Damian Szymański mógł grać w Anglii. Temat upadł po śmierci dyrektora sportowego

Newspix / Michał Chwiediuk / Na zdjęciu: Damian Szymański
Newspix / Michał Chwiediuk / Na zdjęciu: Damian Szymański

Damian Szymański mógł trafić tej zimy do Brentford. Transfer Polaka do zespołu z Championship upadł po śmierci dyrektor sportowego angielskiego klubu.

Przedstawiciele drużyny występującej na drugim poziomie rozgrywkowym w Anglii obserwowali reprezentanta Polski w rundzie jesiennej ekstraklasy. Dyrektor sportowy Brentford FC, Robert Rowan, przyjechał do Płocka na mecz Wisły z Piastem pod koniec października, by zobaczyć polskiego pomocnika na żywo.

Były piłkarz Wisły opowiada o kulisach niedoszłego transferu w wywiadzie dla "Przeglądu Sportowego". - Wraz z moim menedżerem Mariuszem Piekarskim spotkaliśmy się z nim w Warszawie. Siedzieliśmy w Marriotcie, pokazał 2,5 godziną prezentację o klubie, jego pracownikach, mieli konkretny pomysł na mój rozwój. Czułem, że w klubie bardzo mnie chcą - mówi "PS" Damian Szymański.

- Później od Mariusza usłyszałem, że zrobił się zastój w rozmowach. Sprawdziliśmy w internecie. Dwa tygodnie po naszym spotkaniu dyrektor zmarł na zawał - opowiada piłkarz. Dyrektor sportowy angielskiej drużyny zmarł w wieku 28 lat.

Nowoczesne technologie na Camp Nou. Każdy będzie mógł z bliska zobaczyć mecz Barcelony

Szymański zimą zmienił klub, ale zamiast do Anglii trafił do Rosji przechodząc z Wisły Płock do Achmata Grozny za 1,5 miliona euro.

Szymański występował w Wiśle półtora sezonu, a przez rok był jej kapitanem. W Płocku na zawodnika postawił Jerzy Brzęczek, który po objęciu reprezentacji Polski regularnie powołuje pomocnika do kadry. Szymański zagrał jesienią w czterech z sześciu spotkań reprezentacji.

Trener Legii nie zgadza się ze Zbigniewem Bońkiem

ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Piątek szokuje. "W jednej akcji potrafi trafić dwa razy"

Komentarze (0)