Ivan Runje: Nie żałuję, że zostałem w Jagiellonii. Mogę tu nawet skończyć karierę

- Slaven Bilić bardzo mnie chciał. Nie mógł jednak przekonać ludzi w Al Ittihad - mówi WP SportoweFakty Ivan Runje. - W tym momencie jestem bardzo szczęśliwy, że tak się wszystko potoczyło. Mogę tu zostać nawet do końca kariery - dodaje Chorwat.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Ivan Runje WP SportoweFakty / Kuba Cimoszko / Na zdjęciu: Ivan Runje
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty: Gdybym powiedział panu przed rundą wiosenną, że Jagiellonię czeka trudna walka o "8", to uwierzyłby pan?

Ivan Runje, obrońca Jagiellonii Białystok: Nie, w życiu. Byliśmy przekonani, że będzie inaczej. Po pierwszej części sezonu znajdowaliśmy się wysoko w tabeli, mieliśmy sporo punktów. Nikt jednak nie zdawał sobie sprawy jak będzie wyglądać okres transferowy, że odejdzie tak wielu piłkarzy. Myślę, że dlatego właśnie gramy dużo słabiej. Odeszło 5-6 bardzo dobrych, doświadczonych zawodników. To musiało się odbić na grze. Jasne, w ich miejsce pojawili się nowi, ale oni potrzebują czasu, którego my nie mamy. Właśnie dlatego walczymy teraz o ósemkę, nie o mistrza.

To pierwsza taka sytuacja, odkąd jest pan w Białymstoku.

To jest normalne w futbolu, wszystko szybko się zmienia. Niestety, tak też się stało po tym oknie transferowym. Straciliśmy w nim sporo jakości. Odeszli Bezjak, Sheridan, Świderski, Frankowski. Oni dużo nam dawali: strzelali bramki, których teraz brakuje. W ataku wyglądamy słabo: nie możemy utrzymać się przy piłce, wypracować okazji. To nasz główny kłopot.

A obrona? Tracicie sporo bramek.

Każdy o to pyta, a trudno jest określić przyczynę. Naprawdę nie wiem. Myślę np., że ja nie wyglądam źle - gram solidnie, ale jestem obrońcą, a bramki tracimy, więc wiem, że jest jakiś problem. Muszę lepiej reagować.

ZOBACZ WIDEO "Riptorek" i Runje bez sukcesu w Ekstraklasa Cup. "Widać było, że Ivan jest obrońcą"

Może to wynika ze stylu gry?

W stosunku do lat ubiegłych nic się specjalnie nie zmieniło, poza tym, że w tym sezonie popełniamy sporo prostych strat. I to nie w obronie, ale w środku pola i ataku. Tracimy tam piłkę za szybko, za łatwo i potem przeciwnicy nas kontratakują. Przykład? Każdy przyjeżdża do Białegostoku z szacunkiem, ale też przekonaniem, że może tu coś zrobić. Oni wszyscy stoją za linią piłki, a my chcemy atakować, więc nasza defensywa gra wysoko. Prosta strata, piłka za plecy i robi się kłopot. Szybcy rywale są dla nas utrapieniem, co pokazał mecz z Koroną i gol na 0:2. Pucko nam uciekł, bo naszym atutem nie jest szybkość.

Po tamtym meczu musieliście stanąć przed kibicami i wysłuchać ich uwag.

Nie było to miłe, ale wiedzieliśmy, że tak będzie. Jestem tu trzeci rok i przyznaję, że to była dla mnie niecodzienna sytuacja. Ale ich rozumiem, bo normalnym jest, że skoro kibice zapłacili za bilety, przyszli na stadion, to oczekują dobrego wyniku albo chociaż walki na boisku. Oni muszą od nas wymagać. W czwartek np. byli w Pogorzałkach (tam znajduje się ośrodek treningowy Jagi - przyp. red.), dali nam wsparcie, porozmawiali z nami. Nie ma w tym nic złego, ważne że w nas wierzą. Ja mogę ich zapewnić, że choć może czasami na to nie wygląda, to dajemy z siebie sto procent. Po prostu mamy taki czas.

W takich trudniejszych chwilach potrzeba mocnego charakteru, takiego jak u pana. Czy czuje pan przez to większą odpowiedzialność?

Oczywiście, w końcu jestem wicekapitanem, zastępcą Tarasa (Romanczuka - przyp. red.). To jest normalne, więc nie uciekam od tego. Jestem doświadczonym piłkarzem, jednym z jego liderów. Ja i Taras wiele mówimy, staramy się jak najbardziej scalić drużynę. Uważam jednak, że w szatni nie ma problemu. Wszystko jest na boisku. Każdy słabszy okres ma swój koniec, musimy czekać.

Dużo rozmawiacie ze sobą o tych wszystkich problemach?

Tak. Wydaje się, że wszyscy wiemy gdzie leżą, ale mamy taki okres, że wybitnie nam nie idzie. Nasza forma nie jest taka dobra jak wcześniej, robi się zbyt nerwowo. W internecie nasi fani piszą różne rzeczy, przesadzają. Owszem zawaliliśmy ostatnie kolejki, ale czy nikt nie pamięta już o pozostałych spotkaniach? Może za mocno przyzwyczailiśmy ich do dobrych wyników w ostatnim roku? Muszą zrozumieć, że to akurat jest normalne. Każdy zespół miewa gorsze momenty, które właśnie nadeszły. My teraz potrzebujemy wsparcia, a nie krytyki. Oczywiście, akceptujemy ją, ale nie jest to miłe, gdy odwracają się od nas albo mówią: "jesteście słabi, będziecie grać o utrzymanie". Może i tak będzie - czas pokaże - ale na razie nie zasłużyliśmy na takie słowa. Chociaż z drugiej strony staram się to przyjmować do siebie, bo trzeba też przyznać, że za dużo tych bramek i punktów tracimy u siebie, co mocno rzutuje na miejsce w tabeli.

Po zimowych transferach do klubu wydawało się, że będzie znacznie lepiej.

Każdy mówił, że bez problemu będziemy grać o mistrzostwo, ale muszę powiedzieć prawdę - dla mnie to było dziwne. Chłopaki z Krakowa, to naprawdę fajni ludzie, nieźli piłkarze, ale potrzebują czasu, tak jak i reszta nowych. Do tej pory w większości meczów grał tylko Zoran Arsenić. Jesus Imaz miał kontuzję i dopiero teraz zaczyna grać. Wciąż czekamy na Martina Kostala, który jest bardzo utalentowany, ale musi "pogadać ze sobą" i się odblokować. A jest jeszcze Andrej Kadlec, który również przyszedł do nas w trakcie leczenia kontuzji.

Sporo kłopotów, a do tego trudny terminarz w końcówce.

Ja też tak uważam. Oczywiście wierzę, że utrzymamy się na miejscu dającym grę w grupie mistrzowskiej, ale staram się patrzeć trzeźwo i wiem, że będzie ciężko. Te mecze, które nam zostały... Myślę, że gorzej być nie mogło. Ostatnio graliśmy z Pogonią, która dla mnie personalnie jest jednym z gorszych przeciwników. Strasznie nie lubię tam grać: specyficzny, otwarty stadion, trudny rywal i jeszcze pora - 15:30 to dla mnie rano.

A teraz jeszcze może czekać was 1,5 miesiąca nieustannej gry co 3-5 dni.

To spore wyzwanie pod względem fizycznym i na pewno trzeba będzie kombinować. Trener musi kalkulować, robić roszady, rotację. Jednak najważniejsze w tym sezonie będzie tak naprawdę najbliższe 10 dni.

Czytaj także: Ivan Runje broni Ireneusza Mamrota 

NA NASTĘPNEJ STRONIE PRZECZYTASZ M. IN. O TYM DLACZEGO RUNJE ZIMĄ NIE TRAFIŁ DO AL ITTIHAD, A TAKŻE O JEGO KONTUZJACH ORAZ BAŁKAŃSKIM CHARAKTERZE.
Czy Ivan Runje jest najlepszym obrońcą w Lotto Ekstraklasie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×