Majewski kolejną "spaloną gwiazdą"

W Przeglądzie Sportowym czytamy, że Radosław Majewski jest kolejnym przykładem polskiego piłkarza, który z początku błyszczy niesamowitą formą, by potem zniknąć gdzieś i praktycznie pozbawić się szans na powrót do wcześniejszego poziomu.

Marcin Burkhardt, Maciej Terlecki, Radosław Matusiak - to najlepsze przykłady zawodników, którzy szybko zostali okrzyknięci wielkimi talentami, ale równie szybko wracali na niższy poziom. Teraz właściwie wszyscy o nich zapomnieli, a podobny los może czekać nie długo 23-letniego Radosława Majewskiego.

Wygląda na to, że piłkarz Polonii Warszawa znalazł się na zakręcie swojej piłkarskiej kariery. Można uznać go za największe rozczarowanie minionego sezonu ekstraklasy. W ostatnim roku strzelił tylko jedną bramkę, zaliczył cztery asysty, ale częściej był bohaterem pozaboiskowych sensacji. Brał udział w reprezentacyjnej aferze alkoholowej we Lwowie i to wydarzenie chyba najbardziej utkwiło wszystkim w pamięci. Dużo mówiło się także o jego nowym kontrakcie, a raczej grymasach w negocjacjach z włodarzami Czarnych Koszul.

- Wymagania w stosunku do niego były bardzo wysokie, może aż za wysokie. Prawdopodobnie Radek po prostu nie udźwignął tego ciężaru - zauważa były trener Polonii Jacek Zieliński, który od początku próbował tonować wielkie ambicje młodego pomocnika. Szkoleniowiec twierdzi, że bardzo źle podziałała na popularnego "Maję" przeprowadza z Grodziska do Warszawy. Wówczas skupiał się na wszystkim, tylko nie na piłce.

Wszystko zaczęło się równo 12 miesięcy temu. Po wspaniałym sezonie okraszonym powołaniem do kadry przyszedł czas na kubeł zimnej wody. Majewski dowiedział się, że jest jednym z trzech piłkarzy, którzy nie pojadą na Mistrzostwa Europy. Wrócił rozczarowany i po kilku tygodniach musiał przyjąć do wiadomości przejęcie klubu z Grodziska przez Józefa Wojciechowskiego.

Źródło artykułu: