Podział punktów w Gdańsku. "Jak nie możesz wygrać, to musisz zremisować"
Legia Warszawa zremisowała w szlagierze 18. kolejki Lotto Ekstraklasy z Lechią Gdańsk 0:0. Podopieczni Ricardo Sa Pinto przyjechali do Trójmiasta po zwycięstwo, ale zdobyty punkt został przyjęty z szacunkiem.
Utalentowany pomocnik twierdzi, że to gdańszczanie dużo częściej rozgrywali swoje akcje długimi piłkami. Legia musiała się dostosować. - Lechia wybrała na ten mecz taki tryb rozgrywania akcji. Większość piłek posyłała w górę na swoją "dziewiątkę". To oni częściej grali górnymi piłkami. My musieliśmy się dostosować. To prawda, że ciężko było coś zrobić w tym spotkaniu - przyznał.
Dogodnych sytuacji było jak na lekarstwo. Gospodarze w doliczonym czasie gry powinni strzelić bramkę, ale Artur Sobiech fatalnie przestrzelił. W pierwszej połowie swoją okazję miał też Michał Kucharczyk. - Myślę, że remis to sprawiedliwy wynik. Staraliśmy się grać po ziemi, utrzymywać przy piłce i budować swoje akcje. Mieliśmy sytuacje i szkoda, że nie udało się ich wykorzystać. Nikt nie ma pretensji do Michała Kucharczyka. Trener daje nam dowolność w ofensywie. Michał zdecydował się na strzał. Niewiele mu zabrakło do zdobycia bramki. Cieszymy się, że Lechia też nie trafiła w ostatnich minutach - dodał 19-letni pomocnik.
Oba zespoły skupiały się na działaniach obronnych i dzięki temu zachowały czyste konta. Hit na pewno rozczarował kibiców, którzy spodziewali się ciekawego widowiska. - Był to hit kolejki. Muszę przyznać, że brakowało dogodnych sytuacji. Obie drużyny nie chciały stracić gola. To był główny powód. Właśnie dlatego ten mecz tak wyglądał - zakończył.
ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". PZPN wprowadził nakaz gry młodzieżowca. "To ruch na krótką metę"