Jakub Wawrzyniak do dzisiaj ma żal do Franciszka Smudy. "Nie rozumiem decyzji, że grał Sebastian Boenisch"
Niebawem minie siedem lat od Euro 2012, a Jakub Wawrzyniak ciągle żyje tamtym turniejem. Dziwi się, że wtedy on siedział na ławce rezerwowych, a grał Sebastian Boenisch.
Grzegorz Krychowiak: Myślę, że powinniśmy dostać trochę czasu >>
Selekcjonerem wtedy był Franciszek Smuda. Na lewej obronie postawił na Sebastiana Boenischa. Wawrzyniak do dzisiaj ma żal o tamtą decyzję.
- Nie potrafię zrozumieć decyzji Smudy, że to Sebastian Boenisch grał na tej pozycji zamiast mnie. (...) Sebastian nie grał w klubie, był kontuzjowany i się leczył. W ciągu całego sezonu zagrał w dwóch meczach, o ile dobrze pamiętam. Stąd we mnie takie poczucie, że tamta decyzja mogła być inna, że to ja mogłem być podstawowym lewym obrońcą - tłumaczy.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Katastrofalny kwadrans Bologna FC. Skorupski wpuścił cztery bramki [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Wawrzyniak z orzełkiem na piersi zagrał 49 razy. Zapisał się w historii kadry, jako jeden z dwóch graczy, którzy byli na wszystkich trzech finałach mistrzostw Europy. Drugim jest Łukasz Piszczek.
- To nabiera wartości, kiedy już skończysz grać w piłkę. Po karierze doceniasz to, gdzie byłeś i co osiągnąłeś. Cieszę się, że trzykrotnie byłem na mistrzostwach Europy. Porównując mnie z Łukaszem Piszczkiem, można zobaczyć, że on grał, a ja tylko byłem - komentuje.
Damian Kądzior. Double-double na lodówce >>
35-latek powoli zbliża się do końca kariery. W kadrze ostatni mecz zagrał 6 czerwca 2016 roku (0:0 z Litwą). Dziś gra w I-ligowym GKS-ie Katowice.