Drugim Lewandowskim nazwał Piątka Michał Probierz, trener Cracovii. Nie wzięło się to znikąd, Piątek - jeszcze gdy grał w Młodej Ekstraklasie w Zagłębiu Lubin - oglądał w telewizji mecze starszego kolegi w Borussii Dortmund. Zapamiętywał, jak się ustawiać na boisku, grać tyłem do bramki, a później starał się to odtworzyć na treningu. Pierwsze zgrupowanie reprezentacji, na które powołał go Jerzy Brzęczek, wykorzystał na rozmowę z kapitanem. Podpytywał Lewandowskiego, jak pracować w siłowni, jak udoskonalić grę z przodu. Robert opowiadał na przykład, czego nauczył się od Pepa Guardioli, a w meczu towarzyskim z Irlandią (wrzesień 2018 r.) pomagał odnaleźć się na boisku nieco zagubionemu, wchodzącemu do kadry Piątkowi.
Kibice zwariowali
Kilka miesięcy później Piątek mógł czuć się nieswojo, ale tylko przez ogromne zainteresowanie mediów i kibiców. Ale gdy w Polsce dorównał popularnością Lewandowskiemu, po golach we włoskiej lidze i rekordowym transferze do Milanu, dalej skromnie powtarzał, że Robert to dla niego mistrz, a on ma jeszcze wiele do poprawy. Przed meczem z Austrią w eliminacjach Euro 2020 napastnik na hasło "Lewandowski" momentalnie ściszał głos, precyzyjnie dobierał słowa, a o napastniku Bayernu mówił jak o niedostępnym idolu z drugiego końca świata.
- Wszystkiego mu zazdroszczę i wszystko bym z jego gry wyjął dla siebie. Lewandowski jest niesamowitym napastnikiem. To jeden z trzech najlepszych napastników na świecie i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Wspaniale gra tyłem do bramki, ma świetne wykończenie, jest silny. To po prostu kompletny napastnik - w każdym zdaniu jakby starał się przypomnieć panującej hierarchii w drużynie i zatrzymać dyskusję, kto powinien być podstawowym atakującym reprezentacji.
ZOBACZ WIDEO: Forma Piątka i Milika mobilizacją dla Lewandowskiego? "Współpracujemy, a nie rywalizujemy. Zyskują wszyscy"
Oficjalnie: Michał Kucharczyk piłkarzem Urala Jekaterynburg
"Piątkomania" rozkręciła się do tego stopnia, że kibice coraz częściej o tym mówili. Lewandowski w pewnym momencie był trochę w cieniu kolegi: bo przecież nie miał takiego startu w Borussii Dortmund jak Piątek w Genui, bo nie znalazł się tak szybko w tak uznanym klubie, a w momencie eksplozji formy był starszy od kolegi.
Piątek wystrzelił nagle, z solidnego ligowca wyrósł na gwiazdę czołowych europejskich rozgrywek w kilka miesięcy, był świeżym powiewem, nowym graczem na rynku. A Lewandowski? Jego gole już dawno stały się czymś naturalnym i oczywistym, może czasem i nudnym, co tylko pokazuje skalę sukcesu kapitana kadry. Przecież cały czas grał bardzo dobrze w Bayernie Monachium i utrzymywał skuteczność, ale Piątek zaskoczył wszystkich, nawet samego siebie. I tym zdobył uznanie.
Lewandowski nie chwali Piątka
Spekulacje, porównywania nie popsuły jednak relacji zawodników, wręcz przeciwnie. - Czy wkurzam się, jak Robert coś strzeli w Bayernie? Wtedy to bym chyba wpadł w depresję, bo Robert strzela co tydzień... - ucinał żartobliwie gracz Milanu. - To mnie przede wszystkim napędza do jeszcze cięższej pracy - odpowiadał. A gdy został najdroższym polskim piłkarzem w historii (Milan zapłacił za niego 35 milionów euro), Robert był jednym z pierwszych, który wysłał mu wiadomość. - Napisał do mnie z gratulacjami po transferze. Ja mu później pogratulowałem, gdy został najskuteczniejszym obcokrajowcem w historii Bundesligi. Kontaktujemy się. Rywalizacja sportowa jest czymś naturalnym, ale czujemy do siebie szacunek - opowiadał piłkarz.
Poprzedni rok należał do niego. Choć to paradoks, bo przecież nic nie wygrał, z Milanem nie awansował nawet do eliminacji Ligi Mistrzów. Lewandowski sięgnął po mistrzostwo (siódmy raz), Puchar (trzeci raz), Superpuchar Niemiec (czwarty raz) i koronę króla strzelców Bundesligi (czwarty raz), ale to Piątek zrobił więcej szumu. Został najskuteczniejszym graczem trzech drużyn: Genoi, Milanu i reprezentacji. Kadrze zapewnił wygrane z Austrią (1:0), Macedonią Północną (1:0), gola na 1:0 strzelił też z Izraelem (4:0). Dzięki temu kibice reprezentacji go pokochali.
I wreszcie po wielu dyskusjach, piłkarze kończyli zeszły sezon jako podstawowi napastnicy kadry. Coraz lepiej "czują się" wzajemnie na boisku, choć Lewandowski jest ostrożny, publicznie stara się nie wyróżniać Piątka za dobrą grę i ucieka od porównań.
O to można się pokusić w nocy z wtorku na środę. O godzinie 3.00 Bayern Monachium gra z Milanem w turnieju International Champions Cup w Stanach Zjednoczonych. Polscy piłkarze pierwszy raz wystąpią przeciwko sobie. I zobaczymy, ile Lewandowskiego jest w Piątku i kto tym razem stanie w cieniu.
Eliminacje Ligi Europy. Kasper Hamalainen: Legia jest lepsza od Kuopion, ale jest jeden problem