Gorawski wyjawił powód, dla którego nie pojawił się na MŚ. PZPN bał się dyskwalifikacji
Jednym z kandydatów do wyjazdu na mistrzostwa świata w Niemczech w 2006 r. był Damian Gorawski. Do tej pory wydawało się, że z mundialu wyeliminowała go wada serca. Sam zawodnik jest jednak innego zdania.
Janas był zadowolony z postawy Gorawskiego i powołał go do kadry na mundial w 2006 r.. Podczas rutynowych badań na zgrupowaniu reprezentacji wykryto jednak wadę serca i zamiast niego na mistrzowski turniej pojechał Bartosz Bosacki.
Po wielu latach Gorawski ujawnił, że to wcale nie wada serca była problemem, ale... zgubione dokumenty. - Miałem powikłania związane z astmą, przyjmowałem lekarstwa, ale gdzieś między Rosją, PZPN-em a UEFA zapodziały się dokumenty lekarskie i pojawił się strach przed dyskwalifikacją całej reprezentacji (...) karty zapodziały się gdzieś w Rosji. Dlatego jestem zły na tamtejszych lekarzy - przyznał Gorawski w rozmowie z Piotrem Jaworem z Interii.
Oficjalnie mówiło się o wadzie serca, ale kolejne badania, które wykonano już w Monachium, wykazały, że skrzydłowemu nic nie dolega. - Sprawdzali mi serce przez trzy dni, aż w końcu lekarz stwierdził: "Chłopie, zabieraj się na te mistrzostwa, bo jesteś zdrowy jak ryba". Niestety, było już za późno - dodał były zawodnik Ruchu, Wisły i Górnika.
Gorawski, bez problemów kardiologicznych, kontynuował karierę jeszcze przez pięć lat, ale w reprezentacji Polski nie zagrał już nigdy. W wieku 32 lat zawiesił buty na kołku z powodu ciągłych urazów biodra.
ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". Kołodziejczyk o przejęciu Wisły. "To wszystko jest szyte grubymi nićmi"