- Nic mnie nie interesowało. Cały mój świat krążył wokół niej - mówi Dale Jennings dla "BBC". Kilkanaście miesięcy temu u jego córki zdiagnozowano białaczkę, a on był akurat bez klubu. I po długiej kontuzji. Postanowił więc przerwać karierę, która w pewnym momencie zapowiadała się bardzo interesująco.
Przeklęty niemiecki
Jennings był obiecującym skrzydłowym. Urodził się w Liverpoolu, przez kilka lat trenował w juniorach klubu z Anfield. Profesjonalną przygodę z piłką zaczynał jednak w Tranmere Rovers w wieku 18 lat. W League One zdążył jednak zagrać tylko jeden sezon. W jego trakcie zwrócił bowiem uwagę skautów m. in. West Ham United i Evertonu. Ale nie trafił do Premier League. Pewnego dnia trener wezwał go bowiem na bok i powiedział: "Bayern Monachium chce cię zatrudnić". A to było spełnienie największych marzeń.
- Nikt nigdy nie wyjechał z Tranmere do Bayernu - zaznacza Jennings, który latem 2011 roku przeszedł do Bawarii za 600 tysięcy euro. Zapowiadało się wspaniale, lecz skończyło się na 36 meczach i 2 golach w rezerwach. Kontuzja i przede wszystkim brak znajomości języka uniemożliwiły mu dotarcie do pierwszej drużyny. - Próbowałem uczyć się niemieckiego, walczyłem przez 6 miesięcy. I myślę, że to ostatecznie wpłynęło na mój sposób gry. Sądzę, że w pewnym momencie stało się to obsesją i nie mogłem skoncentrować się na futbolu - uważa.
Kiedy nie chce się nawet ruszyć
Po 2 latach odkupiło go Barnsley FC, gdzie początki również nie były udane. W 6. minucie debiutu zobaczył bowiem czerwoną kartkę. Później doznał kontuzji i aby się odbudować poszedł na wypożyczenie do Milton Keynes Dons. Grał nieźle, zostawił po sobie dobre wrażenie. Po 1,5 roku wrócił do tej drużyny już na stałe. Jednak wtedy, zaraz po pierwszym występie, złapał groźną kontuzję i pauzował przez długi czas. - Nie ma gorszego uczucia niż konieczność oglądania z boku trenujących kolegów. To było katastrofalne - wspomina Jennings, który w 2016 roku został bez klubu.
ZOBACZ WIDEO Bayern upokorzony na własnym stadionie. Koncertowa gra Borussii M'gladbach [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
To wtedy u jego czteroletniej córki zdiagnozowano białaczkę. Jego świat runął w jednej chwili. - To było przytłaczające. Chciałem być przy niej 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Piłka nożna to był ostatni z moich priorytetów - opowiada piłkarz. - Były takie dni, kiedy nie chciałem nic robić. Nie mogłem się ruszyć. Moja dziewczyna i dzieci były jedynymi czynnikami, które motywowały mnie do wstania i walki - dodaje.
Od zera, ale z radością
Mała Mila pozytywnie przeszła 14-miesięczne leczenie. Gdy lekarz poinformował rodzinę, że dziecko przezwyciężyło chorobę, Jennings odzyskał radość. I zdecydował, że chce wrócić do futbolu. - Nasza walka była długa, ale po otrzymaniu takiej wspaniałej nowiny pomyślałem sobie: "Teraz musisz wrócić!". Postanowiłem zacząć od nowa - mówi 25-latek.
28 sierpnia Jennings podpisał umowę z Runcorn Town. 3 października zadebiutował w spotkaniu North West Counties League (9. poziom w Anglii) z Congleton Town. Trzy dni później przeciwko Silsden (3:0) zdobył pierwszego gola. - Czuję, że odzyskałem tę mentalność, którą miałem będąc 16-latkiem biegającym po boisku Tranmere. Znowu cieszę się piłką. Chcę wygrywać mecze i rozwijać się tak bardzo, jak tylko mogę - mówi.
W sobotę, 13 października jego drużyna zagra z Guisborough Town w FA Vase (puchar dla drużyn grających w niższych ligach - przyp. red.). Po raz pierwszy jego mecz obejrzy cała rodzina: żona z trójką dzieci. - Dobrze będzie mieć ich wsparcie. Mam nadzieję, że będą ze mnie dumni - kończy zawodnik.