Chorzowski klub od kilku miesięcy nie jest wstanie regularnie i terminowo wypłacać pensji swoich pracownikom. Część piłkarzy ma już dość opóźnień i zamierza zmienić barwy klubowe. Jednym z nich jest Marcin Nowacki, który ostatnio przyznał, że za zaległości klubu mógłby kupić sobie przynajmniej nowy samochód. W rozmowie z dyrektorem Mirosławem Mosórem poprosił, aby wystawiono go na listę transferową. - Dyrektor się zgodził - opowiada na łamach portalu sportslaski.pl, Nowacki, którego nazwisko nie znalazło się jednak na liście. - Będę się zatem musiał przypomnieć działaczom. Kontrakt 28-letniego pomocnika wygasa dopiero za półtora roku. W minionym sezonie na boiska ekstraklasy wybiegał w 21 meczach, w których raz trafił do siatki rywala.
Z Ruchem pożegna się zapewne Marcin Zając, bowiem chorzowian nie stać na płacenie mu wysokiej pensji, która wynosi 40 tysięcy złotych brutto na miesiąc. "Kicaj" w minionym sezonie rozegrał 23 mecze, w których zdobył dwie bramki. Trener Waldemar Fornalik bardzo chciałby go zatrzymać w drużynie, ale mając na uwadze problemu klubu, będzie to raczej niemożliwe. - Taki zawodnik na pewno przyda się w mojej drużynie - mówi na łamach Przeglądu Sportowego szkoleniowiec Ruchu.