Podpisał pan kontrakt z Lechią Gdańsk na trzy lata. Czy to dowód na to, że lubi pan stabilizację?
Maciej Gajos, piłkarz Lechii Gdańsk: Na pewno tak. To pomaga i ja chciałem taki kontrakt właśnie dlatego, by była stabilizacja. Ja w każdym dotychczasowym klubie byłem przez trzy lata i zobaczymy jak to się teraz potoczy.
Do Lecha Poznań szedł pan z wielkimi nadziejami. Czy nie powinno być jednak lepiej?
Tak, powinno być lepiej. Trzy razy byliśmy w finale Pucharu Polski, rok temu byliśmy blisko zdobycia mistrzostwa. Kluczowe momenty nie poszły po naszej myśli, ale ja teraz jestem już w Gdańsku i tamto zostawiam za sobą. Indywidualnie ostatni rok był ciężki, bo mniej grałem i częściej wchodziłem z ławki. Było dużo zmian w klubie, trzech trenerów w ciągu sezonu i zmiany były widoczne na każdej płaszczyźnie. To nie pomogło.
Najlepszy okres był za trenera Bjelicy?
Tak, ubiegły rok to był dla mnie fajny czas. Praktycznie rok czasu nie przegraliśmy u siebie. W rundzie finałowej graliśmy cztery mecze z siedmiu u siebie, ale się nie udało.
ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Polska - Izrael. Jerzy Brzęczek odgryzł się dziennikarzom. "Zawsze mówi to, co ma na sercu"
Piotr Stokowiec skomentował losowanie Ligi Europy. Zobacz więcej!
Czy w kontekście przejścia do Lechii ważna była osoba Piotra Stokowca, z którym grał pan w Jagiellonii?
Współpracowaliśmy ze sobą sześć lat temu. Rozmawialiśmy z trenerem zanim podpisałem kontrakt, to był na pewno jakiś plus.
Jak podchodzi pan do rywalizacji w środku pola? Jest was bardzo wielu.
Na brak rywalizacji nie narzekam, ale ona nikomu nie zaszkodziła. Ona jest zawsze i ma nam wszystkim pomóc. Ja będę walczył o swoje, a co z tego będzie? Zobaczymy
Jaką ma pan pełnić rolę w zespole?
Przede wszystkim mam rywalizować w środku pola na pozycjach ofensywnych 8-10. To dopiero początek przygotowań, nas jest dużo i to nie jest jeszcze moment, w którym trener przedstawia takie rzeczy. Ja nie byłem w drużynie w ostatnim roku, gdy Lechia miała bardzo dobry sezon. Muszę się wszystkiego powoli nauczyć. W ubiegłym sezonie kluczem Lechii była defensywa i zrobiła ona z tego dużo punktów. Ta taktyka zdała egzamin.
Adam Mandziara komentuje zaskakujące odejście z Lechii. Zobacz więcej!
Wiadomo już, że rywalizację w Lidze Europy zaczniecie od meczu z wygranym z pary Broendby - Inter Turku. Czy to pozytywne losowanie?
Nie ma co wybierać. Trzeba się przygotować do tego meczu i zobaczymy z kim będziemy rywalizować. Ja nie chcę mówić z kim zagramy i kto jest faworytem, bo nie zawsze takie drużyny wygrywają. Poczekajmy na rozwój dwumeczu w I rundzie eliminacyjnej i będziemy się przygotowywać.
Pan grał już wiele razy w meczach pucharowych. Finlandia i Dania są blisko, więc to zapewne jakiś plus?
Tak, w pucharach grałem z Jagiellonią i z Lechem, grałem w Macedonii, Cyprze. W okresie letnim nie jest to nic przyjemnego, bo temperatury są bardzo duże. Grałem też w Norwegii i na Litwie.
Czy ma pan świadomość z powiększonych oczekiwań kibiców?
Jak jest sukces w jednym sezonie, to w kolejnym chce się go powtórzyć. To jest naturalne i będzie większa presja. Nie ma co samemu sobie ją nakładać, tylko skupić na kolejnych meczach. Lechia szła od meczu do meczu i gromadziła punkty, pod koniec sezonu walczyła już o mistrzostwo Polski. Kadra nie była szeroka, ale każdy chciał grać o najwyższe cele.
Czy dla nowego piłkarza to dobrze gdy wchodzi do zespołu będącego na fali, z którego dodatkowo praktycznie nikt nie odszedł?
Rywalizacja jest duża i tego się nie boję. To mnie napędza, bo każdy chce grać o jak najwyższe cele. Lechia to budowała od początku. Ja podejmuję rywalizację, a co z tego będzie, zobaczymy za miesiąc - dwa. Zobaczymy jeszcze czy będę bliżej bramki czy na pozycjach 6-8, dlatego nie stawiam sobie indywidualnych celów. Chcę się przygotować jak najlepiej. Mam optymalny wiek dla środkowego pomocnika.