- Odliczam już dni do wylotu na mecz, bo tak jak wszyscy w Liverpoolu mam wielki apetyt na trofeum - pisze w felietonie dla "Przeglądu Sportowego" Jerzy Dudek.
Były piłkarz Liverpoolu FC jest przekonany, że "The Reds" okażą się lepsi od Tottenhamu Hotspur w sobotnim finale Ligi Mistrzów i tym samym nawiążą do sukcesu sprzed 14 lat. Wtedy to właśnie z Dudkiem w bramce Liverpool okazał się najlepszą drużyną na Starym Kontynencie.
Zobacz także: Oficjalnie: Michał Kucharczyk opuszcza Legię!
- Nie boję się tego spotkania. Takich rzeczy nie powinno się mówić, sport nie lubi wywyższania się, jednak uważam, że LFC ma większą piłkarską jakość. Na papierze, w każdej formacji dysponuje teoretycznie lepszymi zawodnikami, o czym świadczą zresztą nagrody, jakie piłkarze z Anfield otrzymali po zakończeniu sezonu Premier League - podkreśla Dudek.
- Nie chcę, by moje słowa zostały odebrane jako lekceważenie Tottenhamu. Koguty niby są kopciuszkiem Champions League, ale pokazały, że nie można ich lekceważyć. Mauricio Pochettino, jeden z najlepszych trenerów na świecie, dobrze wie, jak zneutralizować siłę The Reds. Miał dużo czasu na przygotowanie specjalnego planu na starcie z wicemistrzem Anglii - dodaje.
Ten sezon należy do angielskich zespołów. W finale Ligi Europy Arsenal zagra z Chelsea. Dudek uważa, że nie jest to przypadek. - Kluby z Premier League wreszcie zdominowały puchary, zajmą wszystkie cztery miejsca w ich finałach, a za przyczynę takiego stanu rzeczy uważam fakt, że w Anglii mocno inwestuje się w trenerów, którzy są najlepsi na świecie. I kolejny paradoks - ten uważany za najlepszego, Pep Guardiola, w tym sezonie w Europie nie wygra nic - twierdzi.
Zobacz także: Wojciech Szczęsny przejdzie zabieg
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Sukcesy Roberta Lewandowskiego przechodzą bez echa. Czas na nowe wyzwania?