Austria, Izrael, Słowenia, Macedonia, Łotwa - kłamstwem byłoby stwierdzenie, że niedzielne losowanie grup eliminacji do mistrzostw Europy w 2020 roku nie było szczęśliwe dla reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni wydają się być faworytami, nawet mimo ostatnich słabszych wyników, do awansu na turniej, zwłaszcza że uzyskają go drużyny z dwóch pierwszych miejsc.
Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek i selekcjoner naszej kadry Jerzy Brzęczek tonują nastroje i zapowiadają, że awans trzeba wywalczyć na boisku, co jest zrozumiałe. W narodzie zapanował jednak optymizm, o czym świadczą także słowa Jana Tomaszewskiego.
- To dla nas wspaniałe losowanie. Zaryzykuję, że już po sześciu kolejkach będziemy mieć pewny awans na mistrzostwa Europy. Aby jednak tak się stało, Jurek Brzęczek musi pozostać przy tym systemie gry, który zastosował w ostatnim spotkaniu z Portugalią - przekonuje legendarny bramkarz w rozmowie z WP SportoweFakty.
Jego zdaniem w październikowych spotkaniach Ligi Narodów na Stadionie Śląskim w Chorzowie, selekcjoner popełnił duży błąd, decydując się na zmianę ustawienia w porównaniu do pierwszego starcia z Włochami rozgrywanego w Bolonii. - Nasz trener popełnił katastrofalny błąd w domowych meczach z Portugalią i Włochami. Moim zdaniem, gdybyśmy zagrali w systemie 1-4-4-1-1, to dziś bylibyśmy gospodarzami Final Four Ligi Narodów. Całe szczęście, że w ostatnim spotkaniu Jurek się od tego odciął - tłumaczy Tomaszewski.
ZOBACZ WIDEO: Rajd Barbórka 2018. Dlaczego zawody są tak wyjątkowe?
- Jeśli będziemy grać systemem z dwoma defensywnymi pomocnikami i Piotrem Zielińskim podwieszonym za Robertem Lewandowskim, to mamy awans już po sześciu spotkaniach eliminacji - dodaje. Jego zdaniem selekcjoner musi też w końcu zdecydować się na powołanie do pierwszej reprezentacji piłkarzy z kadry młodzieżowej Czesława Michniewicza, i to już na marcowe zgrupowanie.
- Mam nadzieję, że Jurek nie da się wypuścić w maliny i zabierze kilku zawodników z drużyny młodzieżowej, mam na myśli Szymona Żurkowskiego, Sebastiana Szymańskiego, Bartosza Kapustkę i Dawida Kownackiego. Pięć minut gry w dorosłej reprezentacji jest bardziej wartościowe niż dziesięć meczów w zespole U-21 - przekonuje po raz kolejny srebrny medalista MŚ z 1974 roku.
W niedzielę poznaliśmy także układ gier i terminarz eliminacji. Terminarz będzie składał się z pięciu tzw. dwumeczów, które rozpoczną się w marcu przyszłego roku. Kolejne terminy to czerwiec, wrzesień, październik i listopad. Co ciekawe, każde z pierwszych spotkań w danym miesiącu Biało-Czerwoni będą rozgrywać na wyjeździe.
Według Tomaszewskiego nie jest to problem naszej reprezentacji. - Udowodniliśmy, nawet tej jesieni, że potrafimy grać w wyjazdowych spotkaniach. Moim zdaniem nie będzie to stanowiło kłopotu. Poza tym to my jeszcze chwilę temu byliśmy w europejskiej czołówce, jesteśmy od rywali zdecydowanie lepsi, nieważne gdzie mecz będzie się odbywał. Na Boga, szanujmy się - ripostuje.
- Chciałbym, żeby wszystkie spotkania w eliminacjach nasza drużyna rozpoczynała z założeniem, żeby przede wszystkim zagrać na zero z tyłu. Bo mając takich zawodników z przodu jak Grosicki, Lewandowski, Kownacki czy Milik, zawsze jesteśmy w stanie coś strzelić.
Tomaszewski cieszy się również, że w najbliższych miesiącach reprezentacja nie rozegra żadnego meczu towarzyskiego, tylko spotkania o punkty. - Brawo, bo piłkarze muszą w każdym starciu dawać z siebie 150 procent, a to może nastąpić tylko w meczach o stawkę - kończy były bramkarz.
Teraz znowu się popis zaczyna jacy to wszyscy słabi a my potęga.
Panie Janie jes Czytaj całość
Teraz znowu się popis zaczyna jacy to wszyscy słabi a my potęga.
Panie Janie jes Czytaj całość