Rzadko kiedy kibice w Polsce mają przyjemność oglądać takie połówki i nieczęsto widzi się tak dobrze grający zespół, jak Korona Kielce w I połowie. Od samego początku zespół Gino Lettieriego zamknął rywala w jego własnym polu karnym. Tomasz Loska był pod odstrzałem i chociaż za pierwszym razem wykazał się świetnym instynktem, już w 9. minucie zaczęło się strzelanie.
Motorem napędowym zespołu z Kielc był Marcin Cebula, który dominował na skraju pola karnego rywala. To właśnie jego dośrodkowania były zabójcze. Gdy zagrał piłkę do Elhadji Pape Diawa, ten otworzył wynik spotkania, a kiedy znalazł Elię Soriano, było 2:0! Wydawało się, że nic nie powstrzyma tak grającej Korony Kielce. Po chwili jednak na Suzuki Arenie zrobiło się gorąco.
Adnan Kovacević dotknął piłkę ręką we własnym polu karnym, blokując strzał jednego z zabrzan. Szymon Marciniak poprosił o wideoweryfikację i zdecydował się podyktować rzut karny. Pewnie wykonał go Igor Angulo. Przez moment zabrzanie odzyskali wigor i wiarę we własne umiejętności, szybko zostali jednak za to skarceni.
Reżyser dwóch pierwszych bramek dla Korony, Marcin Cebula, tym razem postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Zrewanżował mu się Elia Soriano, podając piłkę do tyłu. Cebula strzałem z dystansu pokonał Loskę. Wynik I połowy ustalił Soriano. Rzadko zdarzają się mecze, w których pada pięć bramek w jednej połowie!
Trener Marcin Brosz nie chciał biernie czekać na to, co wydarzy się w drugiej połowie. W przerwie zmienił Daniela Liszkę i Adama Ryczkowskiego, co miało przynieść pozytywny rezultat. O to było jednak niezwykle trudno szczególnie, że przez kwadrans w szatni kielczanie wcale nie zapomnieli jak się gra w piłkę i byli głodni kolejnych bramek.
Co prawda oba zespoły miały swoje okazje, jednak gole już nie padły. Piłkarze podświadomie czekali na ostatni gwizdek, lecz gdyby nie zwichrowany celownik Igora Angulo, mogliśmy mieć do czynienia z wielkimi emocjami. Hiszpan nie popisał się jednak przy dwóch stuprocentowych sytuacjach. W końcówce swój dorobek próbował jeszcze poprawić Marcin Cebula, jednak tym razem górą była zabrzańska defensywa. Dopiero na minutę przed końcem regulaminowego czasu gry Igor Angulo zdołał po doskonałym rajdzie między obrońcami strzelić kontaktowego gola. Mecz zakończył się wynikiem 4:2 i zasłużenie trzy punkty pozostały w Kielcach.
Korona Kielce - Górnik Zabrze 4:2 (4:1)
1:0 - Diaw 9'
2:0 - Soriano 17'
2:1 - Angulo 19' (k.)
3:1 - Cebula 37'
4:1 - Soriano 41'
4:2 - Angulo 89'
Korona Kielce: Matthias Hamrol - Michael Gardawski (67' Łukasz Kosakiewicz), Elhadji Pape Diaw, Ivan Marquez, Bartosz Rymaniak - Oliver Petrak (73' Mateusz Możdżeń), Adnan Kovacević - Matej Pucko, Jakub Żubrowski (78' Zlatko Janjić), Marcin Cebula - Elia Soriano.
Górnik Zabrze: Tomasz Loska - Przemysław Wiśniewski (86' Konrad Nowak), Dani Suarez, Paweł Bochniewicz, Daniel Liszka (46' Michał Koj) - Adam Ryczkowski (46' Łukasz Wolsztyński), Maciej Ambrosiewicz, Szymon Żurkowski, Jesus Jimenez - Kamil Zapolnik, Igor Angulo.
Żółte kartki: Kovacević, Rymaniak (Korona), Ambrosiewicz (Górnik).
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 5 675
ZOBACZ WIDEO Polka Agnieszka Mnich mistrzynią świata w piłkarskim freestyle'u. Pokonała obrończynię tytułu