Liga Mistrzów 2019. Marek Wawrzynowski: Dla Liverpoolu niemożliwe nie istnieje (felieton)

Bramka na 4:0 dla Liverpoolu będzie opiewana w legendach o bohaterach tego zespołu. Wygrana z Barceloną ma szansę stać się jednym z dwóch największych wydarzeń w historii klubu, a trick Alexandra-Arnolda może dorównać sławą słynnemu "Dudek Dance".

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
zespół z Liverpoolu i jego kibice PAP/EPA / NEIL HALL / Na zdjęciu: zespół z Liverpoolu i jego kibice
Trent Alexander-Arnold jest geniuszem. W wieku zaledwie 20 lat jest nie tylko profesorem, należą mu się wszelkie tytuły naukowe w dziedzinie futbolu. To co zrobił przy golu na 4:0, było przejawem najwyższej inteligencji.

Ale po kolei. Gdy w drugiej połowie meczu w Barcelonie Mohamed Salah strzelił w słupek, szanse Liverpoolu na awans do finału Ligi Mistrzów zmalały do minimum. Odrobić 0:3 z FC Barcelona? Wolne żarty. Gdy przed meczem rewanżowym okazało się, ze fenomenalny egipski zawodnik nie będzie mógł wystąpić, awans stał się niemożliwy. Po prostu. Tyle tylko, że w słowniku Juergena Kloppa i jego Liverpoolu nie ma takiego słowa jak "niemożliwe".

Przychyliłbym się do opinii Jose Mourinho, który powiedział, że "ta Remontada ma na imię Juergen". Ten niemiecki szkoleniowiec ma w sobie nieprawdopodobną mentalną siłę, która w połączeniu z jego warsztatem sprawia, że dobrzy piłkarze stają się bardzo dobrymi, a bardzo dobrzy wielkimi. Z Liverpoolem stworzył symbiozę idealną.

Klub z Anfield ma swój drugi wielki cud. Bo odrobienie strat i wygraną 4:0 z Barceloną można stawiać dziś tak samo wysoko jak legendarne 3:3 z Milanem. A jeśli "The Reds" wygrają Ligę Mistrzów, nie będzie co do tego wątpliwości. Wtedy było to 7 minut, które wstrząsnęło Stambułem, a teraz 90 minut regularnych, niezwykłych wstrząsów.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kto w finale Ligi Mistrzów? "Pochettino ma plan"

Przecież Barcelona zagrała na Anfield lepiej niż w pierwszym spotkaniu. U siebie, na Camp Nou, wcale nie była zespołem wyraźnie lepszym. Więcej, w ogóle nie była zespołem lepszym. Ale miała wielkie indywidualności, głównie genialnego Leo Messiego i wygrała. W rewanżu przy stanie 1:0 dla gospodarzy miała swoje szanse. Miała je zresztą przez cały mecz, ale fenomenalnie bronił Alisson.

To co było niezwykłe, to wielka wiara Liverpoolu. Po bramce na 2:0, rezerwowy Georginio Wijnaldum wyszarpał piłkę, żeby ustawić ją jak najszybciej na środku boiska, a za chwilę strzelił na 3:0.

ZOBACZ: Virgil Van Dijk - od zmywaka na szczyt świata

A potem był cud Trenta Alexandra-Arnolda. Młody zawodnik ustawił piłkę w narożniku i odszedł od niej, jakby chciał oddać koledze rzut rożny. Zawodnicy Barcelony wyluzowani zaczęli się przegrupowywać w polu karnym, a wtedy młody obrońca w ekspresowym tempie wrócił do narożnika i zagrał do nieobstawionego Divocka Origiego, który podwyższył na 4:0. Genialne zagranie młodego piłkarza będzie tym, czym dla nieco starszych kibiców była parada Jerzego Dudka i słynne "Dudek Dance" Polaka.

ZOBACZ: Premier League znowu może być najlepszą ligą świata

W środę od rana historycy futbolu muszą pisać nowe książki, wymyślać nowe słowa na określenie tego, co stało się w stolicy Anglii. Nowej stolicy futbolu rzecz jasna.

Marek Wawrzynowski

Który cud Liverpoolu jest większy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×