W pierwszym meczu sezonu 2019/2020 mocno osłabiona drużyna Macieja Stolarczyka uległa przed własną publicznością Śląskowi Wrocław (0:1). Tym samym Biała Gwiazda przerwała dwie trwające wiele lat serie. Porażka z WKS-em jest pierwszą Wisły na inaugurację rozgrywek od 22 lat, a pierwszą domową na starcie ligi od ponad trzech dekad.
Ostatni raz krakowianie przegrali pierwszy mecz sezonu 9 sierpnia 1997 roku, gdy ulegli na wyjeździe GKS-owi Katowice 0:4. Zdarzyło się to cztery miesiące przed przejęciem klubu przez Bogusława Cupiała, kiedy kibice Wisły nawet nie marzyli o tym, że w kolejnych latach ich klub zdominuje ligę. 14 następnych inauguracji Biała Gwiazda wygrała, a siedem zremisowała.
Czytaj również -> Serafin Szota o krok od Wisły Kraków
Z kolei by znaleźć ostatnią domową porażkę Wisły na inaugurację rozgrywek, trzeba się cofnąć aż do 31 lipca 1988 roku, kiedy - jeszcze jako będące pod kuratelą ministerstwa spraw wewnętrznych PRL Gwardyjskie Towarzystwo Sportowe - uległa przed własną publicznością Jagiellonii Białystok (0:1). 11 z 18 kolejnych otwarć sezonu przy Reymonta 22 Wisła wygrała, a siedem zremisowała.
ZOBACZ WIDEO: Borussia Dortmund lepsza od Liverpoolu. Pięć goli w ciekawym sparingu
- W ostatnich sezonach bijemy te niechlubne rekordy - mówi gorzko Paweł Brożek. Weteran zwrócił uwagę na to, że w przerwie letniej trener Maciej Stolarczyk zmienił ustawienie zespołu na 4-3-3 i zaapelował o cierpliwość.
- Potrzebujemy czasu, żeby dostosować się do nowego systemu. Ten proces przystrajania musi potrwać dłużej. Przy 4-4-2 wiedzieliśmy, kto za co odpowiada, było nas więcej w polu karnym. W tym systemie za mało z nas włącza się do akcji ofensywnych i dlatego stworzyliśmy sobie, jak na Wisłę, za mało sytuacji - przyznaje 36-latek.
Wisła Stolarczyka przyzwyczaiła do tego, że stara się dominować na boisku, ale w pierwszym kwadransie meczu ze Śląskiem krakowianie mieli spore problemy z podyktowaniem swoich warunków gry.
Czytaj również -> Śląsk Wrocław wyrównał klubowy rekord
- Śląsk wytrącił nam atuty, a my pozwoliliśmy mu grać i musieliśmy biegać za piłką, a nie w nią grać. Po pierwszych 15 minutach, w których zostaliśmy stłamszeni, wreszcie udało nam się utrzymywać się przy piłce i wynikły z tego dwie sytuacje, ale potem było ich za mało - komentuje Brożek.
Po odejściu Marko Kolara do FC Emmen Brożek stał się pierwszym wyborem trenera Stolarczyka w ataku. Przeciwko Śląskowi zagrał od pierwszego do ostatniego gwizdka, mocno napracował się między Piotrem Celebanem i Wojciechem Gollą, wygrywając z nimi pojedynki fizyczne, ale nie miał ani jednej szansy na zdobycie bramki.
- Po raz pierwszy od chyba trzech lat przepracowałem cały okres przygotowawczy i to chyba było widać na boisku. Zdrowie mi dopisuje i fizycznie nie jest ze mną źle. Liczę na to, że z meczu na mecz forma piłkarska będzie rosła. Tylko teraz będę dochodził do siebie z pięć dni - puszcza oko Brożek.
W następnej kolejce Wisła zagra na wyjeździe z Lechią Gdańsk. - Ze Śląskiem popełniliśmy zbyt dużo błędów, których musimy się ustrzec w Gdańsku. W tej lidze można wygrać z każdym - kończy napastnik Wisły.