Wisła przystąpiła do spotkania bez siedmiu zawodników, w tym bez Vullneta Bashy, Jakuba Błaszczykowskiego i Vukana Savicevicia, którzy przy dobrym zdrowiu mieliby miejsce w wyjściowym składzie. Mimo poważnych osłabień w pierwszej połowie krakowianom udało się zdominować Śląsk, ale nie potrafili udokumentować przewagi golem.
W drugiej połowie przewaga Wisły nie była już tak wyraźna, a po golu Dino Stigleca w 61. minucie z gospodarzy uszło powietrze i ani razu nie zagrozili już bramce Matusa Putnocky'ego.
- Nie tak wyobrażaliśmy sobie inaugurację. Graliśmy u siebie i chcieliśmy się dobrze zaprezentować. Stworzyliśmy sobie kilka szans, ale nie udało się ich zamienić na bramki. Przeciwnik strzelił pięknego gola, który zadecydował o wyniku. Czeka nas sporo pracy. To spotkanie nie było piękne w naszym wykonaniu - mówi Maciej Stolarczyk.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski dla WP SportoweFakty: Szansa na medal na wielkim turnieju jest znikoma, ale chcemy dać Polakom radość i dumę
Czytaj również -> Piękny gol na wagę zwycięstwa
Trener Wisły nie zgadza się z opinią, że jego podopieczni źle zareagowali na stratę gola: - Uważam, że zespół dążył do odrobienia straty, ale nie udało nam się strzelić gola. Trzeba podkreślić, że Śląsk był dobrze zorganizowany w defensywie.
Zaskoczeniem był fakt, że duet stoperów w Wiśle stworzyli Rafał Janicki i Lukas Klemenz, a Marcin Wasilewski obejrzał mecz z ławki rezerwowych. - Mam trójkę stoperów, których poziom według mnie jest zbliżony i tak zadecydowałem - tłumaczy Stolarczyk.
Czytaj również -> Serafin Szota o krok od Wisły
O ile absencje Błaszczykowskiego czy Savicevicia były zapowiadane, to uraz Bashy był niemiłą niespodzianką. Nie wiadomo, czy Albańczyk będzie mógł zagrać w następnej kolejce z Lechią Gdańsk
- Vullnet doznał drobnego urazu, ale nie chcieliśmy ryzykować, żeby się nie pogłębił. Trudno mi powiedzieć, czy będzie gotowy na kolejny mecz. Po badaniach w tygodniu będziemy wiedzieli, jak postępuje leczenie - mówi Stolarczyk.