Podział punktów w Gdańsku. "Jak nie możesz wygrać, to musisz zremisować"

Newspix / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Sebastian Szymański
Newspix / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Sebastian Szymański

Legia Warszawa zremisowała w szlagierze 18. kolejki Lotto Ekstraklasy z Lechią Gdańsk 0:0. Podopieczni Ricardo Sa Pinto przyjechali do Trójmiasta po zwycięstwo, ale zdobyty punkt został przyjęty z szacunkiem.

Gospodarze postawili warszawianom trudne warunki. Podopieczni Piotra Stokowca  przed rozpoczęciem spotkania mogli pochwalić się pięciopunktową zaliczką i za wszelką cenę nie musieli zwyciężyć. Pod większym ciśnieniem byli mistrzowie Polski. - Muszę powiedzieć, że nie był to łatwy mecz. Piłka przez większość czasu była w górze. Do oglądania nie było to ładne spotkanie. Jak nie można wygrać, to trzeba zremisować. Dobrze, że nie przegraliśmy. Lechia nam nie odskoczyła na więcej punktów. Przed nami jeszcze dużo kolejek, więc podchodzimy do tej rywalizacji na spokojnie. Myślę, że wszystko wróci na swoje miejsce - powiedział Sebastian Szymański.

Utalentowany pomocnik twierdzi, że to gdańszczanie dużo częściej rozgrywali swoje akcje długimi piłkami. Legia musiała się dostosować. - Lechia wybrała na ten mecz taki tryb rozgrywania akcji. Większość piłek posyłała w górę na swoją "dziewiątkę". To oni częściej grali górnymi piłkami. My musieliśmy się dostosować. To prawda, że ciężko było coś zrobić w tym spotkaniu - przyznał.

Dogodnych sytuacji było jak na lekarstwo. Gospodarze w doliczonym czasie gry powinni strzelić bramkę, ale Artur Sobiech fatalnie przestrzelił. W pierwszej połowie swoją okazję miał też Michał Kucharczyk. - Myślę, że remis to sprawiedliwy wynik. Staraliśmy się grać po ziemi, utrzymywać przy piłce i budować swoje akcje. Mieliśmy sytuacje i szkoda, że nie udało się ich wykorzystać. Nikt nie ma pretensji do Michała Kucharczyka. Trener daje nam dowolność w ofensywie. Michał zdecydował się na strzał. Niewiele mu zabrakło do zdobycia bramki. Cieszymy się, że Lechia też nie trafiła w ostatnich minutach - dodał 19-letni pomocnik.

Oba zespoły skupiały się na działaniach obronnych i dzięki temu zachowały czyste konta. Hit na pewno rozczarował kibiców, którzy spodziewali się ciekawego widowiska. - Był to hit kolejki. Muszę przyznać, że brakowało dogodnych sytuacji. Obie drużyny nie chciały stracić gola. To był główny powód. Właśnie dlatego ten mecz tak wyglądał - zakończył.

ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". PZPN wprowadził nakaz gry młodzieżowca. "To ruch na krótką metę"

Komentarze (0)