Manchester City z Pucharem Ligi Angielskiej! Chelsea uratowała twarz, ale nie trofeum. Kuriozalne sceny w końcówce

PAP/EPA / ANDY RAIN / Na zdjęciu: Sergio Aguero ( lewej) i Jorginho (z prawej)
PAP/EPA / ANDY RAIN / Na zdjęciu: Sergio Aguero ( lewej) i Jorginho (z prawej)

Manchester City obronił Puchar Ligi! W wyniszczającym boju z Chelsea podopieczni Pepa Guardioli nie potrafili wbić ani jednego gola przez 120 minut, zwyciężyli za to w rzutach karnych. Tuż przed nimi Kepa Arrizabalaga odmówił zejścia z boiska!

Wszystkich przed meczem nurtowało jedno pytanie - jaką twarz pokaże Chelsea? Tę z grudniowego meczu na Stamford Bridge, gdy spisała się znakomicie i pokonała mistrza Anglii 2:0, czy tę sprzed zaledwie dwóch tygodni, gdy na Etihad Stadium totalnie się skompromitowała i poległa 0:6.

Na szczęście dla samych siebie, "The Blues" wyszli na boisko z zupełnie innym poziomem koncentracji niż w ostatniej potyczce z "Obywatelami" w Premier League i postawili faworyzowanemu rywalowi nadspodziewanie twardy opór. Krytykowany za upór w forsowaniu za wszelką cenę własnych pomysłów taktycznych Maurizio Sarri trochę zaskoczył, bo posadził na ławce Gonzalo Higuaina, a na szpicy wystawił Edena Hazarda (dokładnie tak samo jak uczynił w grudniu, gdy jego podopieczni ograli zespół Pepa Guardioli).

Już rzut oka na skład londyńczyków dawał jasny obraz ich planu. Chelsea ani myślała silić się na przejmowanie inicjatywy. "Sarriball" została schowana do szuflady, a sposobem na kąsanie mistrza Anglii miały być wyłącznie kontry. Efekty tego planu były zaskakująco pozytywne. Londyńczycy w ofensywie znajdowali się rzadziej niż Manchester City, za to w tyłach zwarli szeregi i spisywali się bez zarzutu. W pierwszej połowie praktycznie nie było klarownych sytuacji. Poza dwoma niegroźnymi strzałami Sergio Aguero (jeden nie był nawet celny) maszyna Pepa Guardioli nie wykreowała z przodu w zasadzie nic.

ZOBACZ WIDEO Piątek jak maszyna! Kolejny gol Polaka w barwach Milanu! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Po przerwie konsekwentna do bólu Chelsea zaczęła doprowadzać faworyta do skrajnej frustracji, a "The Citizens" z każdą minutą tracili cierpliwość. Mogli za to drogo zapłacić, bo po jednej z kontr i perfekcyjnym dograniu Hazarda, z kilku metrów minimalnie chybił N'Golo Kante.

Londyńczycy cały czas grali tak samo, w efekcie doprowadzili do dogrywki, a w niej zadrżeli ledwie raz - gdy Cesar Azpilicueta fenomenalnie zablokował przed bramką Aguero. To był jedyny przegrany pojedynek Emersona Palmieriego z Raheemem Sterlingiem na skrzydle (do Argentyńczyka podawał właśnie reprezentant Anglii).

W końcówce dodatkowego czasu rozegrały się sceny wręcz niebywałe. Kepę Arrizabalagę zaczęły łapać skurcze i Maurizio Sarri zarządził wejście na boisko rezerwowego bramkarza, Wilfredo Caballero. Nie wiadomo do końca czy powodem były kwestie zdrowotne, czy po prostu Argentyńczyk w oczach włoskiego menedżera był lepszym kandydatem do bronienia rzutów karnych. Reakcja podstawowego bramkarza wprawiła jednak wszystkich w osłupienie. Hiszpan ani myślał schodzić z boiska, wyraźnie dał do zrozumienia ławce rezerwowych, że nie zamierza tego robić, a Sarri wpadł w furię, jednak w końcu odpuścił.

Arrizabalaga postawił się pod ogromną presją. Tę niesubordynację mógł naprawić tylko skutecznym bronieniem jedenastek, ale jego plan się nie powiódł. Kapitalnie wprawdzie zatrzymał uderzenie Leroya Sane, tyle że to było za mało, bo wcześniej Ederson zastopował słabą próbę Jorginho, do tego doszedł słupek Davida Luiza i Chelsea przegrała 3:4.

Manchester City nie mógł się spodziewać tak ogromnego oporu przeciwnika. Stracił w niedzielę mnóstwo sił i nerwów, jednak obronił trofeum, które wywalczył także w poprzedniej edycji.

Chelsea może czuć wielki niedosyt. Rozegrała niemal perfekcyjne zawody, przez 120 minut całkowicie neutralizowała atuty rywala, który dwa tygodnie temu w Premier League wbił jej pół tuzina bramek. Ten wysiłek poszedł jednak na marne. Mimo to niewykluczone, że Maurizio Sarri uratuje posadę. Jego podopieczni znów wyglądali jak zespół klasowy, a nie grupa przypadkowych ludzi, która niektórymi tegorocznymi występami przynosiła swoim kibicom wstyd.

Chelsea FC - Manchester City 0:0, rzuty karne 3:4

rzuty karne:
X - Jorginho (Ederson obronił)
0:1 - Ilkay Gundogan
1:1 - Cesar Azpilicueta
1:2 - Sergio Aguero
2:2 - Emerson Palmieri
X - Leroy Sane (Kepa Arrizabalaga obronił)
X - David Luiz (trafił w słupek)
2:3 - Bernardo Silva
3:3 - Eden Hazard
3:4 - Raheem Sterling

Składy:

Chelsea FC: Kepa Arrizabalaga - Cesar Azpilicueta, David Luiz, Antonio Ruediger, Emerson Palmieri, N'Golo Kante, Jorginho, Ross Barkley (89' Ruben Loftus-Cheek), Willian (95' Gonzalo Higuain), Eden Hazard, Pedro Rodriguez (79' Callum Hudson-Odoi).

Manchester City: Ederson - Kyle Walker, Nicolas Otamendi, Aymeric Laporte (46' Vincent Kompany), Ołeksandr Zinczenko, Kevin De Bruyne (86' Leroy Sane), Fernandinho (91' Danilo), David Silva (79' Ilkay Gundogan), Bernardo Silva, Sergio Aguero, Raheem Sterling.

Żółte kartki: David Luiz, Antonio Ruediger, Jorginho (Chelsea FC) oraz Fernandinho, Nicolas Otamendi (Manchester City).

Sędzia: Jonathan Moss.

Widzów: 81 775.

Komentarze (4)
avatar
NapoliPL
24.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
KAŻDY ale to KAŻDY by zrozumiał, że jest zmieniany, ale ten małolat postawił się bądź co bądź słabemu terenowi ALE TRENEROWI. Nawet kolega z drużyny David Luiz zasłaniając usta przed kamerami p Czytaj całość
avatar
rossoverdebianco
24.02.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda Czelsi 
Czarek745
24.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
RAHEEEEEEEEEEEM STERLING! a tak poważnie to był jeden z tych fajnych meczów bez bramek i brawa dla Chelsea za kapitalną walkę końcówka meczu to był jednak kabaret i niepotrzebne zachowanie Kepy Czytaj całość