Leo Messi wzywa do działania. Piłkarze mobilizują się do zbiórki pieniędzy na poszukiwania Emiliano Sali

Getty Images /  Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Leo Messi
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Leo Messi

Wzruszające apele poskutkowały. Interwencja Leo Messiego i innych piłkarzy sprawiła, że wznowiono poszukiwania Emiliano Sali. Samolot z 28-latkiem zniknął z radarów nad kanałem La Manche w poniedziałek 21 stycznia.

"Jeśli jest jakaś możliwość, chociaż odrobina nadziei, proszę, by nie przestano go szukać" - pisał na Instagramie Lionel Messi. Jeden z najlepszych piłkarzy świata ma posłuch w środowisku. Apel jego i innych piłkarzy przyczynił się do nagłośnienia akcji #NoDejenDeBuscar (z arg. "nie przestawajcie szukać"). "Nie chcemy się poddać, chcemy mieć nadzieję... Nie odwołujcie poszukiwań" - czytamy wpis innego Argentyńczyka Sergio Aguero.

Piłkarze kadry Albiceleste są szczególnie aktywni, bo zaginął ich rodak. Od wtorku 22 stycznia piłkarski świat żyje sprawą Emiliano Sali. - To nieprawdopodobny szok dla klubu, dla każdego, dla mnie - mówił nam tego samego dnia Waldemar Kita, prezes FC Nantes (więcej TUTAJ). W poniedziałek zaginął samolot, którym napastnik leciał z Nantes do Cardiff.

"Nie jesteśmy pewni niczego"

Dzięki interwencji piłkarzy szybko udało się zebrać więcej niż potrzebne 300 tysięcy euro i wznowić poszukiwania. Na szczycie listy najbardziej hojnych darczyńców znajdują się nazwiska piłkarzy. To m.in. Kylian Mbappe Lottin, Adrien Rabiot czy Dimitri Payet. Najwięcej jest kolegów Sali, z którymi spotkał się na boiskach Ligue 1. "Pułap został osiągnięty, rodzina Emiliano chce jeszcze raz podziękować za wyjątkową wspaniałomyślność w dramacie, który wykracza poza futbol" - czytamy na stronie zbiórki.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Dobry mecz Szczęsnego. Juventus rzutem na taśmę pokonał Lazio [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Działania prowadzone przez policję w Guernsey trwały zaledwie do czwartku. - Przejrzeliśmy wszystkie dostępne dane. Wiedzieliśmy też, jaki sprzęt awaryjny znajdował się na podkładzie i podjęliśmy trudną decyzję o zakończeniu poszukiwań. Szanse przeżycia są mało prawdopodobne - przyznał kpt. David Barker. W tym czasie przeszukano kilkakrotnie 1700 mil kwadratowych. Śladu po małym samolocie, Sali i jego pilocie nie było.

Najbliżsi piłkarza nie chcieli zgodzić się z decyzją policjantów. Nie potrafili pojąć dwóch rzeczy: tego, jakim prawem samolot mógł zaginąć nad kanałem La Manche i dlaczego tak szybko zaprzestano akcji poszukiwawczej.

Ojciec Horacio: - Jestem zdesperowany. Mam jednak nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze i otrzymamy pozytywne wieści.

Berenice Schkair, była partnerka Sali: - Zbadajcie piłkarską mafię, bo nie wierzę w ten wypadek.

Jednak największy rozgłos wywołała Romina Sali. Siostra zawodnika spotkała się z dziennikarzami, a jej rozpaczliwy apel odbił się szerokim echem w Europie. - Wiem, że szanse są niemal zerowe, ale spróbujcie postawić się w roli rodziny naszej lub pilota. Niewiedza w tym wypadku jest nieznośna i okrutna. Nie jesteśmy pewni niczego. Jedyne, co mamy, to nadzieja, że jakimś cudem żyje. Proszę o ponowne poszukiwania. Wierzę, że oni gdzieś tam są i czekają - mówiła załamanym głosem.

I postanowiła na własną rękę wznowić poszukiwania brata. Romina otworzyła na portalu "GoFundMe" zbiórkę pieniędzy potrzebnych do zorganizowania łodzi ze służbami ratowniczymi i specjalistycznego sprzętu, w którą mocno zaangażowało się środowisko piłkarskie.

Samolot z 1984 roku

Emiliano Sala akurat był w trakcie zmiany klubu. To dlatego Argentyńczyk leciał do Cardiff. W sobotę 19 stycznia piłkarz zdążył podpisać kontrakt na 3,5 roku. Klub Premier League zapłacił za niego rekordowe w swojej historii 17 mln euro. Walijczycy zobowiązali się do spłacenia kwoty w kilku ratach.

Pierwsza wynosi 6 mln euro. Jednak według informacji "The Telegraph", Cardiff zamroziło pierwszą transzę i przed wysłaniem jej, zaczęło konsultacje z prawnikami. Walijczycy liczą, że dojdą swoich roszczeń dzięki temu, że to nie oni stali za organizowaniem feralnego transportu.

Mały samolot, powstały w 1984 roku, zorganizował według informacji BBC brat agenta Sali, Jack McKay. Według korespondencji, do jakiej dotarli brytyjscy dziennikarze, McKay zaoferował piłkarzowi przelot za darmo. - Bardzo się boję. Mam wrażenie, że samolot rozpadnie się na kawałki. Jeśli samolot zniknie, to go nie odnajdziecie - pisał Sala do przyjaciół w trakcie lotu.

Źródło artykułu: