Mistrzostwa Europy U-21. Kamil Grabara: Marzę o igrzyskach

Getty Images / Danilo Di Giovanni/Soccrates / Na zdjęciu: Patrick Cutrone i Kamil Grabara
Getty Images / Danilo Di Giovanni/Soccrates / Na zdjęciu: Patrick Cutrone i Kamil Grabara

- Nigdy nie grałem w drużynie, która byłaby tak skonsolidowana, zżyta ze sobą. Powiedziałbym, że to nasza największa siła, ale wtedy dyskredytowałbym umiejętności piłkarskie kolegów. A one są bardzo wysokie - mówi nam Kamil Grabara.

[b]

W Modenie rozmawiał Paweł Kapusta[/b]
 
Serio powiedziałeś Patrickowi Cutrone, że Krzysiek Piątek jest od niego lepszy? Właśnie taki wpis z wymownym zdjęciem zamieściłeś na Instagramie.

Kamil Grabara: Szczerze mówiąc to nawet nie pamiętam, jakie dokładnie padły słowa. Po jednej z akcji leżałem chwilę na murawie. Dostałem piłką w przeponę i mnie przytkało. Cutrone zaczął mnie szczypać, gadać, że za chwilę strzeli nam gola. Po prostu zwykły cwaniak. Spodziewałem się, że właśnie tak będą chcieli z nami grać. To przecież charakterystyczne dla drużyn z Półwyspu Apenińskiego.

Nie każdy decyduje się jednak po meczu na wrzucenie w media społecznościowe takiego zdjęcia i podpisu. Cały czas musisz być pod grą i kogoś podłączać pod prąd?

Jasne! Trzeba kuć żelazo póki gorące! A serio - po prostu fajne zdjęcie wrzuciłem do sieci. Nic więcej. Dość wymowne, więc może właśnie dlatego zdecydowałem się je opublikować.

Po wszystkich stoczonych w sieci wojenkach nikt starszy nie powiedział ci: "Daj już sobie z tym spokój, do niczego nie jest ci to potrzebne"?
 
Jest multum osób, które mówią ci, jak masz żyć i co masz w życiu robić. Jasne, są też wokół mnie ludzie, w których zdanie zawsze się wsłuchuję. Nigdy jednak nie miałem żadnego nakazu, wyraźnego polecenia, bym przestał i więcej takich postów nie publikował. To po prostu jedna z form spędzania wolnego czasu, zabawa. Nie ma co do tego dorabiać dodatkowej ideologii. Że pomaga mi to w radzeniu sobie ze stresem czy jeszcze w czymś innym. Nie przywiązuję do tego wielkiej wagi. Poza tym, na piłce jednak trochę bardziej się skupiam niż na wpisach na Twitterze i Instagramie. W ostatnich dniach widać to bardzo dobrze.

[color=black]ZOBACZ WIDEO Euro U-21. Mentalność i dyscyplina atutami Polaków. "Nigdy nie będziemy wielkimi technikami"

[/color]

Mistrzostwa Europy U-21. Hiszpania - Polska: Sebastian Szymański poobijany, ale raczej do gry

Uderzające było twoje zachowanie po meczu z Włochami. Wygraliście niesamowicie ważny mecz na Euro, zostałeś wybrany najlepszym zawodnikiem, odbiłeś kilka trudnych piłek, a wypowiadałeś się w takim tonie, jakbyś właśnie skończył zrywać jabłka w sadzie. To tylko taka poza?

Żadna poza. Chodzi mniej więcej o to, że jeśli od 10 lat jeździsz samochodem, to gdy teraz do niego wsiądziesz, to po prostu będziesz wiedział, że dasz sobie radę. Że dojdziesz nim we wskazane miejsce. To coś normalnego, naturalnego. I tak samo jest z piłką, przynajmniej w moim przypadku. Od wielu lat trenuję codziennie, odbijam strzały, wiem czego się mogę spodziewać na boisku. Nie jest to dla mnie coś nadzwyczajnego, że mam do rozegrania mecz. Nie nakręcam się dodatkowo, nie pompuję. "Dziś jest mecz i muszę w nim zaje***** zagrać" - nie gadam tak sobie. W tej zabawie kompletnie nie o to chodzi.

Jeżdżenie samochodem też może się od siebie różnić. Można nim jechać do kościoła w niedzielę, ale można też wziąć udział w rajdzie. W środę to był rajd.
 
Różni się to tylko tym, że raz zdarzą się trudniejsze warunki, a raz łatwiejsze. A jeśli ktoś umie grać, poradzi sobie w każdych. Na boisku jest poza tym jedenastu chłopaków. Ja pełnię tylko jedną z ról, wcale nie najważniejszą.

W Danii, gdzie w ostatnim czasie grałeś, mówili że jesteś totalnie zimny. W trakcie meczu nie pokazujesz po sobie emocji, stresu.

Sytuacje w meczach przeważnie są łatwiejsze, niż te na treningach. Mecz to w zasadzie tylko akcje, których możesz się spodziewać. Jasne, od czasu do czasu są od tego wyjątki. Jak na przykład Chiesa, który w meczu z nami po długim przerzucie błyskawicznie uderzył z pierwszej piłki, bez przyjmowania. Niewielu zawodników byłoby w stanie zrobić dokładnie to samo. Przyjmowaliby, schodzili do środka. On zagrał niekonwencjonalnie, ale to też mnie nie zaskoczyło. Pewnie dlatego, że w takich sytuacjach wychodzi właśnie trenowanie z lepszymi zawodnikami. Takie sytuacje zdarzyły mi się podczas treningów i byłem na nie gotowy w meczu.

Takie mecze, jak z Włochami, gra się bramkarzowi łatwiej czy trudniej?

Nie ma na to jednej odpowiedzi. Czasem fajnie jest postać między słupkami i odbić jeden strzał w meczu. A czasem super jest się poruszać, dobrze rozgrzać. Ja w meczu z Włochami miałem bardzo dużo pracy. Nie ma dla mnie reguły. Po prostu mecz to mecz, zawsze trzeba zrobić swoją robotę.

Nie śmieszy cię trochę euforia po waszych meczach? Jeszcze niedawno nikt na was nie stawiał.

Cieszę się, że dajemy ludziom radość.

Tylko tyle? Nie chcesz się odnieść?

A po co? Różnie to bywało. Mam na przykład w pamięci filmik, w którym ktoś życzy nam kontuzji. To było jakieś chore. Możesz krytykować styl gry, możesz krytykować umiejętności poszczególnych piłkarzy albo wizję trenera, ale nie możesz gadać takich rzeczy. Był jeden taki delikwent, który w ten sposób się wypowiadał.
A że ludzie cieszą się teraz z naszych wyników - to tylko powód do naszego zadowolenia.

Jechaliście do Włoch i byliście skazywani na pożarcie. Wy z kolei od długiego czasu mówiliście o dużym potencjale tej drużyny.

Jasne, bo ten zespół miał i ma naprawdę duży potencjał. Nie zawsze potrafiliśmy go wykorzystać, nie zawsze to wszystko działało tak, jak chcieliśmy. Mieliśmy jednak podstawy, żeby w tę ekipę wierzyć i jak teraz widzicie, nie myliliśmy się. Mamy swój, specyficzny styl gry. Bardzo dobrze bronimy. Z boku może to tak wyglądać, że rywal ma ogromną przewagę, podprowadza piłkę pod nasze pole karne i czasem kibic może się zastanawiać, dlaczego gość nie strzela. A nie strzela z powodu naszego ustawienia. On nie widzi bramki! Okazuje się, że takie granie jest bardzo skuteczne.

Kiedy narodził się ten zespół?
 
Chciałbym powiedzieć, że na pierwszym zgrupowaniu, ale to nie byłaby prawda. Chyba jednak trzeba by było powiedzieć, że po zwycięstwie z Danią 3:1 w eliminacjach. Utwierdziło nas to wtedy w przekonaniu, że jeszcze nic straconego. Że mimo remisu z Wyspami Owczymi wciąż możemy myśleć o awansie na Euro. Poza tym nigdy nie byłem w takiej drużynie, która byłaby tak skonsolidowana, zżyta ze sobą.

To największa siła tej reprezentacji?
 
Może i tak, ale gdybym to powiedział, dyskredytowałbym umiejętności piłkarskie tych chłopaków. A jak widać, są naprawdę wysokie.

Zastanawiałeś się, co może sobie teraz myśleć Bartek Drągowski?

Byłem w podobnej sytuacji dwa lata temu. Też odmówiłem przyjazdu na turniej.

I bolało?

Nie bolało, bo to była męska decyzja. Nasz zespół turnieju nie zwojował, ale nie wiem, co bym czuł, gdybym oglądał występy kolegów w telewizji, a oni wygraliby trzy mecze w grupie. Na pewno byłoby mi przykro. A jak się czuje Bartek? Nie wiem. To jego sprawa.

Kontaktował się z wami już po waszych zwycięstwach na Euro?
 
Nie, nie było kontaktu. Nie chcę mi się za bardzo o tym gadać, bo to nic nie zmieni. Nie ma sensu. Myślałem tylko, że jesteśmy wszyscy ze sobą zżyci i nieważne jaka jest twoja sytuacja w drużynie, to na kadrę przyjedziesz.

Już wiesz, jak po mistrzostwach potoczy się twoja kariera? Wracasz z wypożyczenia do Liverpoolu i co dalej?

Byłem wypożyczony, wracam do Liverpoolu i liczę na to, że pójdę na kolejne wypożyczenie. W tym momencie zostanie w Liverpoolu mijałoby się z celem. Totalnie nie zaprzątam sobie tym jednak teraz głowy. Nie gadam o tym ze swoim menedżerem. Wystarcza mi tylko świadomość, że na pewno nie zostanę bez klubu, że na pewno coś się znajdzie. Pewnie zachowywałbym się dzisiaj inaczej, gdybyśmy dostali dwa pierwsze mecze w czapę i byłoby po zawodach. Wisiałbym pewnie na telefonie i obgadywał z agentem ewentualne kierunki. Teraz jednak mam ważniejsze, przyjemniejsze rzeczy na głowie.

Lotto Ekstraklasa. Maciej Gajos: Rywalizacja mnie napędza

Berlin to fajne miasto?
 
Fajne, duże.

Pytam, bo pojawiły się takie plotki w twoim kontekście...

Serio, naprawdę nic nie wiem. Bundesliga to nie jest słaba liga, więc gdyby pojawiły się propozycje, na pewno będę o nich myślał. Wiem, że przy odpowiednim doborze klubu, na pewno sobie poradzę.

Mistrzostwa bardzo pomogą w znalezieniu nowego pracodawcy?

Na pewno pomogą. Tym bardziej, że ile ja rozegrałem dotychczas meczów w dorosłej piłce? 16? Okazja pokazania się tutaj na pewno będzie miała duże znaczenie.

Mówisz o rozegranych 16 meczach w seniorskiej piłce. A za przeprowadzkę do Aarhus byłeś mocno krytykowany.

Zawsze znajdą się tacy, którzy będę krytykować, wiedzieć wszystko najlepiej. Wiedziałem, na co się decyduję. Że idę do ligi duńskiej, a nie Bundesligi. Czasem trzeba zrobić krok w tył, żeby później wykonać dwa do przodu. Myślę, że udało mi się te dwa kroki postawić.

W sobotę mecz z Hiszpanią. Jaki będzie? Taki sam jak z Włochami?
 
Wtedy też wszystko zależało tylko od nas, mogliśmy liczyć tylko na siebie i dokładnie tak samo będzie w tym meczu. Dziś jesteśmy liderami grupy, mamy sześć punktów i do rozegrania ostatnie spotkanie, a wciąż wszystko jest możliwe. Po takim terminarzu można się tego było jednak spodziewać. Zakładaliśmy zwycięstwo z Belgią, ale jednocześnie wiedzieliśmy, że w meczu Włochów z Hiszpanami ktoś odniesie zwycięstwo i to sprawi, że do samego końca fazy grupowej nie będzie znane rozstrzygnięcie w tej grupie. Sześć punktów może nie wystarczyć do awansu, ale przecież nikt z nas nie powiedział, że skończyliśmy już te mistrzostwa z sześcioma punktami.

Ewentualny udział w igrzyskach olimpijskich to coś, co pobudza wyobraźnię?

Nie każdy sportowiec ma w życiu okazję wziąć udział w igrzyskach. Marzę o tym, chcę tam polecieć. Za dzieciaka zawsze oglądało się transmisje. Sama otoczka, fakt że się jest olimpijczykiem to bardzo kusząca myśl. To sytuacja, która zdarza się raz w życiu piłkarza. Piłka reprezentacyjna polega na tym, że gra się dla kraju, dla kibiców. Z drugiej jednak strony - każdy gra też dla siebie. Po zakończeniu kariery każdy z nas usiądzie w domu i zastanowi się, co udało mu się w życiu osiągnąć, gdzie zagrać. Jeśli udałoby się polecieć na igrzyska, to ten punkt na liście na pewno u każdego byłby bardzo wysoko.

Ponoć twoje wszystkie dotychczasowe typy się sprawdziły. Jaki więc wynik typujesz w meczu z Hiszpanią?

Wygramy 2:1!

Źródło artykułu: