Mecz nie stał na najwyższym poziomie. Dogodne sytuacje można było policzyć na palcach jednej ręki. 28-letni napastnik pojawił się na murawie dopiero w 76 minucie, zastępując Lukasa Haraslina. Zagrał mało, ale powinien zostać bohaterem. W doliczonym czasie gry nie trafił głową z trzech metrów do pustej bramki. - Muszę zdobyć gola w takiej sytuacji. Biorę to na klatę. - powiedział Artur Sobiech po zakończeniu spotkania.
Przed pierwszym gwizdkiem arbitra, gdańszczanie mieli pięć punktów przewagi nad mistrzami Polski. To Legia bardziej potrzebowała zwycięstwa, ale nie chciała rzucać wszystkiego na jedną kartę. Kibice w Gdańsku obserwowali więc dość nudne starcie. - Padł bezbramkowy remis, ponieważ obie drużyny dobrze wykonywały zadania defensywne. Nie było zbyt wielu okazji. Staraliśmy się w końcówce zagrać trochę bardziej ofensywnie i stworzyliśmy szansę. Miałem piłkę meczową, ale jej nie wykorzystałem. Trzeba szanować zdobyty punkt - dodał.
Ekipa z Trójmiasta została na fotelu lidera z pięciopunktową przewagą. Swój mecz zremisowała także Jagiellonia Białystok, więc w Gdańsku nikt nie może narzekać. - Spokojnie podejdziemy do kolejnych spotkań. Przed nami następne zadanie - Miedź Legnica. Na każdy mecz wychodzimy skoncentrowani. Nie ma znaczenia z jakim rywalem gramy - zakończył napastnik Lechii Gdańsk.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Niesamowita końcówka meczu Cagliari - Roma! Dwie czerwone kartki w jednej akcji [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]