W styczniu Paweł Żuk będzie miał zaledwie 18 lat, ale wiele wskazuje na to, że może w przyszłości być istotnym zawodnikiem naszej reprezentacji. Młody prawy obrońca Evertonu słynie z tego, że ma końskie zdrowie i bardzo dobre dośrodkowanie.
Paweł jest pierwszym polskim piłkarzem wychowanym od A do Z w angielskim systemie. Jego rodzice przyjechali do Manchesteru, gdy chłopiec miał 3 lata. Ojciec znalazł pracę w piekarni. - Nie było nam w Polsce źle, miałem pracę, żona również, pracowała w banku. Ale uznaliśmy, że spróbujemy, dla dzieci.
Paweł szybko znalazł wspólny język z angielskimi kolegami. W miejscowym klubiku, w którym stawiał pierwsze kroki, bardzo się wyróżniał. Został dostrzeżony przez kilka klubów. Skaut Manchesteru United długo zapewniał, że zawodnik na pewno dostanie szansę w klubie z Old Trafford. Dla rodziców marzenie, w końcu mieszkają kilkaset metrów od stadionu. Starszy pan z "Czerwonych Diabłów" był na meczach chłopca tak regularnie, że niemal stał się elementem wystroju stadionu. I regularnie zapewniał o tym, że wysłał do klubu bardzo pozytywny raport. Ale niestety - odpowiedź nie przychodziła. Przyszło natomiast zapytanie z Oldham Athletic. I to pierwszy poważniejszy klub w karierze - miejmy nadzieję - chłopca. Grał w nim razem z siostrzeńcem Paula Scholesa. Ale to on był najlepszy. Dlatego, gdy miał już 14 lat, zgłosili się skauci Evertonu.
Kwota, którą zapłacono za zaledwie 14-letniego Polaka, 450 tysięcy funtów, musi robić wrażenie. Wtedy młody zawodnik był jeszcze prawoskrzydłowym. - Z czasem w klubie przerobionego na prawego obrońcę. Paweł ma fantastyczną wydolność, bardzo dużo biega i walczy, do tego zalicza sporo asyst - mówi Andrzej Żuk, ojciec piłkarza. W wielu spotkaniach zawodnik przebiega nawet 14 kilometrów co w polskich klubach raczej się nie zdarza.
ZOBACZ WIDEO Genoa zdemolowana przez Inter. Piątek zmiennikiem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Wkrótce do siedziby PZPN zaczęły płynąć raporty na temat zawodnika. W jednym z nich czytamy: "Wziął na siebie ciężar gry, dużo indywidualnych akcji pozwalających uzyskać przewagę, gry 1 na 1. Nie bał się tych pojedynków. Bardzo dobre poruszanie się w linii pomocy. Znaczna liczba przechwytów, która ratowała zespół przed groźnymi kontratakami. Po raz kolejny podkreślę szybkie podejmowanie decyzji".
Dawid Ambroży, były skaut PZPN, autor raportu, mówi: - Rzadko się zdarza, że 14-letni piłkarz trafia do akademii z najwyższego szczebla. Ale u niego było widać "to coś", taką dojrzałość na tle przeciwnika oraz kolegów z zespołu. Trzeba jednak pamiętać, że to wszystko nie jest takie proste. Widziałem w życiu wielu młodych piłkarzy, którzy robili kariery, choć specjaliści nie widzieli w nich przyszłych gwiazd. Widziałem też takich, o których mówiono, że na pewno kariery zrobią, ale zniknęli.
W poprzednim sezonie Paweł podpisał tzw. "Scholarship", czyli stypendium dla najzdolniejszych piłkarzy. To kilkaset funtów miesięcznie. Taki bardzo wstępny kontrakt. W pierwszym sezonie Paweł grał mniej, w tym gra regularnie.
- Od pewnego czasu ma pewne miejsce w pierwszym składzie na prawej obronie, na którą został przesunięty z pomocy. Zmiana ta wyszła mu zdecydowanie na dobre. Moim zdaniem sporo zmieniło się po spotkaniu z Blackburn Rovers, w którym to wszedł na boisko dopiero w 85. minucie przy stanie 3:0. Mecz zakończył się wygraną Evertonu 6:0, a Żuk miał kluczowy udział przy trzech zdobytych bramkach - mówi Przemysław Soczyński, który obecnie pracuje jako skaut dla związku.
W grudniu klub zdecyduje, czy zawodnik dostanie profesjonalną umowę. - To będzie duże wyzwanie, ponieważ na ponad 20 piłkarzy zaledwie kilku dostanie kontrakt. Ale pozostali będą mieli kilka miesięcy na znalezienie nowego pracodawcy. Jest wiele klubów, jak Huddersfield czy Brentford, które czekają na takie okazje. Same nie mają akademii pierwszej kategorii, dlatego szukają zawodników, którzy nie załapali się w wielkich klubach.
A akurat akademia Evertonu jest jedną z najlepszych w Anglii, przynajmniej patrząc w tabelę. W kategorii do lat 18 drużyna Pawła zajmuje pierwsze miejsce w "północnej dywizji". W weekend przegrała pierwszy mecz w sezonie, niestety derby z Liverpoolem. Nasz piłkarz dołożył asystę do statystyki.
W każdym razie grudzień jest bardzo ważnym miesiącem dla Pawła. I dla polskiej piłki, bo przecież Polska szuka następcy dla Łukasza Piszczka. Jest kilku kandydatów, jak Bartosz Bereszyński, Tomasz Kędziora czy Robert Gumny. Ale kto wie, może wkrótce piłkarz, który już gra w młodzieżowych kadrach Polski, wychowany w angielskim systemie szkolenia, stanie się dla nich realną konkurencją.