Polska - Włochy. Porażka last-minute po fatalnym meczu. Polska spada z najwyższej dywizji Ligi Narodów
Reprezentacja Polski przegrała z Włochami 0:1 w Chorzowie, przez co spadła z najwyższej dywizji Ligi Narodów. Gola na wagę zwycięstwa Włochów strzelił tuż przed końcem meczu Cristiano Biraghi.Skrzydła miały obudzić tonącą w marazmie, polską drużynę. Wybudzały chwilowo, jak choćby w 73. minucie, gdy Grosicki do spółki z Arkadiuszem Milikiem zmarnowali najlepszą okazję w meczu. Mecz zakończył się wynikiem 0:1, bo tuż przed końcem po jednej z licznych akcji piłkę do polskiej bramki z najbliższej odległości wpakował Cristiano Biraghi. Porażka oznacza, że straciliśmy szanse na utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów. W listopadzie z Portugalią zagramy tylko o honor.
Jerzy Brzęczek chciał w niedzielę postawić w formacji ofensywnej na zrozumienie i większą mobilność. Bo chyba tak należy rozumieć usadzenie na ławce rezerwowych znajdującego się w kapitalnej dyspozycji strzeleckiej Krzysztofa Piątka (gole we wszystkich meczach Genoa CFC w trwającym sezonie plus trafienie w starciu z Portugalią) i posłanie do boju Arkadiusza Milika. Milik i Piątek to dwa zupełnie różne typy zawodników. Pierwszy to typowy egzekutor, zawodnik znakomicie czujący się przede wszystkim w polu karnym rywala. Drugi to gracz często cofający się w głąb boiska po piłki, potrafiący rozprowadzić akcję, dysponujący przy tym kąśliwym uderzeniem z dystansu. No i co chyba najważniejsze: Milik przecież w eliminacjach Euro 2016 stanowił z Lewandowskim zabójczy duet, najgroźniejszy w całej Europie. "Lewy" strzelił wówczas aż 13 goli, "Aro" dorzucił sześć asyst. Brzęczek w niedzielę chciał sprawdzić, czy stary układ wciąż działa, nawet mimo faktu zastosowania innej niż przed trzema laty taktyki.
Mimo głosów krytyki selekcjoner znów zdecydował się na ustawienie 4-3-1-2, bez nominalnych skrzydłowych. Na lewej stronie obrony postawił na Arkadiusza Recę, zawodnika z wielkim potencjałem, ale jednak pozbawionego możliwości gry w klubie. Szansę gry od pierwszej minuty otrzymali także Karol Linetty, Jacek Góralski i Damian Szymański, któremu Brzęczek zaufał już w pierwszym meczu z Włochami w Bolonii oraz w towarzyskim meczu z Irlandią. Łącznie selekcjoner zdecydował się na aż sześć zmian w porównaniu do starcia z Portugalią. Wymienił cały środek pola. Zabrakło Łukasza Fabiańskiego w bramce (wcześniejsze ustalenie, że z Włochami zagra Wojciech Szczęsny), kontuzjowanych Grzegorza Krychowiaka i Artura Jędrzejczyka, wykartkowanego Mateusza Klicha, najsłabszego w meczu z Portugalią Rafała Kurzawy oraz wspomnianego już Piątka.
Z kolei Roberto Mancini nie zaskoczył. Wyjściową jedenastkę na niedzielny mecz zestawił w komplecie z zawodników, którzy towarzysko zagrali kilka dni wcześniej z Ukrainą. Filarami defensywy mieli więc być Leonardo Bonucci oraz Giorgio Chiellini, a polską defensywę straszyć miało trio Lorenzo Insigne - Federico Bernardeschi - Federico Chiesa. Dla Włochów niedzielny mecz był niezwykle ważny nie tylko dlatego, że tak jak i my walczyli o utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów oraz znalezienie się w pierwszym koszyku podczas losowania grup eliminacji ME 2020, ale także z powodu kryzysu, w jakim znajdują się od dłuższego czasu. Ostatni raz rywala udało im się pokonać w czerwcu.
Jeśli jednak drużyna tkwiąca w kryzysie wygląda tak, jak Włosi w niedzielę, to pozostaje spytać, jak nazywa się przypadłość, na którą choruje polski zespół. Jerzy Brzęczek z każdym kolejnym meczem coraz boleśniej przekonuje się, że poszukiwanie nowych możliwości taktycznych i personalnych dla kadry to droga krzyżowa przemierzana z koroną cierniową na głowie. Obserwując pierwszą połowę w wykonaniu Biało-Czerwonych można było odnieść wrażenie, że drużyna od wrześniowego meczu w Bolonii cofnęła się w rozwoju. Wówczas sprawiliśmy Italii spore kłopoty, potrafiliśmy kreować ciekawe akcje. Upłynęło kilka tygodni, znów zmierzyliśmy się z Włochami, którzy wypracowali sobie gigantyczną przewagę. Różnica poziomów w kreowaniu, operowania piłką, piłkarskiej jakości nie była duża. Ona była kolosalna.
Zaczęło się już w 1. minucie od pięknego strzału Verrattiego w poprzeczkę. W 30. minucie aluminium obił Insigne, pięć minut później głową o włos od pokonania Szczęsnego był Chiellini. Bramkarz Juventusu odbił jeszcze w 44. minucie piłkę kopniętą przez Verrattiego. Dwie ciekawe akcje gospodarzy były wynikiem kontrataków, ale i tak nie oddaliśmy ani jednego strzału w światło bramki. W drugiej połowie gra polskiego zespołu nie wyglądała już tak koszmarnie, ale wciąż była chaotyczna, oparta na pojedynczych zrywach. W 57. minucie Kamil Grosicki oddał strzał po długim przerzucie Piotra Zielińskiego (odbił Donnarumma). W 73. minucie kontratak rozprowadził Lewandowski, sytuację sam na sam zmarnował Grosicki, a niecelnie dobijał Milik. Włosi, mimo ciągłej przewagi, do ostatnich sekund nie byli w stanie pokonać Wojciecha Szczęsnego. Aż nadeszła 92. minuta. Z narożnika pola karnego, po rzucie rożnym, strzelał Lasagna, a Cristiano Biraghi wbił piłkę do siatki z najbliższej odległości. Chwilę później Damir Skomina zakończył mecz. Piłkarzy schodzących do szatni żegnały przeraźliwe gwizdy polskich kibiców.
Kolejny mecz reprezentacja Polski rozegra 15 listopada w Gdańsku. Biało-Czerwoni zmierzą się wówczas towarzysko z Czechami. Ostatni mecz w ramach Ligi Narodów podopieczni Jerzego Brzęczka rozegrają 20 listopada w Guimaraes z Portugalią.
Polska - Włochy 0:1 (0:0)
0:1 - Cristiano Biraghi 90+2'
Polska: Wojciech Szczęsny - Bartosz Bereszyński, Kamil Glik, Jan Bednarek, Arkadiusz Reca (87' Artur Jędrzejczyk) - Jacek Góralski, Damian Szymański (46' Kamil Grosicki), Karol Linetty (46' Jakub Błaszczykowski) - Piotr Zieliński - Arkadiusz Milik, Robert Lewandowski.
Włochy: Gianluigi Donnarumma - Alessandro Florenzi (84' Cristiano Piccini), Leonardo Bonucci, Giorgio Chiellini, Cristiano Biraghi - Marco Verratti, Jorginho, Nicolo Barella - Federico Chiesa, Lorenzo Insigne, Federico Bernardeschi (80' Kevin Lasagna).
Żółta kartka: Jorginho (Włochy).
Sędzia: Damir Skomina (Słowenia).
ZOBACZ WIDEO Lewandowski o Lidze Narodów: Nie wiem o co chodzi. Dla mnie to nie są mecze o coś
-
Johnydegun21 Zgłoś komentarz
strzelic brame z Chelsea tak jak i na mundialu ale oprocz tego ten facet nie potrafi nawet sie ustawiac w momencie zagrozenia. Brak pewnosci siebie a takze podstawowych rzeczy wiec nic dziwnego ze tak malo gra w lidze angielskiej. Jedrzejczyk - cienizna. Nawet przereklamowany Glik jest obecnie tylko przecietny. Jesli chcemy byc druzyne na 1 dywizje to najpierw musimy miec dobra obrone. Ta co jest teraz to 4 dywizja. WSTYD. I dzieki panie Brzeczek za rewolucyjne testy, ktore powinny byc robione w meczach towarzyskich a nie w LN ! Od kilku lat wiadomo, ze tylko skrzydlami z kontr mamy szanse na dobry wynik. A wprowadzenie Jedzy na obrone w koncowce zamiast swiezego Piatka to juz zwykla glupota. -
prawus Zgłoś komentarz
wielokrotnie ) , najważniejszym aspektem jest powołanie na stanowisko trenera reprezentacji doświadczonego haryzmatycznego trenera z Niemiec , Hiszpani , Włoch czy Anglii . Myślę że po kilku starych trenerach ( Gòrski , Piechniczek czy Janas ) Polska myśl trenerska , nasze taktyki , mentalność i metody szkolenia sięgneły dna . Obecnie potrzeba całkowitych zmian i świeżej krwi w polskiej piłce , bo inaczej na tym dnie pozostaniemy latami . Tacy zawodnicy jak Błaszczykowski , Grosicki , Krychowiak czy Lewandowski , w/g mnie to co mieli dla tej Reprezentacji zrobić to już zrobili , i więcej nie ma co już od nich oczekiwać . Pozostaje nawet za cenę kilku ,, suchych ,, lat wymienić szkoleniowca na zagraniczną myśl mentalną i taktyczną , całkowite odmłodzenie składu i gruntowną zmianę szkolenia od podstaw . Potrwa to kilka lat , ale innego wyjścia na przyszłość nie ma .. -
Marian Nowak Zgłoś komentarz
Pomimo, że była to niedziela to gdzie Piątek ? -
Marian Nowak Zgłoś komentarz
NARESZCIE reprezentacja gra na SWOIM poziomie. -
Marian Nowak Zgłoś komentarz
Chorzów jakiś niefartowny. Mogli zagrać na Narodowym w Warszawie. -
jotwu Zgłoś komentarz
taczkach?.By taki rudy przestał obiecywać kolejne sukcesy? -
Wiesław Cylwik Zgłoś komentarz
Lewy zacznij grac. -
Miłosz Śmieliński Zgłoś komentarz
Polska gra w lidze mistrzów hehe LM -
Stevie Wonder Zgłoś komentarz
H A Ń B A!!! -
kert Zgłoś komentarz
niekompetentna ,zła obsada stanowisk w wojsku bo tu najbardziej widać brak wyszkolenia przez kadry dowódcze .Niepotrzebnie rozpisałem się o polityce bo to bagno a polityk prawie niczym nie różni się od homoseksualisty . Drobna róznica jest taka że politycy są ubabrani w gó ... bo robią różne przekręty a gejowie bo lubią się babrać i mniej szkodzą / chyba że też są politykami /. -
Witold Zajączkowski Zgłoś komentarz
olimpijskiego z Barcelony z wyników, bo stanowią problem drugorzędny. Brzęczek nie ma sukcesów trenerskich. Nawałka, gdy zostawał trenerem kadry także ich nie miał, ale Smuda miał w LM z Widzewem czy Legią. W 1974 graliśmy extra i do tego mieliśmy wiele szczęścia. A w słynnym meczu na Wembley wykorzystaliśmy kontrę i postawiliśmy autobus przed bramką. W sumie siara i obrona Częstochowy. Uważam, że należy dać spokój Brzęczkowi, by wykrystalizował reprezentację. Testuje zawodników i taktykę i na to potrzeba czasu. Mamy słaby materiał młodych zawodników, gdyż starsi jak Błaszczykowski i Grosicki dają wartość drużynie, a młodzi wyglądają jakby z okręgówki. Trener ma notes i wpisuje lub skreśla zawodników. Piątek zdał egzamin, więc go nie wystawił, by sprawdzić Milika, który jako mistrz pudeł egzaminu nie zdał. To sposób na konstruowanie drużyny. Ponadto jak znam polskich kibiców, to gdy kadra zacznie wygrywać pojawią się przesadne pochwały Brzęczka i zawodników. Bez szaleństw kibice. A to, że spadliśmy z LN nic wielkiego nie znaczy. -
Marek Cesarczyk Zgłoś komentarz
choćby strzału na bramkę polskiej drużyny.Nie wiem jak to nazwać.Patologia? -
Kondzio Lukas Łapka Zgłoś komentarz
Piłka od lat nie jest sportem narodowym! tylko siatkówka i skoki narciarskie!