Piękne, długie, kombinacyjne akcje, wysoki pressing, sztuczki techniczne, efektowne strzały i obrony, po których ręce same składały się do braw. Tego wszystkiego kibice nie oglądali w pierwszej połowie spotkania KGHM-u Zagłębia z Lechią. Żadna z drużyn nie chciała się otworzyć i bezkompromisowo zaatakować, a gdy już były podejmowane próby, kończyło się na 3-4 podaniach. Piłka szybko trafiała do niewłaściwego adresata.
Bramkarze obu zespołów przez długi czas mogli bez konsekwencji uciąć sobie drzemkę, nic by to nie zmieniło w rezultacie spotkania. W końcu gospodarze przeprowadzili pierwszą skuteczną akcję. Piłkarze Lechii po tym, jak jeden z lubinian upadł na boisko nie wiedzieli, czy wybić piłkę czy jednak ją rozgrywać. Postanowili przystanąć. Przez gapiostwo Daniela Łukasika stracili ją na własnej połowie i aby ratować sytuację, Błażej Augustyn sfaulował w polu karnym Bartosza Slisza. "Jedenastkę" pewnie wykonał Filip Starzyński.
Jakub Błaszczykowski brutalnie zderzył się z ligową rzeczywistością. Zobacz więcej!
Lechia po stracie gola zdawała się nie mieć pomysłu na ten mecz. Brakowało przyspieszenia i agresji na boisku, zespół Piotra Stokowca spokojnie rozgrywał piłkę, głównie skrzydłami. Gola z niczego po długim podaniu Jarosława Kubickiego mógł strzelić Flavio Paixao, jednak został zablokowany przez Bartosza Kopacza. W końcu liderzy Lotto Ekstraklasy przeprowadzili jedną akcję na wagę gola. Po dograniu Filipa Mladenovicia, gola strzelił Kubicki. Wychowanek Zagłębia ostentacyjnie nie cieszył się z gola strzelonego klubowi, w którym spędził całe piłkarskie życie.
ZOBACZ WIDEO Konflikt Mączyński - Sa Pinto to szopka. "Trener chce uciec od tego, co dzieje się na boisku"
W przerwie doskonałą decyzję podjął Stokowiec, który wprowadził Lukasa Haraslina. Dynamicznie grający Słowak momentalnie rozruszał ospałe towarzystwo. Obie drużyny zaczęły atakować dużo śmielej, na boisku w końcu zaczęło się dziać dużo, a rywale przypomnieli sobie o tym, że aby wygrać trzeba przynajmniej atakować.
Jak się jednak okazało, były to dobre złego początki. Nielicznie zgromadzeni na lubińskim stadionie kibice z biegiem czasu oglądali grę w coraz wolniejszym tempie. Odważniej atakowała Lechia, jednak tak naprawdę Dominik Hładun poza jednym strzałem nie miał wiele pracy. KGHM Zagłębie nie miało wiele z gry, jednak to lubinianie cieszyli się z gola! Doskonale prawą stroną pobiegł Bartłomiej Pawłowski, wrzucił piłkę w pole karne, a tam Damjan Bohar dopełnił swego, strzelając celnie z 5. metra.
Zobacz tabelę Lotto Ekstraklasy!
Lechiści nie zdołali już skutecznie odpowiedzieć. Gdański zespół przegrał po raz pierwszy od 10. kolejki, gdy Lechia wyjechała bez punktów z Płocka. Zagłębie po zwycięstwie zbliżyła się do czołowej ósemki.
KGHM Zagłębie Lubin - Lechia Gdańsk 2:1 (1:1)
1:0 - Starzyński 28' (k.)
1:1 - Kubicki 41'
2:1 - Bohar 82'
Składy:
KGHM Zagłębie: Dominik Hładun - Bartosz Kopacz, Lubomir Guldan, Damian Oko (72' Maciej Dąbrowski), Sasa Balić - Bartosz Slisz, Filip Jagiełło (18' Łukasz Poręba) - Bartłomiej Pawłowski, Filip Starzyński, Damjan Bohar - Patryk Tuszyński.
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Karol Fila, Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Filip Mladenović - Daniel Łukasik, Tomasz Makowski, Jarosław Kubicki - Flavio Paixao, Artur Sobiech (71' Jakub Arak), Michał Mak.
Żółte kartki: Balić, Starzyński, Bohar, Poręba (KGHM Zagłębie), Fila, Mladenović (Lechia).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Widzów: 4 053.