Strzały w słupek Michała Jakóbowskiego i Juliusza Letniowskiego. Zaledwie w 14 minut! Wprawdzie w jedenastce nie wyszli dwaj piłkarze (Piotr Celeban i Kamil Dankowski) pamiętający klęskę w Bytowie, ale Śląskowi mógł przypomnieć się koszmar sprzed dwóch lat, kiedy po katastrofalnym występie przegrał 0:3. Skądinąd Bytovia specjalizuje się w niespodziankach. Przed rokiem, jeszcze pod szyldem bogatego sponsora Drutexu, wyeliminowała Lechię Gdańsk i Pogoń Szczecin, dopiero w ćwierćfinale zatrzymała ją Legia Warszawa.
Zespół z Wrocławia nie nawiązywał do popisów z ostatniej kolejki ekstraklasy. W Legnicy zdmuchnęli Miedź z murawy (5:0), już po 45 minutach prowadzili 4:0. Tadeusz Pawłowski odmienił skład, posadził na ławce superstrzelca Marcina Robaka i niezniszczalnego Celebana, w środku obrony postawił na dawno niewidzianego (i zazwyczaj elektrycznego) Igorsa Tarasovsa, cofnął Mateusza Cholewiaka do obrony. Trochę trwało zanim jego jedenastka w końcu złapała wspólny język.
Wystarczyła jedna kontra, by odmienić spotkanie. Śląsk perfekcyjnie wyprowadził piłkę w przewadze czterech na trzech, sam Łukasz Broź przebiegł z piłką dobre 60 metrów, dograł do Farshada Ahmadzadeha, a Pers idealnie wrzucił do wszędobylskiego Damiana Gąski. Po straconej bramce Bytovia zupełnie się pogubiła. Jakub Kuzdra stracił futbolówkę we własnej szesnastce, Maciej Pałaszewski strzelił z ostrego kąta w słupek, a piłka odbiła się tak nieszczęśliwie dla Mateusza Oszmańca, że po kontakcie z jego plecami wtoczyła się za linię.
Śląsk nie namęczył się przesadnie, wykorzystał po prostu dwa podarunki. I przestał grać.
Chwała Bytovii, że nie zwiesiła głów. Gracjan Jaroch dwa razy podniósł ciśnienie Jakubowi Wrąblowi po szkolnym błędzie - gdzieżby inaczej - Tarasovsa, specjalisty od takich wtop. Gdyby nie ofiarność Wojciecha Golli, zaspokojony Śląsk mógł zostać ukarany za swoją nonszalancję. Były obrońca NEC Nijmegen wiele razy ratował kolegów z opresji.
Śląsk igrał z ogniem, szczególnie Tarasovs. Łotysz w końcu został skarcony. Kolejny raz zgubił piłkę przed szesnastką, zdaniem sędziego Artura Aluszyk pociągnął za rękę wychodzącego sam na sam Jarocha i zobaczył czerwoną kartkę. Wykluczenie pobudziło wrocławian, którzy już z Celebanem na placu nie tylko obronili prowadzenie, ale dołożyli trzeciego gola. Jego autorem najlepszy na boisku Damian Gąska, który przyłożył z 18. metrów. Jeśli pomocnik będzie prezentować się tak dalej, to Michał Chrapek na dłużej usiądzie na ławce.
Bytovia Bytów - Śląsk Wrocław 0:3 (0:2)
0:1 - Damian Gąska 37'
0:2 - Mateusz Oszmaniec 42' (sam.)
0:3 - Damian Gąska 83'
Bytovia: Mateusz Oszmaniec - Jakub Kuzdra, Maciej Dampc, Łukasz Wróbel, Dawid Witkowski, Bartosz Wolski (73' Kacper Hodyna), Sławomir Duda (46' Mateusz Kuzimski), Michał Jakóbowski, Maksymilian Hebel (60' Filip Burkhardt), Juliusz Letniowski, Gracjan Jaroch
Śląsk: Jakub Wrąbel - Łukasz Broź, Igors Tarasovs, Wojciech Golla, Mateusz Cholewiak, Augusto, Maciej Pałaszewski, Robert Pich (78' Piotr Celeban), Damian Gąska, Farshad Ahmadzadeh (58' Mateusz Radecki), Arkadiusz Piech (77' Marcin Robak)
Czerwona kartka: Tarasovs (Śląsk - za faul)
Sędzia: Artur Aluszyk (Szczecin)
ZOBACZ WIDEO Reprezentanci Polski oszukali przeznaczenie. Mogli zginąć w katastrofie