Byli rewelacją, są rewelacją. Deportivo Alaves znów czaruje

Getty Images / Na zdjęciu: piłkarze Deportivo Alaves
Getty Images / Na zdjęciu: piłkarze Deportivo Alaves

Rozegrali najlepszy finałowy mecz w historii Pucharu UEFA, potem byli o krok od bankructwa. Deportivo Alaves w wielkim stylu wróciło jednak do świadomości kibiców i jest rewelacją obecnego sezonu La Liga.

W tym artykule dowiesz się o:

Kilkanaście lat temu byli rewelacją w całej Europie i rozegrali najlepszy finał klubowych rozgrywek na Starym Kontynencie w ich całej historii. Później byli o krok od bankructwa i całkowitego zniknięcia z futbolu. Teraz wrócili w wielkim stylu, pozwalającym im wygrywać z Realem Madryt.

Po dziewięciu kolejkach obecnego sezonu Deportivo Alaves zajmuje trzecie miejsce w tabeli La Liga, z zaledwie punktem straty do liderującej Barcelony. Wyprzedza wspomniany Real, Atletico, Sevillę, Valencię - wielkie firmy, z którymi pod wieloma względami nie może się równać, przede wszystkim finansowym. Drużyna z Kraju Basków udowadnia, że pieniądze mogą, ale nie muszą dać sukcesu.

- Jestem nauczony ciężkiej pracy. Mój ojciec był stolarzem i miał na mnie wielki wpływ. Z kolei dziadek trafił do więzienia za walkę o Republikę Hiszpańską. Oni wychowali mnie w duchu pracy i poświęcenia - mówi ten, który odpowiada za obecne sukcesy Deportivo. To ich trener wpoił piłkarzom zespołu, że bez ciężkiej pracy do niczego nie dojdą.

Jest nim Abelardo - były wielokrotny reprezentant Hiszpanii, wieloletni obrońca Barcelony. Już w trakcie piłkarskiej kariery był znany przede wszystkim z odpowiedzialności, poświęcenia i solidności. Wszystkie te cechy przełożył na trenowane przez siebie drużyny, dodając do tego jeszcze determinację i trochę fantazji.

ZOBACZ WIDEO Reprezentanci Polski oszukali przeznaczenie. Mogli zginąć w katastrofie

Bo Deportivo, gdzie kończył swoją bardzo udaną karierę, nie tylko gra znakomicie w obronie, ale prezentuje futbol bardzo przyjemny futbol dla oka w ofensywie. Zawsze dąży do zwycięstwa, nie uznaje półśrodków, o czym świadczy bardzo niewielka liczba remisów.

Abelardo przejął drużynę w grudniu 2017 roku po Gianim de Biasim. Deportivo zajmowało ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem sześciu punktów w 13 kolejkach. Perspektywy były nieciekawe, a w Kraju Basków powoli przyzwyczajali się do myśli, że kolejna przygoda z La Liga zakończy się po dwóch latach.

- Gdy wszedł do szatni powiedział, że w końcu chce zobaczyć radość w naszej grze. Mówił, że chce, byśmy robili to, co potrafimy najlepiej. Dodał nam wielkiej pewności siebie - wspomina Ibai Gomez, czołowy piłkarz Deportivo. Słowa trenera zawodnicy szybko zaczęli wprowadzać w życie.

Efekt? Sezon 2017/2018 udało się zakończyć na 14. miejscu i utrzymać w rozgrywkach. Po przyjściu Abelardo zespół wygrał aż 15 meczów, zanotował zaledwie dwa remisy! Czyli wszystko albo nic. Fani z Mendizorrotza byli zachwyceni, a o tylu zwycięstwach odniesionych na najwyższym poziomie w Hiszpanii jeszcze kilka lat wcześniej nie mogli marzyć. Jeszcze w 2013 roku Deportivo występowało bowiem w trzeciej lidze. Był to wielki kryzys klubu, który przecież na początku XXI wieku był rewelacją dla kibiców w całej Europie.

2001 rok. To data, którą do dziś w Kraju Basków wspominają z wielkim rozrzewnieniem. Magiczny czas dla Deportivo Alaves, spowodowany fantastyczną grą i marszem w Pucharze UEFA. Drużyna prowadzona przez Mane eliminowała kolejno Gaziatenspor, Lillestroem, Rosenborg, ale największą sensacją było pokonanie w dwumeczu Interu Mediolan. Po zwycięstwie nad Nerazzurimi wyeliminowanie w kolejnych fazach Rayo Vallecano i 1.FC Kaiserslautern zostało odebrane już z większym zrozumieniem.

W finale czekał już Liverpool, z takimi piłkarzami w składzie jak Markus Babbel, Dietmar Hamann, Steven Gerrard, Robbie Fowler czy oczywiście Michael Owen. Obie drużyny stworzyły na boisku w Dortmundzie fantastyczne i niezapomniane widowisko. spotkanie zakończyło się zwycięstwem The Reds po dogrywce 5:4. To był jednak ten mecz, gdy przegrani zebrali za swój występ niemniej braw od wygranych.

Dzięki znakomitej grze w europejskich pucharach kilku graczy Deportivo trafiło do wielkich klubów. Lewy obrońca Cosmin Contra, wybrany do najlepszej "11" roku przez UEFA, trafił do Milanu, podobnie jak Javi Moreno. Z kolei bramkarz Martin Herrera trafił do Premier League.

Wielki sukces był jednak początkiem wielkich kłopotów klubu. Wkrótce drużyna spadła do Segunda Division, ale prawdziwym problemem było przejęcie Deportivo przez ukraińskiego biznesmena, Dimitry'ego Pitermana, który nie chciał ograniczać się do bycia właścicielem klubu. Milioner chciał decydować o podstawowej "11" zespołu, przez co zwalniał kolejnych trenerów. Jego marzeniem było kierowanie drużyną z ławki i nie rozumiał faktu, że może mu w tym przeszkodzić brak odpowiednich dokumentów. Czuł się Królem Słońce.

Chaos trwał trzy lata, a w trakcie panowania Pitermana długi klubu wzrosły trzykrotnie. Sytuacja Deportivo była katastrofalna i groziło mu zniknięcie z piłkarskiej mapy Hiszpanii. Dopiero w 2011 roku pojawiło się światełko w tunelu. Na horyzoncie pojawił się Josean Querejeta, prezydent odnoszącego wielkie sukcesy klubu koszykarskiego TAU Ceramica. Dopiero jego pieniądze, a przede wszystkim mądre zarządzenie wyciągnęło klubu z dna.

Po trzech latach Babazorros rozpoczęli marsz w kierunku Primera Division, który udało się zakończyć w 2016 roku. Już rok później Deportivo zagrało w finale Pucharu Króla, gdzie jednak nie dało rady Barcelonie. Po późniejszym kryzysie, dzięki zatrudnieniu Abelardo, nie ma już śladu. Więcej, akcje klubu stoją najwyżej od pamiętnego 2001 roku.

Drużyna z Kraju Basków zachwyca w ligowych rozgrywkach, a ostatecznym dowodem było pokonanie na własnym boisku Realu Madryt. I chociaż odniesione po golu w doliczonym czasie gry, całkowicie zasłużone. 6 października Deportivo udowodniło całej Hiszpanii, że nie można jej lekceważyć i traktować w kategoriach chwilowego wyskoku.

- Naszym celem wciąż jest utrzymanie. To oczywiście niesamowite mieć już na koncie 17 punktów, jednak nie mierzymy na razie w pozycję lidera - mówił skromnie Abelardo po ostatnim zwycięstwie nad Celtą Vigo (1:0). Jednak wobec niepewnej dyspozycji pozostałych kandydatów do czołowych lokat, kibice drużyny powoli zaczynają marzyć o powtórce sprzed 17 lat.

Źródło artykułu: