Drużyna Jurija Siemina źle zaczęła sezon, ale wszystko wskazuje na to, że uporała się już z problemami. Momentem zwrotnym dla zespołu Grzegorza Krychowiaka i Macieja Rybusa była porażka 3:5 z Zenitem Petersburg. Po niej Lokomotiw sięgnął po trzy kolejne wygrane: z Achmatem Grozny (2:0), CSKA Moskwa (1:0) i teraz z FK Rostów.
Krychowiak tradycyjnie rozegrał pełne 90 minut i był wyróżniającym się piłkarzem Lokomotiwu. Nie przeszkodziło mu w tym nawet to, że wystąpił na nietypowej dla siebie pozycji ofensywnego pomocnika. Trener Siemin był zmuszony do takiego manewru ze względu na absencje napastników: Fiodor Smołow i Jefferson Farfan są kontuzjowani, a Eder musiał pauzować z powodu kartek. W związku z tym w pierwszej linii zagrał Aleksiej Miranczuk, a za jego plecami operował Krychowiak.
Reprezentant Polski skorzystał z tego, że był ustawiony bliżej bramki rywali niż zazwyczaj. Próbował uderzać z dystansu albo wbiegać z piłką w pole karne. Najbliżej zdobycia bramki był w 13. minucie, kiedy w polu karnym uwolnił się spod opieki rywala, ale z 11 metrów uderzył w boczną siatkę.
W zespole gości w pełnym wymiarze czasowym zagrał Maciej Wilusz. Z kolei Rybus wciąż nie wrócił do gry po urazie pachwiny, którego doznał 1 września. 29-latek miał pauzować dwa, trzy tygodnie, tymczasem jest niedysponowany już blisko dwa miesiące i wciąż nie wiadomo, kiedy znów wybiegnie na boisko. Z powodu kontuzji stracił już siedem spotkań Lokomotiwu i cztery mecze reprezentacji Polski.
Lokomotiw Moskwa - FK Rostów 2:1 (1:1)
1:0 - Miranczuk 25'
1:1 - Ingason 27'
2:1 - Kwirkwelia 60'
ZOBACZ WIDEO: Przyśpiewki, pamiątki, autografy i pistolety. Genua oszalała na punkcie Krzysztofa Piątka