Krytyka kibiców nie wzięła się z przypadku. Kupiony latem za ponad 40 mln euro Malcom nie spełniał oczekiwań na Camp Nou. Do środy, kiedy uratował Barcelonę i trafił na wagę remisu.
Rozgrywki Pucharu Króla były dla niego szansą na przekonanie do siebie Ernesto Valverde. Trener stale dawał mu szansę aż do pierwszego spotkania 1/4 finału przeciwko Sevilli. Blaugrana przegrała 0:2, a 21-latek zawiódł na całej linii. W rewanżu nie dostał szansy, ale wrócił na środowy półfinał.
Gospodarze długo zawodzili. Tym bardziej, że przez problemy mięśniowe trener nie postawił od pierwszej minuty na Lionela Messiego. A Real prowadził od szóstej minuty po koronkowej akcji tercetu Vinicius Junior - Karim Benzema - Lucas Vazquez. Pierwszy rozciągnął grę z lewej strony na prawą. Drugi przyjął podanie nastoletniego kolegi i dośrodkował w pole karne. Akcję zamknął ostatni z nich strzałem z kilku metrów.
ZOBACZ WIDEO Kapitalna seria Piątka trwa! Tym razem strzelił Romie [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Vazquez mógł mówić o dobrej passie. Odkąd trenerem Los Blancos został Santiago Solari, Hiszpan jest częściej wystawiany do gry i odwdzięczył się szkoleniowcowi w najlepszy możliwy sposób. Argentyński następca Julena Lopeteguiego podejmuje dobre decyzje. W swojej kadencji stawia właśnie na Vazqueza i Viniciusa a nie na Isco, jak poprzednik, który pożegnał się z pracą po koszmarnym El Clasico (1:5). Nastoletni Vinicius do przerwy był drugim z bohaterów zespołu. W pojedynkę oddał do przerwy więcej strzałów (4) niż cała FC Barcelona. Sęk w tym, że mścił się na nim młody wiek, a przez to brak wyrachowania.
W drugiej połowie odmieniła się Blaugrana. W Realu zabrakło tego, czym imponował przed przerwą. Stanął w miejscu, przestał naciskać i zapłacił za to dużą cenę. Gospodarze zaczęli być coraz częstszym gościem na połowie rywali. I w 57. minucie przebudził się ten, który przedtem zbierał wyłącznie krytykę. Że szuka tylko zagrań na lewą nogę, że ma dziwną fryzurę, że odstaje od lepiej wyszkolonych kolegów. Malcom wykończył atak Barcelony, od którego kibice Realu mogli dostać skoku ciśnienia.
Na wolne pole uciekł Jordi Alba. Keylor Navas wybiegł z bramki i zatrzymał Hiszpana. Piłka trafiła do Luisa Suareza, którego świetny strzał na pustą bramkę wybił w ostatniej chwili Sergio Ramos. Do trzech razy sztuka i tak też powiodło się dopiero Malcomowi.
- Teraz to Clasico - pisali dziennikarze "Marki" gdy tylko dowiedzieli się, że Messi znalazł się w składzie Barcelony na środowy mecz. I tak też klasyk w ich definicji zaczął się w 64. minucie, kiedy kapitan Blaugrany zmienił Philippe Coutinho. Argentyńczyk dał się zapamiętać kilkoma dryblingami, udało mu się nawet wywalczyć rzut wolny, ale nie wykorzystał go najlepiej.
Im bliżej końcówki, tym bardziej obie drużyny grały na remis. Real dalej był uśpiony i nie pomogli nawet zmiennicy. Jeden z nich, Gareth Bale zepsuł świetną okazję, kiedy Marc-Andre ter Stegen zostawił mu pustą bramkę wychodząc do prostopadłego podania. Walijczyk długo zwlekał z oddaniem strzału, aż zablokował go Nelson Semedo. Z kolei Barcelona może i częściej atakowała, ale nie rzucała wszystkich sił naprzód.
Wszystko wyjaśni się w rewanżu na Estadio Santiago Bernabeu 27 lutego.
Puchar Króla, 1/2 finału (I mecz):
FC Barcelona - Real Madryt 1:1 (0:1)
0:1 - Lucas Vazquez 6'
1:1 - Malcom 57'
FC Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Nelson Semedo, Gerard Pique, Clement Lenglet, Jordi Alba - Ivan Rakitić (63' Arturo Vidal), Sergio Busquets, Arthur Melo - Malcom (76' Carles Alena), Luis Suarez, Philippe Coutinho (64' Leo Messi).
Real Madryt: Keylor Navas - Dani Carvajal, Raphael Varane, Sergio Ramos, Marcelo - Luka Modrić, Marcos Llorente (63' Casemiro), Toni Kroos - Lucas Vazquez (85' Marco Asensio), Karim Benzema, Vinicius Junior (64' Gareth Bale).
Żółte kartki: Semedo, Suarez, Alba i Vidal (FC Barcelona) oraz Ramos i Marcelo (Real Madryt).
Sędziował:
Antonio Mateu Lahoz.
Znowu k... się zaczyna. Fizycznie wyglądamy fatalnie. Teraz pytanie czy to już będzie tak do końca, czy wyciągnęli Czytaj całość