Widzę, jak świat powoli dziczeje. Lazio Rzym z wizytą w Auschwitz-Birkenau

Anne Frank z rodziną przyjechała do Oświęcimia ostatnim pociągiem. Teraz do byłej fabryki śmierci Auschwitz-Birkenau zawitała delegacja klubu Lazio Rzym, aby oddać jej cześć i uczyć, że nienawiść jest zła. Włosi spełnili swoją obietnicę.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk

Miała zaledwie 15 lat, gdy Niemcy zapakowali ją do bydlęcego wagonu i z holenderskiego przejściowego obozu Westerbork przywieźli do Oświęcimia. Wcześniej przez dwa lata wraz ojcem, matką i starszą siostrą ukrywali się w Amsterdamie, aż wydał ich pewien szmalcownik. Anne już wtedy pisała swój pamiętnik, opisywała każdy dzień. 1 sierpnia 1944 roku napisała w nim po raz ostatni: "Nieustannie szukam sposobu, żeby stać się taką, jaką chętnie chciałabym być i jaką mogłabym być, gdyby... na świecie nie mieszkali żadni inni ludzie".

Ostatni pociąg

Anne urodziła się we Frankfurcie w żydowskiej rodzinie. Gdy władzę w kraju przejął Adolf Hitler, ojciec Otto zabrał wszystkich do Holandii. W 1940 hitlerowcy zajęli Niderlandy, dwa lata później rodzina musiała się ukryć, gdy jej siostrę Margot Niemcy chcieli wywieźć do jednego z obozów pracy. Karl Silberbauer, który ich aresztował na początku sierpnia 1944 roku, nie mógł w to uwierzyć. Mówił już po wojnie: "Nie mogłem uwierzyć, że ukrywali się przez ponad dwa lata. By to udowodnić, Anna pokazała mi swój pamiętnik. Ona wyglądała tak samo jak na rysunkach, które tam rysowała, tylko doroślej i ładniej. Otto miał uroczą córeczkę".

Do Auschwitz rodzina Franków przyjechała ostatnim pociągiem z okupowanej Holandii. W Oświęcimiu umarła jej mama Edith, Anne z siostrą zostały z czasem przewiezione do innego obozu, tam zmarły na tyfus. Wojnę przeżył Otto, odnalazł pamiętnik córki i go wydał. Anne i jej zapiski stały się jednym z najważniejszych świadectw Holokaustu. W tym miejscu jeszcze więcej o Anne Frank.

Waszą ojczyzną Auschwitz, waszymi domami piece

To zdjęcia uśmiechniętej Frank w koszulce klubu AS Roma walało się po trybunie Stadionu Olimpijskiego w Rzymie, gdy drużyna Lazio grała z Cagliari. Przylepiano je również na pleksi oddzielającej kibiców od boiska. Rok temu we Włoszech wybuchł skandal, po którym nie wytrzymali najważniejsi ludzie w tym kraju. Prezydent Sergio Mattarella mówił o "nieludzkim geście", premier Paolo Gentiloni o "rzeczach niesłychanych" , a minister spraw zagranicznych był "oburzony". Sprawa dotknęła też szefa Parlamentu Europejskiego Antonio Tajaniego.

Duża część kibiców Lazio Rzym ma skrajne, faszystowskie poglądy. Sam klub, swoją drogą, był kiedyś ulubionym dyktatora Benito Mussoliniego, jego popiersie stało potem w siedzibie klubu kibica. Fani Lazio jawnie potrafili sprzeciwiać się transferom do klubu piłkarzy żydowskiego pochodzenia i czarnoskórych. Pisali że chcą zespołu czystego rasowo. Na derbach z AS Roma wywiesili kiedyś transparent skierowany do rywali: "Drużyna czarnuchów, trybuny Żydów. Waszą ojczyzną Auschwitz, waszymi domami piece".

Gdy rok temu po stadionie (Lazio i AS Roma grają na tym samym Stadionie Olimpijskim) rozlepili wlepki z Anne Frank, miara się przebrała. Prezydent klubu Claudio Lotito poszedł nawet z piłkarzami do synagogi, złożył kwiaty i obiecał, że zorganizuje 200 dzieciakom wizytę do Auschwitz. Zareagowały władze ligi, potem na stadionach przed meczami czytano fragmenty dzienników młodej Żydówki. Klub dostał karę 50 tysięcy euro.

Fabryka śmierci, która robi wrażenie

- Chłopcy byli pod wrażeniem rozmiarów tej fabryki śmierci - to słowa Arturo Diaconale, rzecznika prasowego Lazio Rzym po niedzielnej wizycie w Oświęcimiu. Włosi dotrzymali słowa, w poniedziałek przyjechali do Auschwitz w ramach dużej delegacji z Włoch, obejrzeli obóz, posłuchali opowiadania jednego z byłych więźniów. W Polsce zjawili się przedstawiciele klubu, piłkarze drużyny młodzieżowej. Byli też uczniowie z Rzymu i burmistrz miasta Virginia Raggi.

Lazio spełniło obietnicę daną rok temu przez prezydenta klubu. I takie wycieczki zamierza organizować cyklicznie. Podobnie chce zrobić angielski potentat Chelsea FC, który też ma problem z antysemickimi okrzykami na meczach. Żydowski właściciel klubu Roman Abramowicz wymyślił, że kibiców przyłapanych na skandalicznym zachowaniu będzie wysyłał właśnie do Oświęcimia.

Innej drogi, niż edukowanie ludzi, nie ma. Tak uważa choćby Harry Spiro, który urodził się w Piotrkowie Trybunalskim, na wojnie stracił całą rodzinę, a sam przeżył Holocaust. Dziś mieszka w Anglii i publicznie opowiada swoją historię. Opowiedział ją też piłkarzom Chelsea. PRZECZYTAJ NASZ REPORTAŻ O HARRYM SPIRO

Nam mówi: - Antysemityzm to kwestia nienawiści i zawsze znajdziesz gdzieś ludzi, którzy nienawidzą innych. Oni potrzebują pomocy. A jak możemy im pomóc? Po prostu ich uczyć.

Widziała, jak świat dziczeje

Anne Frank zmarła w lutym 1945 roku w obozie Bergen-Belsen. Fragment jej dziennika, który Włosi czytali przed meczami brzmi: "Widzę, jak świat powoli dziczeje, słyszę nadciągającą burzę, która pewnego dnia zniszczy i nas. A na razie, kiedy patrzę w niebo, w jakiś sposób czuję, że wszystko zmieni się na lepsze, że to okrucieństwo powinno mieć swój koniec, że pokój i spokój jeszcze powrócą".

Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×