Wisła P. - Legia: na problemy Artur Jędrzejczyk. Skromna wygrana mistrza Polski w Płocku

Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: RICARDINHO i  SEBASTIAN SZYMAŃSKI
Newspix / LUKASZ GROCHALA/CYFRASPORT / Na zdjęciu: RICARDINHO i SEBASTIAN SZYMAŃSKI

Legia Warszawa goni lidera z Gdańska. Mistrz Polski nie bez problemów skromnie pokonali Wisłę Płock (1:0). Gola na wagę zwycięstwa strzelił w drugiej połowie Artur Jędrzejczyk.

Z piekła do nieba - tak można opisać historię Artura Jędrzejczyka w tym sezonie w Legii Warszawa. Obrońca najpierw był w konflikcie z władzami klubu, które za wszelką cenę chciały go sprzedać.

Po długich negocjacjach piłkarz doszedł do porozumienia z działaczami i w połowie sierpnia wrócił do gry. Od tamtej pory jest pewnym punktem zespołu, a trener Ricardo Sa Pinto nieprzerwanie stawia go na środku obrony. Mimo wielu młodych-gniewnych, którzy odchodzą z ekstraklasy za duże pieniądze, to 31-letni "Jędza" zgarnął tytuł ligowca roku przyznany przez tygodnik "Piłka Nożna". I kiedy zawodzą koledzy z ataku, on bierze sprawy na swoją głowę. Było tak podczas jesiennych starć z Piastem Gliwice (3:1) i Zagłębiem Sosnowiec (2:1), kiedy otwierał wynik spotkań. Było tak też wiosną w Płocku.

Pomoc Jędrzejczyka może nie byłaby potrzebna, gdyby Legia nie odcięła się od swojej innej gwiazdy, Carlitosa. W ostatnim meczu mistrza Polski podczas rundy jesiennej Hiszpan grał w wyjściowym składzie. Teraz zabrakło dla niego miejsca nawet na ławce rezerwowych. 28-latek nie pojechał nawet z zespołem do Płocka na pierwszy mecz wiosny. Podczas przerwy zimowej hiszpańskie radio "Cadena COPE" poinformowało o ofercie za piłkarza od New York City FC. - Nie komentuję plotek - odpowiada trener Legii, Ricardo Sa Pinto. Coś musi być jednak na rzeczy, skoro strzelca nie było z kolegami na boisku.

ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Sensacja! IV-ligowiec zagra w 1/8 finału [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

A mógł się im przydać. Mistrzowie Polski wyśmienicie zaczęli wyjazdowy mecz z walczącą o utrzymanie Wisłą Płock. Mocno nacisnęli na rywali i natychmiast odzyskali piłkę.

Warszawianie od soboty czują presję, bo aktualny lider nie potknął się w starciu z Pogonią Szczecin. [url=/pilka-nozna/804126/lechia-pogon-skuteczni-do-bolu-lider-zaczal-rok-od-zwyciestwa]Lechia Gdańsk wygrała 2:1 i umocniła się na szczycie tabeli.

[/url]Czytaj też: Lechia konsekwentnie robi swoje. Filip Mladenović: Może nie gramy pięknie, ale skutecznie

Marko Vesović już w pierwszej minucie niedzielnego meczu z Wisłą Płock wyszedł z Sandro Kulenoviciem na Thomasa Daehne. Pomocnik z Czarnogóry niecelnie dogrywał do napastnika i bramkarz nafciarzy zatrzymał atak. Kilkanaście minut poźniej to Vesović miał okazję, ale piłka po jego strzale głową wylądowała na słupku.

Wraz z początkiem drugiej połowy na nowo przyspieszyło tempo spotkania. Wojskowi znowu nieźle zaczęli. Kulenović mocno uderzył z ostrego kąta, a po chwili próbował dobić Andre Martins. Daehne dalej był niepokonany.

Z kolei na tablicy wyników dalej był bezbramkowy remis. Partnerzy Daehne z ataku nie chcieli być gorsi i zaczęli zagrażać bramce Majeckiego. Pierwszy sygnał ostrzegawczy wysłał Ricardinho. Po nim dużo lepszym strzałem popisał się Giorgi Merebaszwili. Gruzin przejął kozłującą piłkę i huknął zza pola karnego. 19-latek wybił piłkę na rzut rożny.

Zawodnicy Sa Pinto najwidoczniej potrzebowali takiego impulsu ze strony nafciarzy. Kulenović wywalczył rzut rożny i wtedy dał o sobie znać Jędrzejczyk. W 65. minucie reprezentant Polski nie musiał się mocno trudzić, by wywalczyć pozycję w polu karnym i pewnie uderzyć na bramkę. Legia utrzymała skromne prowadzenie i wciąż ma trzy punkty straty do pierwszej Lechii. Mimo, że w końcówce płocczanie rzucili wszystkie siły na pokład i sprawdzali umiejętności Majeckiego. Młody bramkarz z pomocą obrońców uporał się z rywalami. A nieoceniona była przy tym i pomoc także Jędrzejczyka.

Po intensywnych zimowych przygotowaniach w Portugalii styl Legii nie uległ zmianie. Nie pomogły treningi w przyjemniejszym klimacie i odgradzanie się od wszelkich mediów. Drużyna Sa Pinto dalej jest pragmatyczna do bólu, nie zachwyca stylem, ale konsekwentnie punktuje.

Wisła Płock - Legia Warszawa 0:1 (0:0)
0:1 - Artur Jędrzejczyk 65'
Wisła Płock:

Thomas Daehne - Igor Łasicki, Adam Dźwigała, Alan Uryga, Angel Garcia - Jakub Łukowski (64' Nico Varela), Damian Rasak (69' Oskar Zawada), Dominik Furman, Ariel Borysiuk, Giorgi Merebaszwili - Ricardinho (84' Grzegorz Kuświk).
Legia Warszawa:

Radosław Majecki - Michał Kucharczyk (60' Salvador Agra), Artur Jędrzejczyk, William Remy, Adam Hlousek - Marko Vesović, Cafu, Sebastian Szymański (83' Kasper Hamalainen), Andre Martins, Dominik Nagy (90' Iuri Medeiros) - Sandro Kulenović.

Żółte kartki: Rasak (Wisła Płock) oraz Martins (Legia Warszawa).
Sędziował:

Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Widzów: 8184.

Komentarze (4)
marcin1978
10.02.2019
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Dziwna polityka tego klubu oddali Kante Niezgode teraz Crlitosa probuja wypchnac to kto ma zagrac w ataku Kulenovic to mlodziak i zostal sam bo Pinto z nikim niemoze sie dogadac zaraz sie okaze Czytaj całość
avatar
14MP 19PP
10.02.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Mecz do odhaczenia i zapomnienia. Pojechali, wygrali zasłużenie i do domu. Tylko znów ta nieskuteczność, ale to chyba nigdy się nie skończy. 
Waldemar Firmanty
10.02.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Brawo Legia, tak trzymać a tytuł Mistrza Polski będzie zdobyty po raz kolejny.