Liga Mistrzów. Tottenham - Ajax. Klub martwi się o stan zdrowia Jana Vertonghena. Piłkarz przeszedł dodatkowe badania

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / NEIL HALL / Na zdjęciu: Jan Vertonghen (w środku)
PAP/EPA / NEIL HALL / Na zdjęciu: Jan Vertonghen (w środku)
zdjęcie autora artykułu

Przedstawiciele Tottenhamu Hotspur martwią się stanem zdrowia Jana Vertonghena. Piłkarz przeszedł szczegółowe badania głowy. Doznał on urazu podczas spotkania Ligi Mistrzów z Ajaxem Amsterdam (0:1).

Na stadionie Tottenhamu zapanowały chwile grozy, kiedy to Jan Vertonghen doznał urazu głowy. W 30. minucie piłkarz równocześnie wyskoczył do piłki z Tobym Alderweireldem i Andre Onaną.

W starciu powietrznym najbardziej ucierpiał 32-letni obrońca, który padł na murawę i zalał się krwią.

Klubowi medycy opatrywali go przez kilka minut, zatamowali krwawienie, ale zawodnik na chwilę opuścił boisko. Po konsultacjach zdecydowano, że wróci na plac gry.

Zobacz także: Puchar Polski: Jagiellonia - Lechia. Ireneusz Mamrot: Najważniejsza może okazać się mentalność

Wtedy Vertonghen zaczął mieć problemy z utrzymaniem równowagi i koniecznie potrzebował zmiany. - To była decyzja lekarza, taki jest protokół, to do niego należy ostatnie zdanie. Jeśli uznali, że może wrócić i on sam tego chciał, to do tego doszło. Wkrótce zaczął się jednak czuć gorzej i dlatego zarządziliśmy zmianę - mówił po meczu Mauricio Pochettino, trener Tottenhamu.

Przedstawiciele klubu bardzo martwią się stanem zdrowia Vertonghena. Angielskie media donoszą, że piłkarz przeszedł szczegółowe badania głowy. Tomografia komputerowa ma pokazać, jak poważny jest to uraz. Jeśli wykaże wstrząs mózgu, jego występ w rewanżowym spotkaniu z Ajaxem jest wykluczony.

Zobacz także: Liga Mistrzów 2019: Tottenham - Ajax. Groźny uraz Jana Vertonghena. Nie mógł utrzymać równowagi

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Przedwczesny finał Ligi Mistrzów? Wszystkie oczy zwrócone na Barcelonę

Źródło artykułu:
Kto awansuje do finału?
Tottenham Hotspur
Ajax Amsterdam
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)