Hubert Matynia nigdy się nie poddaje. Docenił to Jerzy Brzęczek, wysyłając mu powołanie do reprezentacji

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Hubert Matynia
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Hubert Matynia

Kiedy Hubert Matynia doznał kontuzji kolana, jego kariera mogła zostać zakończona. Ale on się nie poddał i wrócił na boisko. - Wysiłek się opłacił - powiedział obrońca Pogoni Szczecin po otrzymaniu pierwszego w swojej karierze powołania do kadry.

Było popołudnie, 5 listopada. Hubert Matynia jadł spokojnie obiad ze swoją dziewczyną. Co jakiś czas posiłek zakłócała jedynie wibracja telefonu, gdy zapominalski znajomy przysłał piłkarzowi spóźnione życzenia urodzinowe. W pewnym momencie ktoś zadzwonił, wyświetlił się nieznany numer. - Mimo to odebrałem. I usłyszałem, że dzwoni selekcjoner Jerzy Brzęczek. (...) Zaniemówiłem. (...) Wspaniały prezent - opowiadał obrońca Pogoni Szczecin dla "Przeglądu Sportowego" o momencie, w którym dowiedział się o powołaniu do reprezentacji Polski na październikowe mecze z Czechami i Portugalią.

A jeszcze trzy lata temu wydawało się, że taka chwila pozostanie niespełnionym snem Matynii. Wtedy młody piłkarz marzył o tym, by tylko wrócić na boisko. Leczył bowiem bardzo poważną kontuzję. Dramat wydarzył się w końcówce jego pierwszego sezonu w Ekstraklasie. W spotkaniu z Górnikiem Zabrze, podczas starcia z Rafałem Kurzawą.

Diagnoza brzmiała jak wyrok: zerwane więzadła krzyżowe przednie, przyśrodkowe i uszkodzona łąkotka. Podobnie zresztą jak słowa lekarza, który nie krył, że może to oznaczać koniec kariery zawodnika. Nastolatka, który dopiero ją zaczynał. To załamałoby wielu, ale Matynia się nie poddał. Przeszedł dwie operacje, a później długą rehabilitację. Pomagało mu na pewno to, że był nieustępliwy. Cecha pozostała po 6 latach trenowania piłki ręcznej.

Przerwa Matynii trwała niemal rok. Ale wrócił, grał w rezerwach Pogoni. Wierzył, że odzyska miejsce w pierwszej drużynie Portowców. I udało się. W grudniu 2016 roku znowu wystąpił w Ekstraklasie. A później długo walczył o miano podstawowego lewego obrońcy.

Nie przekonał do siebie Macieja Skorży i Kazimierza Moskala. Kosta Runjaić też wyżej cenił Ricardo Nunesa. Jednak kiedy ten doznał kontuzji w spotkaniu z Wisłą Płock (4:0), szansę dostał Matynia. I wykorzystał ją doskonale, czego najlepszym dowodem jest wyróżnienie od selekcjonera. - Wysiłek, który włożyłem w powrót po kontuzji kolana i potem tych drobniejszych urazach, się opłacił - podkreślił 23-latek w rozmowie z Mateuszem Janiakiem.

ZOBACZ WIDEO Piękny gol Dybali. Juventus pokonał Cagliari [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)