Premier League: Chelsea górą w derbach. Maurizio Sarri (na razie) uratowany, pomógł mu gol jak z komedii

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / FACUNDO ARRIZABALAGA / Na zdjęciu: Eden Hazard (z lewej) i Harry Winks (z prawej)
PAP/EPA / FACUNDO ARRIZABALAGA / Na zdjęciu: Eden Hazard (z lewej) i Harry Winks (z prawej)
zdjęcie autora artykułu

Chelsea wstaje z kolan. W derbach Londynu z Tottenhamem podopieczni Maurizio Sarriego wygrali 2:0 i przynajmniej na razie uratowali posadę swojego menedżera. Jedna z bramek padła w nieprawdopodobnych okolicznościach.

W tym artykule dowiesz się o:

W hicie na Stamford Bridge naprzeciw siebie stanęły drużyny nienasycone. "Koguty" przegrały ostatnio z Burnley FC (1:2), marnując szansę na zniwelowanie straty do Liverpoolu i Manchesteru City. "The Blues" natomiast, mimo bardzo solidnego występu w finale Pucharu Ligi, polegli w konkursie rzutów karnych i musieli się obejść smakiem. Wiedzieli jednak, że utrzymanie tego wysokiego poziomu może im dać sukces w derbach i początek mieli bardzo solidny.

Zespół Maurizio Sarriego grał konkretniej, ale długo był nieskuteczny. Dotyczy to zwłaszcza Gonzalo Higuaina, który po błędach rywali najpierw uderzył w słupek, a w drugiej sytuacji obok niego. Była też spora kontrowersja, bo w 12. minucie Ben Davies rękami w polu karnym zablokował dośrodkowanie Cesara Azpilicuety. Sędzia Andre Marriner puścił grę, choć miał pełne prawo wskazać na "wapno".

Goście rozkręcali się bardzo długo i pierwsze poważne zagrożenie stworzyli dopiero tuż przed przerwą. Był nim soczysty strzał z dystansu Harry'ego Winksa, po którym piłka odbiła się od poprzeczki.

ZOBACZ WIDEO Polscy piłkarze w wysokiej formie. Przepiękny gol Milika z rzutu wolnego

Po przerwie Chelsea znów podkręciła tempo i zaatakowała bardziej zdecydowanie. Efekty nadeszły w 57. minucie. Pedro Rodriguez wystartował do prostopadłego podania Azpilicuety, kapitalnie minął w polu karnym Toby'ego Alderweirelda i posłał piłkę do siatki między nogami Hugo Llorisa.

To był moment decydujący. Gospodarze nie silili się na piękny futbol, podeszli do sprawy pragmatycznie i oddali inicjatywę, broniąc się jednak tak skutecznie, że Tottenham nie potrafił oddać celnego strzału. Ekipa Mauricio Pochettino trafiła w środę na dobrze zorganizowanego przeciwnika i była całkowicie bezradna, a w końcówce pogrążyła się sama. Nazwać tego gola kuriozalnym to nic nie powiedzieć. Kieran Trippier chciał wycofać piłkę do Llorisa, ale wycelował tak beznadziejnie, że wyszło z tego... techniczne płaskie uderzenie. Francuski bramkarz był bez szans, a kibice Chelsea mogli świętować pewne już zwycięstwo swych ulubieńców.

"The Blues" w tabeli wciąż są na 6. miejscu, widać jednak, że odzyskują wiarę w siebie. Czyste konta w tyłach w starciach z Manchesterem City i Tottenhamem to - zwłaszcza w kontekście niedawnych kłopotów - ogromna poprawa.

Pogorszył się nieco styl, Maurizio Sarri postawił za to na skuteczność i zbiera owoce. Posady na razie nie straci, a niewykluczone, że nawet uratuje sezon. Od Arsenalu, który zajmuje 4. lokatę, jego drużyna ma tylko trzy punkty mniej, do tego rozegra jeszcze zaległe domowe spotkanie z Brighton and Hove Albion.

Chelsea FC - Tottenham Hotspur 2:0 (0:0) 1:0 - Pedro Rodriguez 57' 2:0 - Kieran Trippier (sam.) 84'

Składy:

Chelsea FC: Wilfredo Caballero - Cesar Azpilicueta, Antonio Ruediger, David Luiz, Marcos Alonso, N'Golo Kante, Jorginho, Mateo Kovacić (77' Ruben Loftus-Cheek), Pedro Rodriguez, Gonzalo Higuain (84' Olivier Giroud), Eden Hazard (60' Willian).

Tottenham Hotspur: Hugo Lloris - Kieran Trippier, Toby Alderweireld, Davinson Sanchez, Ben Davies, Moussa Sissoko (85' Danny Rose), Harry Winks, Christian Eriksen, Erik Lamela (70' Fernando Llorente), Heung-Min Son (80' Lucas Moura), Harry Kane.

Żółte kartki: David Luiz (Chelsea FC) oraz Harry Kane (Tottenham Hotspur).

Sędzia: Andre Marriner.

Źródło artykułu:
Czy Chelsea zakończy sezon w pierwszej czwórce?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)