Michał Piegza: Sezon ligowy w ekstraklasie dobiegł końca kilka tygodni temu. Jak pan oceni postawę Ruchu Chorzów w minionych rozgrywkach?
Tomasz Fornalik: Przede wszystkim zabrakło zespołowi Ruchu stabilizacji w grze na dobrym poziomie, czyli tego elementu o którym wspominałem również w przerwie zimowej.
Ruch wiosną spotkania w roli gospodarza rozgrywał na Stadionie Śląskim, gdzie przez dłuższy czas nie potrafił w lidze zdobyć chociaż punktu. Czy gra w roli gospodarza poza Cichą ma dla zawodników Niebieskich aż tak duże znaczenie?
- Na pewno tak, zresztą z wypowiedzi samych zawodników wynikało, że brakuje im atmosfery Cichej. Natomiast to, że rundę wiosenną będziemy rozgrywać na Stadionie Śląskim wiedzieliśmy od dawna i w pewnym momencie zbyt dużo energii tracono na dywagacje czy to dobrze, czy źle dla nas.
Podobnie jak jesienią, tak i wiosną Ruch strzelał w lidze mało bramek. Dopiero w końcówce sezonu Niebiescy zaczęli częściej trafiać do siatki. Co było powodem indolencji strzeleckiej zespołu?
- Można powiedzieć, że taka jest charakterystyka tego zespołu, tej grupy ludzi.
Proszę zwrócić uwagę, że mało bramek traciliśmy i gdyby wyłączyć mecze z Legią i czy też Polonią Warszawa, to bylibyśmy bardzo wysoko w tabeli wśród drużyn mających najmniejszą liczbę straconych bramek.
Które spotkanie wspomina pan najmilej?
- Myślę że pojedynek z ŁKS było takim, gdzie drużyna pokazała bardzo dużą mądrość i dyscyplinę, a musimy pamiętać że cztery dni wcześniej graliśmy niezwykle ciężki mecz z Lechem Poznań w finale Pucharu Polski .
Punktów straconych w którym meczu żałuje pan najbardziej?
- Punkty stracone są zawsze punktami straconymi i trudno tutaj je wartościować. Jeśli jednak muszę podać to na pewno były to porażki po 0:1 w spotkaniach u siebie z Górnikiem Zabrze, Odrą Wodzisław, PGE GKS Bełchatów i Legią Warszawa.
Który z zawodników Ruchu pozytywnie pana zaskoczył?
- Trenerzy obserwują w codziennej pracy każdego piłkarza i cieszy nas ich postęp, dlatego też zawodnicy powinni raczej zaskakiwać przeciwnika na boisku .
Mówi się, że dla beniaminka najtrudniejszy jest ten drugi sezon. W przypadku Ruchu teza ta potwierdziła się w niewielkim stopniu. Piłkarze zdobyli tyle samo punktów co przed rokiem. Kibice zastanawiają się co czeka Ruch w nadchodzących rozgrywkach. Na co w Pana opinii mogą liczyć?
- Rzeczywiście, punktowaliśmy tak samo jak przed rokiem. Jednak w tym sezonie mocniej zaakcentowaliśmy udział w Pucharze Polski. Ruch to taki klub, gdzie zawsze oczekiwania są bardzo wysokie w stosunku do drużyny. Rzeczywistość jest jednak taka, że musimy bardzo powoli odbudowywać sportową pozycję po problemach z przeszłości. Chcielibyśmy w każdym meczu grać dobrą i skuteczną piłkę.
Podczas poprzedniej naszej rozmowy, na koniec pierwszej rundy, nie chciał pan wskazywać, którzy zawodnicy Ruchu zrobili największy postęp w sezonie. Czy teraz, po zakończeniu rozgrywek, może pan stwierdzić, którzy gracze najbardziej rozwinęli się piłkarsko?
- Na pewno wciąż drapie się do góry grupa młodych zawodników. Mam tutaj na myśli Macieja Sadloka, Artura Sobiecha i Piotra Kieruzela. Należy również pamiętać o tej grupie zawodników, która miała stabilną dyspozycję i utrzymywała ją przez całą rundę. Tutaj należy wyróżnić Grzegorza Barana, Wojciecha Grzyba i Tomasza Brzyskiego.
Piłkarze Ruchu występujący w Młodej Ekstraklasie zostali mistrzami Polski. Którzy zawodnicy z tej drużyny na dzień dzisiejszy w pana opinii mają szansę zaistnieć w pierwszym zespole w nadchodzącym sezonie?
- Już teraz w szerokiej kadrze są Kieruzel, Sobiech, Flis, Struski. Wszystko przed nimi i od nich zależy w dużej mierze czy wykorzystają swój potencjał.
Jak przebiegać będą przygotowania Niebieskich do nowego sezonu?
- W przyszłym tygodniu wyjeżdżamy na dziesięciodniowe zgrupowanie do Wisły, gdzie rozegramy dwa sparingi. Po powrocie do Chorzowa aż do rozpoczęcia sezonu będziemy trenowali na własnych obiektach. W planach mamy rozegranie pięć meczów sparingowych.
Czy w pana opinii w nadchodzącym sezonie układ sił pozostanie w ekstraklasie bez zmian?
- Nie sadzę, aby coś się na górze ligowej tabeli zmieniło. Jednak w mojej opinii walka o prymat będzie jeszcze bardziej zacięta.
Wisła Kraków ma szansę awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów?
- Jeśli nie trafi, tak jak w ubiegłym roku, na przeciwnika poza zasięgiem, to myślę, że możemy być optymistami.
Nie sposób nie zapytać o w pewnym sensie wydarzenie piłkarskie na Górnym Śląsku i nie tylko, czyli spadek Górnika Zabrze do pierwszej ligi. Spodziewał się pan tego w trakcie zimowej przerwy?
- Górnik był na ostatnim miejscu po jesieni i takie rozwiązanie było realne. Szkoda, bo Wielkie Derby Śląska były wydarzeniem promującym nie tylko oba kluby, ale i cały region.