Śląsk - Arka: gdynianie pukają do górnej połowy tabeli

PAP / Jan Karwowski / Na zdjęciu: zawodnik Śląska Wrocław Michał Chrapek (w środku) i Mateusz Młyński (z lewej) z Arki Gdynia
PAP / Jan Karwowski / Na zdjęciu: zawodnik Śląska Wrocław Michał Chrapek (w środku) i Mateusz Młyński (z lewej) z Arki Gdynia

Śląsk Wrocław przez większość czasu gry usiłował zbliżyć się do bramki Arki, gdynianie byli jednak skuteczni i wykorzystali swoje dwie szanse. Piłkarze z północnej części Trójmiasta kolejny raz pokazali, że chcą walczyć o górną połowę tabeli.

Sobotni mecz we Wrocławiu pokazał, że w piłce nożnej najważniejsze jest strzelanie w światło bramki. Śląsk tego nie potrafił i mimo prowadzenia gry, nie był bliski zwycięstwa. Bezzębni wrocławianie ulegli drużynie, która w tym sezonie jest za dobra na dolną ósemkę i wydaje się być za słaba na górną część tabeli.

Piłkarze Śląska Wrocław mają przed sobą kilka spotkań z zespołami z dolnej części tabeli i kibice tego klubu mogli liczyć na to, że ich ulubieńcy w końcu zbliżą się do czołówki. Mecz z Arką Gdynia od początku nieźle układał się dla piłkarzy z Dolnego Śląska, którzy dominowali na boisku, jednak nie potrafili przez długi czas oddać nawet celnego strzału.

Gra pod polem karnym Arki Gdynia to było zdecydowanie za mało, skoro Pavels Steinbors przez długi czas ani razu nie musiał się wykazać swoimi umiejętnościami po uderzeniach piłkarzy Śląska. Arka statystowała przez długi czas, ale choćby akcja Macieja Jankowskiego zakończona pierwszym strzałem w światło bramki w całym meczu pokazała, że wszystko może się zdarzyć.

Gdy pierwsza połowa zbliżała się ku końcowi, doskonałą akcję przeprowadził Mateusz Młyński. Siedemnastolatek, który pierwszy raz w swojej karierze wyszedł na boisku w pierwszym składzie zakręcił w polu karnym rywali z Wrocławia i strzelił celnie pod nogami Jakuba Słowika. Arka nie wygrała jednak I połowy. Po ręce Damiana Zbozienia w polu karnym, w doliczonym czasie gry wyrównał Marcin Robak.

Po zmianie stron ambitnie zaczęli wrocławianie, którzy jednak ciągle mieli problem z piłkarskimi podstawami, jak choćby stworzenie sobie czystej sytuacji, czy czysty strzał w światło bramki. Gdynianie bardzo szybko ze statystów zamienili się w egzekutorów. Już w 47. minucie akcję przeprowadził Michał Nalepa, który podał piłkę do Aleksandara Kolewa. Ten zauważył w polu karnym Macieja Jankowskiego, który strzelił kolejnego gola dla Arki Gdynia!

Arka przez długi czas robiła swoje na boisku. Zwolniła tempo gry, a wrocławianie zdawali się nie zauważać, że tracą cenne minuty. Dopiero w końcówce meczu, zespół Tadeusza Pawłowskiego zaczął się budzić z kilkudziesięciominutowej drzemki, która była wodą na młyn dla gdynian. Ostatecznie Arka wygrała 2:1 i przynajmniej na chwilę awansowała do czołowej ósemki, do której całkiem niedawno miała bardzo daleko. Śląsk natomiast stracił cenne punkty do gdynian i musi skupić się na bronieniu swojej pozycji.

Śląsk Wrocław - Arka Gdynia 1:2 (1:1)
0:1 - Młyński 39'
1:1 - Robak 45+1' (k.)
1:2 - Jankowski 48'

Składy:

Śląsk Wrocław: Jakub Słowik - Dorde Cotra, Piotr Celeban, Wojciech Golla, Łukasz Broź - Michał Chrapek (64' Farshad Ahmadzadeh), Augusto - Robert Pich, Maciej Pałaszewski (75’ Mateusz Radecki), Mateusz Cholewak (74' Damian Gąska) - Marcin Robak.

Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień (73' Tadeusz Socha), Christian Maghoma, Fredrik Helstrup, Adam Marciniak - Adam Deja, Michał Nalepa (81' Adam Danch) - Mateusz Młyński (59' Rafał Siemaszko), Michał Janota, Maciej Jankowski - Aleksandar Kolew.

Żółte kartki: Augusto, Broź, Pich (Śląsk), Młyński (Arka).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Widzów: 9 195.

ZOBACZ WIDEO: Bundesliga: Popis Luki Jovicia! 5 goli w jednym meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: