Półfinalista ostatniej edycji Pucharu Polski tym razem zakończył swój udział w rywalizacji już na I rundzie. Korona okazała się gorsza od III-ligowej Wisły Sandomierz. - Z naszej strony nie mamy wiele do powiedzenia. Niektórzy zawodnicy chyba myśleli, że to będzie spacer. Tak jednak nie było. Gratuluję przeciwnikowi, bo zagrał naprawdę dobry mecz. Swoją walką zasłużyli na zwycięstwo - rozpoczął swoją wypowiedź Gino Lettieri.
Kielczanie od 40. minuty grali w 10-tkę po czerwonej kartce dla Łukasza Kosakiewicza. Z kolei tuż po wznowieniu gry w drugiej połowie mecz został przerwany przez kibicowskie zamieszki. Włoch nie szukał jednak w tych wydarzeniach usprawiedliwienia zawstydzającego rezultatu swojej drużyny. - To co wydarzyło się na trybunach miało wpływ na obie ekipy, więc nie to było powodem naszej porażki. Nie chcemy zmniejszać zasług Wisły. Nawet grając w dziesięciu powinniśmy ten mecz kontrolować - przyznał.
Lettieri odniósł się również do ewentualnych konsekwencji, jakie mogą spotkać piłkarzy. - Co do ewentualnych konsekwencji dla zawodników, to chcemy na razie przespać tę noc i zastanowić się nad następnymi krokami.
Całkowicie odmienne nastroje zapanowały natomiast w obozie gospodarzy. Dumny z postawy zawodników Wisły był jej trener, doskonale znany z występów w ekstraklasie, Dariusz Pietrasiak. - Na początku muszę pogratulować zawodnikom, bo włożyli w to spotkanie niesamowitą ilość wysiłku. Najpierw prowadziliśmy 1:0, a za chwilę mieliśmy stuprocentową sytuację, której nie strzeliliśmy. Korona odpowiedziała dwoma golami. Jeśli kielczanie graliby w jedenastu, to byłoby nam zdecydowanie ciężej. Wykluczenie zawodnika gości trochę ułatwiło nam zadanie. Strzelić dwie bramki zespołowi z ekstraklasy nie jest łatwo. Cieszę się, ze w ataku pozycyjnym udało się wypracować parę okazji. Chcieliśmy grać w piłkę, a nie tylko ją wybijać. Teraz musimy zachować pokorę, bo czeka nas sporo pracy. Z Koroną dzisiaj mieliśmy święto, jest teraz radość, ale musimy pracować dalej - powiedział.
ZOBACZ WIDEO Polski mecz we Włoszech. Bezrobotny Skorupski i niewidoczny Teodorczyk [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]