Ile w Piątku jest Lewandowskiego? Nikt nie wie tego lepiej od niego

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek i Robert Lewandowski podczas meczu Ligi Narodów z Portugalią
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Krzysztof Piątek i Robert Lewandowski podczas meczu Ligi Narodów z Portugalią

Krzysztof Piątek nazywany jest nowym Robertem Lewandowskim, ale ile jest w tym określeniu prawdy poza tym, że obaj są zabójczo skuteczni? Odpowiedź na to pytanie zna Jacek Zieliński - jedyny trener, który prowadził ich obu.

Z Robertem Lewandowskim Jacek Zieliński spotkał się w Lechu Poznań, który przejął przed sezonem 2009/2010. "Lewy" był w Kolejorzu już od roku, miał na koncie występy w reprezentacji Polski i bramki w europejskich pucharach. Z Zielińskim na ławce Lech zdobył mistrzostwo Polski, a Lewandowski sięgnął po koronę króla strzelców i latem 2010 roku przeniósł się do Borussii Dortmund, bijąc transferowy rekord ekstraklasy (4,75 mln euro).

Krzysztof Piątek też trafił pod skrzydła Zielińskiego jako 21-latek. W sierpniu 2016 roku Cracovia wykupiła go z Zagłębia Lubin za 500 tys. euro - krakowski klub nigdy wcześniej nie zapłacił tyle za zawodnika z polskiej ligi, ale inwestycja okazała się strzałem w "10", bo dwa lata później Pasy sprzedały go Genoi z ośmiokrotnym przebiciem.

Czy sprowadzając Piątka do Cracovii Zieliński widział w nim młodszą wersję Lewandowskiego? - Lubimy szybko stawiać podobne stwierdzenia, ale faktem jest, że idą podobną drogą. Obu prowadziłem w podobnym wieku, na podobnym etapie ich karier. Obaj wyróżniali się motoryką, byli szybcy, silni, z dobrym uderzeniem. To było kwestią czasu, że wystrzelą. Nie powiem, że Krzysiek jest kopią Roberta, ale zawsze przypominał mi "Lewego" stylem gry i przede wszystkim podejściem do piłki. Krzysiek, tak jak Robert, potrafił strzelić gola z niczego. Kiedyś z Koroną zdobył bramkę głową, klęcząc na boisku. Piłka leciała obok niego, a on z tej pozycji posłał ją do sieci. To pokazało, jak jest sprawny i jaki ma instynkt - mówi nam Zieliński.

- Robert rozwijał się błyskawicznie i widać było, że może zostać zawodnikiem wielkiego formatu. Robert z każdym kolejnym sezonem szedł w górę. Po Krzyśku, kiedy przyszedł do Cracovii, też było widać, że to chłopak, który wie, co chce osiągnąć. Był pewny siebie, szedł do przodu i nie zrażał się niepowodzeniami. We Włoszech zaczął rewelacyjnie, ale gra w średnim klubie i nie będzie mu łatwo śrubować takie serie, jaką miał do tej pory. Może szybki transfer do większego klubu będzie dobry dla jego rozwoju - zastanawia się Zieliński.

ZOBACZ WIDEO: Serie A: Genoa zatrzymała Juventus, sensacja w Turynie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Doświadczony szkoleniowiec zwraca uwagę na fakt, że źródłem sukcesu obu jego podopiecznych jest ich podejście do futbolu: - Pod tym względem Krzysiek na pewno przypominał Roberta. Krzysiek już wtedy był profesjonalistą, który dbał o dietę, poza boiskiem nic go nie rozpraszało. Zależało mu na dodatkowych treningach, rozwoju, był skupiony tylko na piłce. Robert natomiast pod tym względem wyprzedził epokę i wyznaczył trend, którym na szczęście podąża kolejne pokolenie.

Pod względem mentalnym Lewandowski i Piątek są podobni, ale nie identyczni. Piątek bywał impulsywny, podczas gdy Lewandowski już jako młody piłkarz potrafił lepiej panować nad nerwami.

- "Lewy" nie miał takich wybuchów, ale też potrafił zareagować gwałtownie przy ostrzejszych starciach. Krzysiek faktycznie był bardziej impulsywny, ale to wynikało z tego, że zależy mu na drużynie. To nie były reakcje rozkapryszonej gwiazdy, tylko młodego piłkarza, który czuł odpowiedzialność za zespół. Powoli się tego wyzbywał i to wyszło mu na dobre - tłumaczy Zieliński.

Piątek dołączył do Cracovii po świetnym w jej wykonaniu sezonie 2015/2016. Zespół Zielińskiego był wtedy czwartą siłą Lotto Ekstraklasy i imponował skutecznością - zdobył 66 bramek, tylko Legia Warszawa strzeliła wówczas więcej goli (70). Mimo to Zielińskiemu bardzo zależało na sprowadzeniu Piątka, który wcale nie miał opinii łowcy bramek - przed przyjściem do Cracovii strzelił w ekstraklasie tylko siedem goli w 42 występach.

- Zależało mi na nim, bo widziałem w nim materiał na klasowego snajpera. Napastników o takich parametrach fizycznych, do tego dobrze grających głową, dynamicznych i silnych, nie było wielu w Polsce - tłumaczy Zieliński i dodaje: - Pojawiła się możliwość sprowadzenia go do Cracovii, więc mocno namawiałem prezesa Filipiaka na ten transfer i przekonywałem go, że warto zaryzykować. To było ryzyko, bo 500 tysięcy euro w polskich warunkach to bardzo duży wydatek, ale cieszę się, że to, co nam się marzyło w związku z Krzyśkiem, ziściło się.

Piątek był wówczas na liście życzeń Legii, Jagiellonii Białystok i Viktorii Pilzno, ale zdecydował się na przejście do Cracovii. - Nie było trudno go namówić. Rozmawiałem z nim i wiedział, że bardzo chcemy, że u nas będzie miał możliwość regularnej gry, a na tym też mu zależało, bo w Zagłębiu nie grywał regularnie. Cracovia mu to gwarantowała i to było dla niego ważne. Poza tym Cracovia była wtedy czwartą drużyną ligi, próbowaliśmy grać w piłkę i to też miało wpływ na jego wybór - mówi Zieliński.

Zdaniem doświadczonego szkoleniowca Lewandowski i Piątek mają wiele podobieństw, ale to nie oznacza, że napastnik Genoi może być w kadrze tylko zmiennikiem "Lewego". W meczu Ligi Narodów z Portugalią (2:3) zagrali razem i choć ta współpraca nie była perfekcyjna, to Zieliński uważa, że warto szlifować to rozwiązanie.

- Dwóch dobrych napastników zawsze może grać razem. Mają podobne parametry, ale nie są identyczni - Krzysiek nie jest kopią Roberta. Śmiało mogą grać razem, ale niekoniecznie w ustawieniu poziomym, a pionowym. Robert jest bardziej doświadczony i może być tym trochę cofniętym napastnikiem. Zresztą ma inklinacje do tego, żeby brać udział w rozgrywaniu akcji, potrafi fajnie podać. Nie widzę przeszkód, by grali razem, tylko trzeba tak zestawić drugą linię, tak dobrać skrzydłowych, by wykorzystać ich potencjał - kończy Zieliński.

Komentarze (0)