Stokowiec nie przyjechał niczego udowadniać w Lubinie. KGHM Zagłębie zmazało plamę
Lider z Gdańska przyjechał do Lubina, gdzie przegrał 1:2 z KGHM Zagłębiem. Piotr Stokowiec, który przed Lechią prowadził właśnie zespół z Dolnego Śląska, stwierdził, że nie przyjechał tam niczego udowadniać.
Pierwszy raz po kontuzji wrócił Lukas Haraslin. - Na pewno potrzebuje on trochę czasu. Brakuje mu treningu, choć nie chcę oceniać zawodnika indywidualnie. Procesu odbudowy zawodnika się nie zastąpi. Trenuje z nami półtorej tygodnia. Szkoda, że po jednej z jego akcji nie padła bramka. Musimy akceptować życie jakie jest, szykujemy go do następnych meczów - ocenił Stokowiec.
Zobacz tabelę Lotto Ekstraklasy!
Jeszcze ponad temu obecny trener gdańskiego klubu pełnił tę funkcję w KGHM-ie Zagłębiu. - Miesiąc w piłce to wieczność, a co dopiero rok. Zagłębie się za wiele nie zmieniło poza przyjściem Bohara którego nie selekcjonowałem, ja spodziewałem się tego, że będą potrafili grać i wykorzystywać błędy. My kilka popełniliśmy, Zagłębie to wykorzystało. Ja nie przyjechałem tu niczego udowadniać - przekazał.
ZOBACZ WIDEO Konflikt Mączyński - Sa Pinto to szopka. "Trener chce uciec od tego, co dzieje się na boisku"Zwycięstwo 2:1 przesunęło KGHM Zagłębie na 9. miejsce w tabeli. - Wygraliśmy bardzo ważny mecz. Chcieliśmy zmazać plamę z nieudanego spotkania we Wrocławiu i udało nam się to. Jesteśmy z tego bardzo szczęśliwy, bo trudno grało się z liderem. Trzy punkty pozostają w Lubinie i od kolejnego dnia myślimy co będzie w kolejnym, bardzo trudnym meczu z Pogonią Szczecin - przestrzegł Paweł Karmelita, II trener klubu z Dolnego Śląska.
Rafał Kurzawa doczekał się debiutu. Zobacz więcej!
Już w I połowie z boiska zszedł Filip Jagiełło. - Jest za wcześnie, by powiedzieć jak to będzie wyglądało. Filip już w 3. minucie krzywo stanął i nie mógł sobie poradzić z tym problemem. Ból mięśniowy poczuł też Damian Oko. Przeczulamy zawodników, by natychmiast reagowali i dawali nam informację, bo wolimy stawiać na zdrowych zawodników - podkreślił Karmelita.
Asystent Bena van Daela ze względu zawieszenia Holendra poprowadził miejsce z ławki. Nie będzie miał jednak problemów z tym, by wrócić do swojej roli. - Ja znam swoje miejsce w szeregu. Nie traktowałem siebie jako pierwszego trenera, tylko pełniłem te obowiązki. Wiem gdzie jest moje miejsce i nie będę miał z tym problemów. Cenię swoją pracę i mogę podglądać pracę pierwszego trenera i rozwijać się przy nim - podsumował Paweł Karmelita.