Liga Mistrzów 2019. Tak Juergen Klopp zbudował potęgę Liverpoolu

PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: Juergen Klopp
PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: Juergen Klopp

Trzeci finał europejskich pucharów w ciągu czterech lat, w tym drugi finał Ligi Mistrzów. To wystarczy, by powiedzieć, że w trzy i pół roku pracy na Anfield Juergen Klopp zamienił zaledwie mocny angielski klubu w światowego potentata.

Czy już stawiać Juergena Kloppa w jednym szeregu z takimi gigantami ławki Liverpoolu jak Bill Shankly czy Bob Paisley? Może trzeba wstrzymać się do finału Ligi Mistrzów. Pewne jest za to, że transformacja, jakiej dokonał, jest absolutnie niezwykła. Można oczywiście mieć zastrzeżenia do Kloppa, że jeszcze niczego nie wygrał, ale trzeba mu przyznać, że zamienił ledwie solidny klub w europejskiego potentata. A więc przywrócił Liverpool na należne mu miejsce.

Juergen Klopp debiutował w Liverpoolu 17 października 2015 roku w meczu wyjazdowym z Tottenhamem. Żeby zobaczyć skalę zmian, warto przytoczyć skład z tamtego mecz: Mignolet - Clyne, Skrtel, Sakho, Moreno - Leiva, Can - Milner, Lallana, Coutinho - Origi.

Od pierwszego dnia zaczął wtłaczać do drużyny swoją teorię wysokiego pressingu i wielką intensywność gry. Ale tamtego pamiętnego dnia to Simon Mignolet został bohaterem drużyny. Remis pozwolił drużynie utrzymać się na 10. miejscu w tabeli. Ostatecznie skończyli sezon na miejscu 8. Było to sporym rozczarowaniem bo, jakby nie patrzeć, niżej w tabeli byli w sezonie 1954/55.

To, co mogło się ludziom podobać, to bardziej ofensywna gra i przede wszystkim dwa finały - Pucharu Ligi i Ligi Europy. Dla Liverpoolu był to pierwszy finał europejskich pucharów od 9 sezonów. Reakcje były jednak mieszane. Spora część fanów spodziewała się więcej. Tym bardziej, że oba finały "The Reds" przegrali.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Drągowski robi furorę w Serie A. Czołowy klub ligi już wyraża zainteresowanie transferem

- Nieprzychylni Liverpoolowi kibice drużyn przeciwnych szyderczo będą zawsze wypominać Kloppowi, że jest specjalistą od przegranych finałów, ale trzeba spojrzeć na to z szerszej perspektywy. Do finału trzeba dojść - mówi Radosław Chmiel, zastępca redaktora naczelnego "Polish Reds", tłumacz biografii Kloppa oraz pracownik fundacji klubu z Anfield.

- Myślę, że Liverpool - dochodząc do finałów - osiągnął więcej niż powinien. Tak naprawdę nie miał prawa tego zrobić. Oczywiście normalne, że fani innych klubów się śmieją, ale jeśli zapytasz piłkarzy Liverpoolu, wszyscy będą bronić Juergena. Każdy zawodnik jest lepszy niż był. To samo będzie, jeśli zapytasz kibiców Liverpoolu. Większość z nich widzi porywający futbol, widzą, że zespół gra nie na 100, ale na 120-130 proc. - mówi Raphael Honigstein, autor książki biograficznej o Kloppie "Robimy Hałas".

Wracając do podsumowania pierwszego sezonu: nawet jeśli wynik w Premier League był poniżej oczekiwań, to kibice dostali w Europie nieprawdopodobne emocje.

- Jednym z takich punktów zwrotnych w karierze Juergena był niesamowity come-back w meczu z Borussią. Romantyczne spotkanie z byłym klubem, mecz w szalonym tempie, zwroty akcji, awans i gol strzelony w ostatnich minutach. Uważam, Klopp wiedział, do jakiego klubu dołącza, ale dopiero po meczu z Borussią zrozumiał w 100 procentach, co znaczy piłka nożna i "The Reds" dla mieszkańców czerwonej części Merseyside. Sam Niemiec powiedział zresztą, że kibice muszą zmienić swoją mentalność z wątpiących w wierzących, a to spotkanie utwierdziło go w tym, że fani stoją murem za zespołem nawet w beznadziejnych sytuacjach - mówi Radosław Chmiel.

Rewolucja Kloppa nie była więc natychmiastowa. Zresztą byłoby to nielogiczne. Trwała kilka okienek transferowych. Spójrzmy, jak to się kształtowało sezon po sezonie:

2016-17 Mane, Wijnaldum, Karius, Matip, Alexander-Arnold (dołączył z akademii)
2017-18 Salah, Oxlade-Chamberlain, Robertson, Van Dijk
2018-19 Alisson, Fabinho, Naby Keita, Shaqiri

Z istotnych zawodników w drużynie byli już Daniel Sturrige, James Milner, Divock Origi i Jordan Henderson, choć niektórzy z nich nie zdawali sobie jeszcze sprawy, jak bardzo są istotni. Choćby Origi, bez którego nie byłoby tej pięknej bajki. Wymiana składu udała się, Liverpool powoli przekształcił się w maszynę do wygrywania. Ciekawie wygląda lista transferów przychodzących w zestawieniu z bilansem Liverpoolu w ostatnich latach.

Sezon Punkty Bilans bramkowy Miejsce
2013-14 84 101-50 2
2014-15 62 52-48 6
2015-16 (Klopp od 9. kolejki) 60 63-50 8
2016-17 76 78-42 4
2017-18 75 84-38 4
2018-19 (po 37. kolejkach) 94 87-22 2

W skrócie: w ciągu trzech lat Liverpool poprawił się w każdym aspekcie. Znaczne zwiększenie efektywności w ataku to nie tylko wzmocnienie linii ofensywnych, ale też narzucenie gry ofensywnej od tyłu. To styl, dzięki któremu np. Łukasz Piszczek w Borussii Dortmund stał się jednym z najlepszych prawych obrońców świata. W Liverpoolu w tym sezonie boczni obrońcy, Trent Alexander-Arnold i Andrew Robertson, mają po 11 asyst w lidze. Przy czym należy pamiętać, że defensywa The Reds straciła puściła zaledwie 22 bramki w 37 meczach. Wynik fantastyczny.

Na pewno ogromny wpływ na to ma konstrukcja formacji oparta na Virgil van Dijku, środkowym obrońcy, który przyszedł z Southampton, oraz bramkarzu Alissonie, który zastąpił Lorisa Kariusa. Wysoki pressing i szybki atak oraz, co z tym związane, nieprawdopodobnie ciężka praca w środku, stały się znakami rozpoznawczymi drużyny, którą wkrótce pokochał świat.

Oczywiście nie mówimy, że Klopp buduje, a inni kupują, jak to on sam chciałby widzieć. Gdyby jednak podliczyć trzy pełne sezony Kloppa, to jego bilans transferowy wynosi 128 milionów euro na minusie (kupił za 435,98 mln euro, sprzedał za 307,9 mln). A więc, w porównaniu z konkurencją, lepiej niż dobrze.

Bilans transferów od sezonu 2016/17 w milionach euro (za transfermarkt)

Manchester City - 435,29
Manchester United - 338,10
Chelsea - 232,65
Arsenal - 174,40
Liverpool - 128,08
Tottenham - 43,06

- Klopp to nie tylko perfekcyjne wykorzystanie nutki emocji i siły kibiców. To również niewiarygodny pragmatyzm i chłodna kalkulacja, co Niemiec zresztą pokazał przy okazji transferu Philippe Coutinho do Barcelony. Brazylijczyk nosił się z zamiarem odejścia od dłuższego czasu, a Klopp wykorzystał idealny moment na sprzedaż piłkarza. I pomimo sprzedaży, wydawałoby się, kluczowego zawodnika nie do zastąpienia, piłkarze Liverpoolu zdołali osiągnąć finał LM, a dzięki kwocie z transferu Coutinho Klopp praktycznie zakończył budowanie swojego zespołu - analizuje Radosław Chmiel.

I dodaje: - Klopp dzięki rozsądnej polityce transferowej nie szastał pieniędzmi. Całkowita kwota wydana na transfery przez niemieckiego szkoleniowca wynosi 145 milionów funtów, dla porównania Manchester City wydał w tym samym okresie niemal 500 milionów funtów, by wzmocnić swoją drużynę. To pokazuje niesamowitą różnicę i fantastyczną umiejętność może nie tyle samego Kloppa, co dyrektora sportowego klubu Michaela Edwardsa, w dostosowaniu się do realiów rynku. Kupuj za duże kwoty, ale również za takie sprzedawaj.

ZOBACZ: Liverpool czyli nigdy nie mówi nigdy

Ważne jest, jakich zawodników kupuje Klopp. Muszą pasować do pewnego sposobu gry, ale jak to zrobić? Tylko on wie. Gdyby prześledzić historie wielu wykreowanych przez Kloppa gwiazd, okaże się, że wiele z nich nie było w stanie utrzymać poziomu. Takie gwiazdy Borussii Dortmund jak Mario Goetze, Shinji Kagawa czy Nuri Sahin nie były w stanie utrzymać statusu. Udało się to nielicznym, najlepszym przykładem nasz Robert Lewandowski.

I tu jest właśnie wiele znaków zapytania. Jak on to robi? Tego nie wie nikt. Przecież AS Roma nigdy nie oddałaby Mohameda Salaha, gdyby ktokolwiek zorientował się, jakiej klasy jest to piłkarz. Sadio Mane został wyciągnięty z Southampton, a Roberto Firmino dopiero u Niemca zaczął strzelać i asystować. Za ich wszystkich klub zapłacił tyle, ile zarobił na Philippe Coutinho, piłkarzu, który po odejściu od Kloppa stracił "wybitność".

- Obecny Liverpool Kloppa to niemal produkt kompletny. Juergen cierpliwie dobierał sobie piłkarzy pasujących do jego charakterystyki i zbudował zespół, który w końcu rzucił rękawicę Manchesterowi City Guardioli w walce o mistrzostwo Anglii. "The Reds" to drużyna napędzana emocjami płynącymi z trybun Anfield, ale również posiadająca odpowiednie umiejętności, by walczyć z najlepszymi o najwyższe cele - uważa Chmiel.

ZOBACZ: Van Dijk od zmywaka na szczyt świata

- I choć ten sezon wciąż może skończyć się bez żadnego trofeum, to kibice Liverpoolu mają powody do zadowolenia. Pasja, determinacja, zaangażowanie i walka do końca, to właśnie DNA Liverpoolu i DNA Juergena Kloppa. To emocje na i poza boiskiem, o czym miałem okazję przekonać się kilkakrotnie spotykając Juergena, między innymi podczas pracy nad polską wersją jego biografii. Niemiec to zarażający optymizmem facet, którego nie da się nie lubić. Żartowniś, pełen pozytywnej energii i dobrego humoru człowiek, który może być twoim przyjacielem, ale jak sam mówi, na pewno nie będzie najlepszym kumplem dla swoich piłkarzy. On został idealnie skrojony dla Liverpoolu, a Liverpool to idealne miejsce dla niego. - twierdzi zastępca redaktora naczelnego "Polish Reds".

Zobacz inne teksty autora

Komentarze (1)
avatar
sympatyczne
8.05.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Wiara i nadzieja !!!