Wojciech Łobodziński: Nie chcę już o nich słyszeć

Największym piłkarskim bohaterem ostatnich dni między Odrą a Bugiem jest z pewnością Wojciech Łobodziński. Najpierw zapewnił Wiśle Kraków zwycięstwo w Gdańsku, a następnie otrzymał powołanie do reprezentacji Polski - czytamy w Przeglądzie Sportowym.

Popularny "Łobo" miał w Gdańsku istne wejście smoka. Skrzydłowy krakowskiej Wisły strzelił dwie bramki i krakowianie wygrali z Lechią 4:2. Przy jednoczesnych remisach Lecha Poznań i Legii Warszawa, zwycięstwo mocno przybliżyło Białą Gwiazdę do tytułu mistrza Polski.

Dobrą dyspozycję Wojciecha Łobodzińskiego dostrzegł także selekcjoner reprezentacji Polski, Leo Beenhakker. Holender powołał pomocnika na zgrupowanie kadry narodowej, które odbędzie się w czerwcu w Republice Południowej Afryki.

Powołanie dla Łobodzińskiego jest o tyle szczególne, że wcześniej holenderski szkoleniowiec polskiej reprezentacji podał listę rezerwową, na której piłkarza Wisły nie było. Łobodziński wskoczył więc od razu do kadry, po znakomitym meczu w Gdańsku.

Skrzydłowy nie może jednak obecnego sezonu zaliczyć do udanych. Od początku był w słabej dyspozycji i z czasem stracił miejsce w składzie na rzecz młodszego Patryka Małeckiego, który nieźle sobie radził. Łobodziński często słyszy opinie, że jest słabszy niż inni byli skrzydłowi Wisły, Kamil Kosowski oraz Jakub Błaszczykowski.

- Nie chcę już słyszeć o Kamilu i Kubie. To byli świetni zawodnicy i dali Wiśle więcej niż ja, jednak jeszcze poczekajmy - uspokaja pomocnik Białej Gwiazdy - Nawet jeśli jesteś rezerwowym, to jesteś częścią zespołu. Chcesz mu pomóc dołożyć cegiełkę do kolejnego tytułu - dodaje.

Komentarze (0)