Pyżalski wyrzucony z meczu 10-latków. Skandaliczne zachowanie
- Jaja pan sobie robi? Poczekamy, aż skończysz ten mecz, to pogadamy, idioto - między innymi takie słowa podczas meczu 10-latków rzucił do sędziego Jakub Pyżalski. Były właściciel Warty Poznań znów zachował się skandalicznie.
Podczas spotkania Pyżalski przebywał przy linii bocznej. Nie powinien się tam jednak znajdować, gdyż nie był wpisany do protokołu meczowego jako członek zespołu. W pewnym momencie, a dokładniej po golu dla drużyny Akademii Reissa, Pyżalski nie utrzymał nerwów na wodzy.
- Ale jak, ale jak panie sędzio? To jest normalne? Jaja pan sobie robi? - krzyczał do sędziego. Gdy natomiast arbiter udał się w kierunku strefy technicznej Warty i zapytał, czy Pyżalski jest wpisany do protokołu, ten chciał się do niego dopisać.
Rozjemca odesłał Pyżalskiego na trybuny. Biznesmen, opuszczając okolice boiska, nadal wyładowywał swoje emocje na arbitrze. - Poczekamy aż skończysz ten mecz, to pogadamy, idioto - krzyczał.
Jak relacjonuje Weszlo.com, Pyżalski w przerwie ponownie pojawił się na murawie. Tam miał wygrażać sędziemu i go obrażać. Następnie były właściciel Warty miał wykonać telefon do Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej, by uzyskać informacje o rozjemcy meczu.
Sprawą ma zająć się Wielkopolski Związek Piłki Nożnej.
To kolejne skandaliczne zachowanie biznesmena. Przypomnijmy, że w czerwcu 2016 roku Pyżalski obrażał żonę i rodzinę Petara Borovicanina z Garbarni Kraków. Serb złożył do sądu pozew o naruszenie dóbr osobistych swoich i rodziny. Zażądał od Pyżalskiego zapłaty 1,2 mln zł tytułem zadośćuczynienia za zniesławienie. Potyczka trwała kilkanaście miesięcy, aż w końcu w pierwszej instancji zapadł wyrok obligujący biznesmena do zapłaty powodowi 80 tys. zł. Pyżalski złożył odwołanie.