wrzutkami i akcjami oskrzydlającymi, nie potrafili skutecznie "ukłuć" gospodarzy. Nastawiony w tym okresie na grę z kontrataku Ruch dobił rywala w 77 minucie. Tomasz Brzyski wpadł z piłką w pole karne, uderzył, a futbolówka odbijając się od nogi jednego z łodzian wpadła do siatki. Chorzowianie w końcówce mogli podwyższyć prowadzenie, ale strzał kapitana Ruchu "Bodzio W." odbił nogą na róg. W doliczonym czasie gry, po kolejnej kontrze Niebieskich, wprowadzony w końcówce Artur Sobiech nie potrafił pokonać bramkarza ŁKS uderzeniem z sześciu metrów.

Końcowe minuty spotkania zespół prowadzony przez Grzegorza Wesołowskiego kończył w osłabieniu. W 89 minucie piłkarze ŁKS domagali się rzutu karnego, ale sędzia nakazał grać dalej. Zdarzenie rozwścieczyło Marcina Smolińskiego, który ujrzał drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. Po chwili do kolegi z zespołu dołączył Tomasz Hajto, który również nie potrafił opanować nerwów. - Czerwone kartki to był szczyt głupoty moich zawodników - narzekał po spotkaniu trener gości, który nie będzie mógł skorzystać z obu piłkarzy w niezwykle ważnym pojedynku z Polonią Bytom.

ŁKS po porażce w Chorzowie w dalszym ciągu nie może być pewien ligowego bytu. Łodzianom do pełni szczęścia wciąż brakuje punktu. Ruch na arcytrudny wyjazdowy mecz do Warszawy z Legią może jechać już na luzie i próbować po raz trzeci w przeciągu miesiąca pokonać drużynę ze stolicy.

Ruch Chorzów - ŁKS Łódź 2:0 (0:0)

1:0 - Grzyb (k.) 62'

2:0 - Brzyski 77'

Składy:

Ruch Chorzów: Pilarz - Nykiel (90+1' Jakubowski), Adamski, Grodzicki, Brzyski - Grzyb, Baran, Pulkowski, Balaż (57' Jezierski) - Nowacki (86' Sobiech), Fabusz.

ŁKS Łódź: Wyparło - Radżius, Hajto, M. Adamski, Łakomy - Geworgian (86' Terlecki), Kaszczelan, Sierant (66' Drumlak), Smoliński, Biskup (71' Denić) - Kujawa.

Żółte kartki: Smoliński 2, Hajto. (ŁKS).

Czerwone kartki: Smoliński (za drugą żółtą), Hajto (za dyskusje z sędzią) /obaj ŁKS’ 89'/.

Sędzia: Jacek Walczyński (Lublin).

Widzów: 8 500.

Najlepszy piłkarz Ruchu: Krzysztof Nykiel

Najlepszy piłkarz ŁKS: Vahan Gevorgyan

Piłkarz meczu: Krzysztof Nykiel.

Statystyki:

<b>Ruch - ŁKS I połowa II połowa Razem</b>
Gole0:02:02:0
Strzały4:19:613:7
Strzały celne3:16:19:2
Strzały niecelne1:03:54:5
Rzuty rożne1:23:14:3
Faule8:910:1418:23
Spalone1:12:33:4
Słupki/poprzeczki0/0:0/00/0:0/00/0:0/0
Kartki0:10:40:5
Żółte kartki0:10:20:3
Czerwone kartki0:00:20:2

->Wyniki ekstraklasy<-

->Tabela ekstraklasy<-

Źródło artykułu: