Jak Śląsk Wrocław zagra z Wisłą Kraków?

Wiadomo, jaka przyjaźń istnieje pomiędzy fanami Wisły i Śląska. Sytuacja na trybunach to jedno, gra na boisku to drugie. Wiślakom do wywalczenia upragnionego tytułu dla najlepszej drużyny w kraju wystarczy remis. Piłkarze beniaminka ekstraklasy zapowiadają jednak, że tanio skóry nie sprzedadzą.

W najbliższą sobotę w Krakowie wszystko będzie przygotowane do mistrzowskiej fety. Wiśle wystarczy remis do tego, by zwyciężyć w rozgrywkach ekstraklasy w bieżącym sezonie. W stolicy Małopolski nikt nie dopuszcza nawet myśli, że Wisła może ze Śląskiem przegrać i tym samym pozbawić się cennego trofeum. Wrocławianie nie zamierzają się jednak poddawać. - Łatwo punktów nie oddamy. Wszyscy mówią, że my gramy o nic, ale chcemy jednak pokazywać się z jak najlepszej strony w każdym meczu. Dążymy do tego, aby nasza gra była coraz lepsza i chcemy doskonalić w dalszym ciągu niektóre jej elementy. Gramy o to, aby się pokazać - zapowiada Mariusz Pawelec, obrońca WKS-u.

Podobnego zdania są inni gracze Ślaska. - Jedziemy do Krakowa na mecz z Wisłą. Tam też trzeba się pokusić o jakieś oczka. W Krakowie trzeba grać o zwycięstwo. Tak jak w każdym pojedynku - stwierdza Marek Gancarczyk. - Śląsk na pewno jest w stanie wygrać w Krakowie. Dlaczego mamy nie chcieć wygrać? W każdym meczu gramy o trzy punkty. Na pewno nie pojedziemy tam się położyć - dodaje jego brat Janusz.

Także kibice Śląska nie zakładają innej opcji jak mistrzostwo Polski dla Wisły. Wszyscy są już niemal pewni, że to właśnie krakowianie okażą się najlepszą drużyną w kraju. - Wisła jeszcze nie jest mistrzem Polski, absolutnie nie. Został im mecz z nami. Wiemy, że Wisła musi zremisować, aby sięgnąć po tytuł przeznaczony dla najlepszej drużyny w kraju. My jadąc do Krakowa będziemy chcieli po raz kolejny udowodnić, że Śląsk jest na tyle mocnym zespołem, że jest w stanie nawiązać równorzędną walkę z drużyną, który walczy o mistrzostwo Polski. To jest dla nas bardzo ważne - i ze sportowego punktu widzenia i z psychologicznego. Chodzi o to, by ten fundament, na którym jest budowany zespół Śląska był naprawdę mocny i żeby to był jasny sygnał przed nowym sezonem, że klub z Wrocławia będzie walczył o wyższe cele niż to było teraz - zapowiada Antoni Łukasiewicz.

Czytając te wszystkie wypowiedzi można jasno wywnioskować, że zawodników Macieja Skorży czeka ciężki pojedynek. - Gdy w 90. minucie, przy jednobramkowym prowadzeniu Wisły, znajdę się w sytuacji sam na sam, to strzelę bramkę dla Śląska. Koledzy są poza boiskiem, na zielonej murawie ich nie ma. To jest tylko sentyment pozaboiskowy. Trzeba walczyć do końca i strzelać w każdej okazji, nawet swoim kolegom - zaznacza Kamil Biliński, napastnik Śląska, król strzelców i najlepszy piłkarz Młodej Ekstraklasy.

Także trener beniaminka ekstraklasy, Ryszard Tarasiewicz zapowiada grę na całego. - Jeżeli będziemy w takiej dyspozycji jak w meczu z Legią Warszawa, to w Krakowie możemy powalczyć o korzystny rezultat - zapowiedział szkoleniowiec.

Pozostaje pytanie, na ile te wszystkie zapowiedzi okażą się prawdziwe. Wiadomo, że krakowianie wyjdą zmobilizowani na ten pojedynek. Może zjeść ich jednak stawka samemu meczu. Wiśle wystarczy jedna tylko, albo i aż remis. Fani obydwu klubów sympatyzują ze sobą i już planują wspólną fetę po ostatnim gwizdku sędziego. Czy zawodnicy Śląska zepsują święto krakowskiej Wisły? Mimo wszystko wydaje się to mało realne.

Źródło artykułu: