Poważnie rozważyłbym propozycję - rozmowa z Dariuszem Kubickim, byłym trenerem Lechii Gdańsk

Były szkoleniowiec Lechii Gdańsk Dariusz Kubicki był obecny na na ostatnim meczu biało-zielonych z Wisłą Kraków. Jego wizyta nie przyniosła jednak szczęścia gdańszczanom i przegrali oni 2:4. W ostatniej kolejce lechiści zmierzą się z Piastem o być, albo nie być w ekstraklasie. - Myślę, że obecnie jest większa wiara w zespole - mówi w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Kubicki.

Bartosz Wiśniewski: Miło było wrócić do Gdańska na Traugutta 29?

Dariusz Kubicki: Oczywiście, że tak. Szkoda tylko, że nie przyniosło to szczęścia i Lechia nie wygrała. Jednak okazja na to była ogromna.

Takiego gorącego przywitania zazdrościłby chyba każdy trener...

- W Gdańsku spędziłem jeden sezon i miałem dobre relacje z zarządem i kibicami. Dobrze, że tam doceniają, że wykonałem dla nich kawałek dobrej pracy.

Lechia uległa Wiśle Kraków 2:4. Jakby ocenił pan to spotkanie?

- Myślę, że Lechia zagrała bardzo dobre spotkanie. Nie można w takim meczu, jak z Wisłą przy strzeleniu dwóch bramek, stracić czterech. Moim zdaniem biało-zieloni powinni w tym pojedynku wywalczyć remis. Jeżeli na własnym boisku traci się tyle bramek, to jest ciężko potem wygrać.

Czego zatem zabrakło do zdobycia jednego punktu?

- Dobrze zagrali, ale w końcówce nie tyle co nie wytrzymali tempa, tylko pozwolili Wiśle na konstruowanie składnych akcji. Być może trochę za głęboko Lechia się broniła, dlatego straciła dwie bramki w końcówce. Już w pierwszej połowie gdańszczanie po zdobyciu bramki cofnęli się do obrony. Sporo było rzutów wolnych dla rywali w okolicach pola karnego gospodarzy. Decydującym momentem w tym spotkaniu był gol Marka Zieńczuka właśnie z tego fragmentu gry.

Teraz lechiści zmierzą się o być, albo nie być w ekstraklasie z Piastem, który utrzymanie ma już pewne. Myśli pan, że gliwiczanie odpuszczą to spotkanie?

- Na pewno nie. Tutaj wyniki w lidze są naprawdę zaskakujące i każdy gra do końca. Ja tylko życzę całej Lechii, żeby wytrzymali presję, która na nich ciąży. Jeżeli wytrzymają, to nawet remis może dać im utrzymanie.

Czy taka gra jak w meczu z Lechem i Wisłą wystarczy im do zdobycia trzech punktów w konfrontacji z Piastem?

- Każdy mecz ma swoją historię i jest zupełnie inny. Z każdym przeciwnikiem gra się zupełnie inaczej. Piast nie dysponuje takim potencjałem jak Lech i Wisła i być może dlatego Lechia pokusi się o bardziej odważną grę.

Tomasz Kafarski został wiosną nowym szkoleniowcem gdańszczan. Jakby ocenił pan jego pracę?

- Został nowym trenerem, a jego celem jest utrzymanie się w ekstraklasie. Z oceną trzeba poczekać do ostatniego spotkania.

Widzi pan różnice między Lechią prowadzoną przez Jacka Zielińskiego a Lechią Tomasza Kafarskiego?

- Myślę, że obecnie jest większa wiara w zespole. Nawet te zwycięstwo z Jagą dało realne szanse na utrzymanie. Tych punktów Lechii brakuje, jednak nie teraz je pogubiła, a wcześniej, gdzie o punkty jest znacznie łatwiej niż teraz.

Tomasz Kafarski był też pańskim asystentem, gdy pracował pan jeszcze w Gdańsku. Jak pan wspomina tamtą współpracę?

- Wspominam ją bardzo dobrze. Potrafię się dogadać, niezależnie z kim pracuję. Pracowało mi się dobrze. Osobą ze mną współpracująca musi zaakceptować moje zasady i wówczas nie mieliśmy żadnego problemu. Ze wszystkimi z którymi pracowałem, pracowało mi się dobrze.

Czy Kafarski zmienił się od tamtego czasu?

- Wizualnie nie (śmiech). Wygląda tak samo, a nawet wyszczuplał. Jeżeli chodzi o jego warsztat szkoleniowy to nie wiem, bo nie jestem z nim na co dzień.

Miał pan okazję rozmawiać z Tomaszem Kafarskim przed lub po meczu?

- Przed meczem poszliśmy na małą kawkę. Porozmawialiśmy chwilę, nie chciałem mu zawracać głowy przed meczem. Ja tam byłem zupełnie towarzysko, a ludzie z Lechii mieli pracę do wykonania. Z dziesięć minut porozmawialiśmy, życzyłem Tomkowi powodzenia i szybko uciekłem na trybuny.

Niedawno został pan zwolniony ze Znicza Pruszków. Czy od tamtej pory pojawiły się jakieś oferty?

- Jeszcze nie miałem żadnych ofert, ale mam nadzieję, że się wkrótce pojawią. Z tego względu, że każdy trener chce pracować i się realizować, a bez pracy jest tak jakby smutno, brakuje tej adrenaliny. Jakiś czas można odpocząć, ale potem znów trzeba ruszyć do pracy.

Gdyby Lechia spadła z ekstraklasy, a Kafarski został zwolniony. Byłby pan zainteresowany pracą w Gdańsku?

- Ja odchodząc z Lechii mówiłem, że bardzo przyjemnie mi się tam pracowało, i że chciałbym tam jeszcze wrócić. Każdą propozycję od nich poważnie bym rozważył.

Komentarze (0)