[b]
Z Bolonii Paweł Kapusta
[/b]
Po wysokiej porażce z Hiszpanią i odpadnięciu z Euro U-21 wrzuciłeś wymowne zdjęcie do sieci. Jako kapitan dziękujesz drużynie za zaangażowanie na turnieju, ale też w dwóch ostatnich, eliminacyjnych latach.
Dawid Kownacki: - Bardzo ciężko pracowaliśmy przez dwa lata. Każde zgrupowanie, każdy trening, każdy mecz scalał tę drużynę. Dziś kończymy tę przygodę jak jedna, wielka rodzina. Trudno będzie się rozstać. Tej ekipy już nie będzie, w takim składzie już nigdy się nie spotkamy. Niektórzy kończą przecież swoją przygodę z reprezentacjami młodzieżowymi. Szkoda, że kończymy takim wynikiem, ale on nie może zamazać tego, co zrobiliśmy przez dwa lata. Na sam koniec nie wyszliśmy z grupy na Euro, nie jedziemy na igrzyska, ale wygraliśmy duży szacunek kibiców. Na początku nie każdy w nas wierzył, ale idąc przez eliminacje i dochodząc aż na mistrzostwa pokazaliśmy, że jesteśmy dobrą drużyną. Sztab szkoleniowy tak nas poukładał, że graliśmy to, co umiemy. Nikt nie oczekiwał od nas czegoś, czego nie umiemy robić. Mimo ostatniego meczu i bardzo wysokiej porażki z Hiszpanią jestem bardzo dumny z tej drużyny.
Mistrzostwa Europy U-21: koniec marzeń Polaków o półfinale i igrzyskach, zobacz tabelę grupy A
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Sport to ciągła presja i pogoń za wynikiem
Co tak naprawdę wydarzyło się w sobotę w meczu z Hiszpanią?
Zabrakło agresji, szczególnie na samym początku. Przeciwnik bardzo łatwo wchodził w nasze pole karne. Oddali bardzo dużo strzałów. Nie wyciągaliśmy wniosków. Na przykład Fabian Ruiz do momentu strzelenia gola oddał cztery uderzenia zza pola karnego. Dwa w poprzeczkę, jeden zablokowany, jeden nad bramką i dopiero piąty skończył się golem. Poza tym od pierwszych minut za bardzo się cofnęliśmy. Zaczęliśmy praktycznie w swojej szesnastce. To była woda na młyn dla rywala. Oczekiwali tego. Mają takich piłkarzy, którzy umieją sobie w takiej sytuacji radzić. Jeśli nie wejdą do bramki, to oddadzą strzały z dystansu.
Byliście zajechani dwoma pierwszymi meczami?
Zmęczenie było spore. Nikt o tym nie mówił, bo był wynik i się napędzaliśmy. W sześć dni zagraliśmy jednak trzy mecze na wielkiej intensywności. Dwa pierwsze kosztowały nas bardzo wiele. Dużo biegaliśmy za piłką, traciliśmy przez to wiele sił. W trzecim znów musieliśmy zagrać z drużyną świetnie operującą piłką. W takich chwilach sił może zabraknąć. Dziś tak się stało.
Kiedy zapadła decyzja, że z Hiszpanią nie zagrasz?
W sobotę po obiedzie. Walczyliśmy o to, żebym zagrał. Bardzo tego chciałem. Trener też dał mi czas w zasadzie do ostatniego momentu. Uznaliśmy jednak, że lepiej będzie, jeśli zagra ktoś w stu procentach zdrowy, świeższy. Mój występ byłby ryzykiem. Mogło być tak, że po 10 minutach zszedłbym z poważną kontuzją, zerwanym mięśniem. Noga była w takim stanie, że wystarczyły trzy sprinty i mogłoby się tak stać. Ustaliliśmy z trenerem, że jeśli będzie taka konieczność, to zaryzykujemy i wejdę na końcówkę. Chciałem wziąć to na własne ryzyko. Wynik był jednak taki, że nie było sensu ryzykować.
Był taki moment, że wstałeś z ławki i krzyczałeś do kolegów. Co dokładnie?
Próbowałem ich motywować. Po stracie goli było bardzo cicho. Chłopaki spuścili głowy. To, że dziś nie było mnie na boisku i ktoś inny miał opaskę, nie oznacza wcale, że przestałem być kapitanem. Czuję się odpowiedzialny za ten zespół. Chociaż z ławki chciałem pobudzić chłopaków do walki.
Trener Michniewicz powiedział, że gdyby terminarz był trochę inny, że gdybyśmy z Hiszpanią grali na początku, a nie na końcu, to może byłoby inaczej. Zgadzasz się, że mecz z Hiszpanią na koniec fazy grupowej to najgorsze, co mogło nas spotkać?
Trudno mi się w ten sposób wypowiadać. Najlepiej przygotowani, pod każdym względem, byliśmy na Belgów. Bo to był pierwszy mecz, większość przygotowań było pod nich. Do kolejnych było znacznie mniej czasu. Poza tym drugi mecz kosztował nas bardzo wiele sił. Grając trzecie spotkanie z drużyną, która ma cały czas piłkę przy nodze, to było bardzo wielkie wyzwanie.
Mistrzostwa Europy U-21. Polska - Hiszpania. Zbigniew Boniek dziękuje drużynie i... wyłącza Twittera
Nieczęsto się zdarza, że na wielkim turnieju sześć punktów nie wystarcza do wyjścia z grupy. Wielki jest w was żal, że mimo dwóch zwycięstw zostaliście z niczym?
Hiszpanie strzelili gola Belgom w 90 minucie i to utrzymało ich w turnieju. A teraz mogą dojść do finału i wygrać mistrzostwo. Taka jest piłka. Dlatego ludzie kochają ten sport. Bo jest nieprzewidywalny. Dla niektórych szczęśliwy, dla innych bolesny. Tak się to ułożyło, że z sześcioma punktami jesteśmy na trzecim miejscu. Wygraliśmy pierwszy mecz, później pokonaliśmy gospodarzy, byliśmy blisko, a jednocześnie tak daleko. Przegraliśmy jeden mecz i nas nie ma. Musimy z tego turnieju wyciągnąć dobrą lekcję. Dla wielu chłopaków był to pierwszy poważniejszy turniej. Oswoili się z tym, to zaprocentuje w przyszłości. Zresztą, podczas ostatnich meczów wielu chłopaków trafiło do notesów skautów z poważnych klubów. Będą mieli szansę zrobienia kolejnych kroków w karierach. Super przykład do Kamil Pestka. W ekstraklasie nie łapał się do składu Cracovii, został wypożyczony do Chrobrego Głogów, a w dwóch pierwszych meczach schował do kieszeni Lukebakio a później Chiesę i Moise Keana. To dowód na to, że mamy potencjał.
Za tobą kolejny, trzeci już wielki turniej. Po Euro U-21 2017, MŚ 2018. Nigdy nie udało się wyjść z grupy. Który turniej wspominasz najmilej?
Każdy był zupełnie inny. Dwa lata temu byłem jednym z najmłodszych zawodników. Zacząłem grać dopiero od drugiego meczu, czyli od meczu o wszystko. To była zupełnie inna drużyna. Mistrzostwa świata rok temu - niesamowite przeżycie, nie ma czegoś większego niż możliwość udziału w mundialu, ale wynik był, jaki był - wielki zawód. A turniej we Włoszech był słodko-gorzki. Nie ma w szatni płaczu, ale jest spore rozgoryczenie.
Chłopak jest dumny z porażki.
Zadowalamy się ochlapami, brakuje sportowej złości i przekuwamy porażki na sukcesy.