Nie bez powodu drużyna z Zabierzowa nazywana jest "rycerzami wiosny". Piłkarze Kmity nie tylko nie przegrali jeszcze żadnego spotkania, ale nawet wszystkie cztery mecze wygrali, zostawiając w pokonanym polu kluby walczące o powrót do Orange Ekstraklasy: Arkę Gdynia i Śląsk Wrocław, a także zespół Stali Stalowej Woli. W sobotę zadanie było trochę łatwiejsze. Naprzeciw gospodarzy stanął bardzo słabo spisujący się w tej rundzie Tur Turek.
Gra w I połowie toczyła się pod dyktando Kmity. Gospodarze nie byli jednak w stanie w żaden sposób udokumentować swojej przewagi zdobyczą bramkową. W bramce Tura bardzo dobrze spisywał się Witold Sabela, a gdy nie był w stanie sięgnąć piłki miał dużo szczęścia i piłka odbijała się od poprzeczki.
Wynik w 60. minucie meczu otworzył Piotr Bagnicki, który wykorzystał dośrodkowanie jednego z partnerów. W ten sposób zawodnik Kmity strzelił Turowi już czwartą bramkę w swojej karierze. Bramka na 2:0 to była kopią sytuacji z 60. minuty. Tym razem obrońcy Tura nie upilnowali Jana Ciosa.
Po tym spotkaniu swojej przyszłości w klubie z Turku nie może być pewny trener Adam Topolski. W tym roku drużyna pod jego wodzą zdobyła zaledwie jeden punkt, ale ani razu nie zdołała strzelić bramki. Ostatnie trzy mecze żółto-zieloni przegrali w stosunku 0:2. Z kolei Kmita jest coraz bliższy wydostania się ze strefy spadkowej.
Kmita Zabierzów - Tur Turek 2:0 (0:0)
1:0 - Bagnicki 60'
2:0 - Cios 89'
Składy:
Kmita: Laskowski - Makuch, Jędrszczyk, Cios, Szałek - Bębenek (Mladenovic), Powroźnik (Ankowski), Romuzga, Gawęcki - Kurowski (Cebula) - Bagnicki.
Tur Turek: Sabela - Różycki, Imbiorowicz, Grabowski - Lipiński, Matusiak, Pruchnik (38? Piętka), Jasiński, Bieniek (45? Stawiński) - Burkhardt, Ostalczyk.