[tag=2747]
[/tag]Selekcjoner długo nie mógł przekonać się do ustawienia z dwoma napastnikami, aż w końcu decyzję pomogli mu podjąć piłkarze. Po meczu z Macedonią Północną Robert Lewandowski i Krzysztof Piątek mówili wprost w wywiadach, że takie rozwiązanie będzie dla drużyny najlepsze.
Lewandowskiego przecież Brzęczek nie mógł posadzić na ławce rezerwowych, nawet jeżeli przez chwilę tak pomyślał. To mózg, charakter i serce tej reprezentacji, na boisku lider i przede wszystkim człowiek od strzelania goli. Jest najskuteczniejszym strzelcem w historii występów w kadrze (57 bramek) i piłkarzem, który zagrał w niej najwięcej razy (razem z Kubą Błaszczykowskim rozegrali po 106 meczów). Od pięciu lat jest kapitanem zespołu, od dawna największą jego gwiazdą. No i oczywiście królem strzelców ostatnich eliminacji: Euro 2016 i MŚ 2018.
Ale co zrobić w momencie, gdy więcej goli od niego strzela ostatnio Krzysztof Piątek? Za tym piłkarzem znakomity sezon, skończył go jako najlepszy snajper trzech zespołów: Genoi (21 meczów, 19 goli), Milanu (21/11) i reprezentacji (6/4)! Dlatego nie ma innego wyjścia: oni muszą grać razem. Zwłaszcza że to zawodnik Milanu ratował ostatnio skórę Brzęczkowi, swoimi wejściami "zabijał" (w żargonie: kończył) mecze. Zdobywał bramki, kiedy reprezentacji nie szło, a rywal się rozkręcał.
ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Drugi ślub Macieja Rybusa, a potem kadrowe obowiązki. "Stres był trochę większy"
Tak było w Wiedniu, gdy po jego trafieniu ograliśmy Austrię. To samo zrobił przed kilkoma dniami w Skopje. Dzięki temu, że w ogóle spróbował oddać strzał (jedyny celny naszej drużyny w tym meczu!) padł gol i kadra wygrała 1:0. Z Izraelem w Warszawie też mogło być różnie. Wygraliśmy pewnie 4:0, ale przed trafieniem Piątka rywal dwukrotnie nas postraszył. Napastnik Milanu posiada jednak bezcenny atut: ma liczby, praktycznie nie marnuje sytuacji. Z Izraelem, podobnie jak we wcześniejszych spotkaniach eliminacyjnych, zdobył bramkę po pierwszym oddanym uderzeniu.
Brzęczek zastanawiał się, jak pogodzić w zespole dwóch świetnych snajperów kilka miesięcy i powinien dojść w końcu do wniosku, że najlepiej będzie im po prostu nie przeszkadzać.
Dotąd selekcjoner sprawdzał Lewandowskiego i Piątka z przodu dwa razy. Ich współpraca w meczach z Portugalią w Lidze Narodów (2:3) i Łotwą w eliminacjach (2:0) nie wyglądała najlepiej, ale kilka akcji dawało nadzieje. Przede wszystkim samym zawodnikom, którzy szukali się na boisku, poczuli do siebie chemię. Zresztą Piątek jest w Lewandowskiego zapatrzony od lat. Mówi, że wziąłby od niego każdą boiskową cechę, na meczach Roberta wychowywał się jako gracz Zagłębia Lubin oglądając kolegę w telewizji, gdy ten grał jeszcze dla Borussii Dortmund.
Bez Lewandowskiego niewiele by jednak Piątek wskórał. Kapitan kadry zostawia mu miejsce z przodu cofając się do rozegrania. To zawodnik, który potrafi poświęcić się dla drużyny i własne ambicje odłożyć na bok. Gdyby nie świetne prostopadłe podanie Lewandowskiego, gola Piątka na 1:0 mogłoby nie być. Na tym duecie wszyscy zyskują: drużyna gra ofensywniej, Piątek jest na boisku, a Lewandowski ma godnego partnera w ataku i człowieka, który swoją skutecznością podwójnie go motywuje. Bo przecież młodszy kolega nie może przerosnąć kapitana.
Nie mamy trenera.